czwartek, 24 listopada 2011

Klaus Pichler "Middle Class Utopia" (Wiedeń, Austria). Portfolio Review w Bratysławie 04 i 05.11.11



Klaus Pichler (ur. 1977) chętnie podkreśla, że nie posiada fotograficznego wykształcenia. Ale jak się okazuje ma to także swoje dobre strony i powoduje inne widzenie świata. Jest reprezentowany przez znaną w Wiedniu Anzenberger Gallery. Na swoim koncie ma już kilka prestiżowych nagród oraz udział w 2011 r. w kilkunastu ekspozycjach zbiorowych. Na Portfolio Review w Bratysławie zajął drugie miejsce. Na mojej liście był trzeci, zaraz za Milanem Burešem. 



Pierwszy cykl Pichlera, który oglądałem nazywał się przewrotnie  Skeletons in the closet [Trupy w szafie]. Dotyczył on modnego od pewnego czasu tematu, jakim jest odkrywanie czy ujawnienie nieznanego statusu muzeum. W tym przypadku była to najczęściej ironiczna opowieść o Naturhistorischen Museum Wien [Wiedeńskie Muzeum Historii Naturalnej], w której swym widokiem atakowały nas prehistoryczne gady, czy nieoczekiwanie siedzące na sofie w gabinecie człekokształtne postacie. Cały cykl jest nieinscenizowany, w przeciwieństwie do kolejnego, który prezentuję na blogu.




Ale cyklem, który zdecydowanie wyżej cenię jest Middle Class Utopia [Utopia średniej klasy]. Dokładnej analizie, wykonanej za pomocą inscenizacji postaci, a czasem także aparatu fotograficznego poddano teoretycznie niefotograficzny problem małych, podwiedeńskich domów, których, jak mi opowiadał autor, są dziesiątki tysięcy. Toczy się w nich, według Pichlera, wyalienowane i sztuczne życie klasy średniej. Oglądamy scenki niczym z Lokatora Romana Polańskiego, w którym rys surrealistyczny przenika się ze schizofrenią, w którą popada główny bohater. Pilcher podjął się próby trudnego tematu, a mianowicie odmitologizowania problemu,  życia na tzw. na łonie natury, które ma być antidotum na zgiełk i tłum molocha, jakim jest Wiedeń. W podmiejskich domach, mieszkają starzy ludzie, którzy stali się ludzkimi fantomami, ujętymi w dziwnych przejawach życia, co nadaje pracom rysu surrealistycznego, nie zaś dokumentalnego, w tradycyjnym rozumieniu. 



Fotograf nadał im bardzo wyrazisty i przede wszystkim krytyczny wyraz. Niektóre z prac, dzięki mocnemu oświetleniu,  przypominają malarstwo hiperrealistyczne. I jest to hiperrealizm konkurujący z tradycją malarstwa, nie zaś jak polski, od kilku lat ilustrujący przede wszytskim karoserie starych samochodów, witryny czy opuszczone synagogi, w czym postrzegam sprzeczność, jeśli w ogóle można mówić tu o jakimś programie czy przesłaniu, charakteryzującym ukształtowanego twórcę. Z pewnością taki polski "hiperrealizm" nuży swą ograniczonością i ironicznym zadęciem oraz pewnością siebie.



Pichler, pracujący nadal nad prezentowanym cyklem, na razie kończy go sceną z basenem, wokół którego brak ludzi, czy oznak życia. Jest natomiast wszechogarniająca pustka, pozory dostatniego życia pod przykrywką wypielęgnowanego trawnika. Mamy zatem intrygującą wizję o kolejnej utopii - Arkadii, powstałej nieopodal metropolii.



2 komentarze:

  1. Klaus Pichler i Middle Class Utopia. "W podmiejskich domach, mieszkają starzy ludzie, którzy stali się ludzkimi fantomami". Bardzo ciekawy cykl i poruszający temat.

    Jest w tym, na co zwrócił Pan uwagę, coś wstrząsającego. Podwiedeński Skansen Starości jako ucieleśnienie lęków Cywilizacji zafascynowanej prędkością i kultem młodości. Biedni starcy są izolowani w Domach Starców. Zamożniejsi kończą we własnych klatkach, stawianych na peryferiach wielkich miast. Ten Skansen to złomowisko nieprzydatnych już ludzkich robotów i tylko jeden z wielu problemów, wypieranych ze świadomości i pola widzenia Cywilizacji, z którymi borykają się współczesne, starzejące się społeczeństwa Europy.

    Za jakiś czas może się okazać, że eutanazja będzie lansowana jako akt humanitaryzmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tym sprawa "fantomu" ma swoją długą historię w fotografii, i jak się okazuje odżywa na nowo za sprawą K. Pichlera.

    Ciekawy jestem jak będzie wyglądał skończony cykl i kto go pierwszy pokaże?

    OdpowiedzUsuń

Proszę o podpisanie się imieniem i nazwiskiem oraz podaniem adresu maila, gdyż z reguły nie zamieszczam anonimów. Nie lubię dyskutować z nieznanymi mi osobami oraz osobami ukrywającymi swą tożsamość przy pomocy pseudonimów.