Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 maja 2013

"Halucynacje pamięci. Najnowsze wersje fotorealizmu w Polsce" (wernisaż 31.05.2013). ODA, Piotrków Trybunalski


Dlaczego na konkursach i wystawach malarstwa pokazuje się i nagradza(!)  fotografie i wideo? Nie potrafię w racjonalny sposób odpowiedzieć. Wszystko zależy od jurorów, którzy są zapraszani do takich przedsięwzięć, coraz bardziej biznesowych (najczęściej skrytych), niż jawnych. Zawód krytyka sztuki, który poszukuje, nie pieniędzy, ale artystów czy wartości lub odpowiedzi na podstawowe pytania niestety znika. Zastępuje go handlowiec, który sprzedaje towar. Ten proceder, w tym zmianę świadomościową oraz oczywiście jakością w sztukach wizualnych, jako pierwszy, zapowiedział w Pożegnaniu z krytyką (1966) prof. Mieczysław Porębski. 

W dalszym ciągu zastanawiam się dlaczego duże instytucje muzealne (poza MN w Krakowie czy Zachętą w Warszawie) nie prezentują dużych problemowych wystaw malarstwa? Kiedy taka ekspozycja miała miejsce np. w CSW w Warszawie, chyba w latach 90. czy w Muzeum Sztuki w Łodzi lub w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi? Dlaczego nie pokazuje się pokazów problemowych z zakresu abstrakcji, np. konstruktywizmu, czy realizmu w jego różnych przejawach. Łatwiej wyświetlać kilka czy kilkanaście prac wideo? Oczywiście, że łatwiej!

Montaż. Prace Magdy Samborskiej

W 2012 r. koncepcyjnie przygotowałem ekspozycję, która pokazuje tylko malarstwo, ale z zakresu inspirowanego różnorodnym przekazem fotograficznym. Paradoksalnie w fotografii, użytej do malarstwa, dostrzegam ostatnią jego szansę, o czym piszę w katalogu wystawy w tekście pt.  Ostatnia szansa malarstwa?, w którym czytamy: "Jedyną możliwością szansy przetrwania malarstwa w czasach przesytu obrazem, przede wszystkim wizualnym i przeobrażania się go w formę reklamową, która potencjalnie nie ma nic wspólnego ze sztuką w tradycyjnej dystynkcji, wydaje się sięgniecie do tradycji niepodważalnego malarstwa, jaką jest twórczość klasyków renesansu, a przede wszystkim twórców nowożytności: Caravaggia,  Rembrandta, Goi, a następnie modernizmu: Maneta, Toulouse-Lautreca, Degasa, a potem Balthusa, wczesnego Dalego, Hoppera, Bacona. Ważna jest w tym wymiarze twórczość figuratywna i poszukująca własnego języka formy.  Dlaczego wymieniłem tych twórców? W dużej mierze ich malarstwo opierało się na różnorodnym, ale reinterpretowanym w określony ideowo sposób materiale fotograficznym pochodzącym z gazet, z własnej twórczości czy posiłkującej się camerą obscura.
Jak wygląda sytuacja fotorealizmu w I i II dekadzie XXI wieku w malarstwie polskim, w której patronem jest dla mnie sztuka Łukasza Korolkiewicza tak, jak dla wcześniejszych generacji, przede wszystkim dla grupy Wprost i Gruppy była twórczość Andrzeja Wróblewskiego, co znamienne, również odwołującego się do zdjęć i pamięci fotograficznej, będącej podstawą jego traumatycznego i jakże dramatycznego malarstwa.  Była to też twórczość na wskroś autentyczna i przejmująca, jeśli patrzeć na jej zaangażowanie egzystencjalne i idee. Właśnie tych cech brakuje najnowszemu malarstwu polskiemu." Więcej informacji i interpretacji znajduje się w katalogu.

Montaż. Prace Zofii Błażko, Bartka Otockiego, Ewy Bloom-Kwiatkowskiej (w głębi)

Prace Małgosi Malinowskiej

Prace  Beaty Ewy Białeckiej

Prace Łukasza Korolkiewicza


ODA, ul. Sieradzka 8:
Łukasz Korolkiewicz

ODA, ul. Dąbrowskiego 5:

Beata Ewa Białecka
Ewa Bloom-Kwiatkowska
Zofia Błażko
Julia Curyło
Małgosia Malinowska
Małgorzata Wielek-Mandrela
Bartłomiej Otocki
Magdalena Samborska


K. Jurecki, Umierający pejzaż w środku miasta, 29.05.13, godz. 15.43

piątek, 17 maja 2013

Michał Arkusiński - "Order of", czyli co wynika z malarstwa?

 

Order of, 2013


Order of Death, 2013

Autor "akcji" w starych bunkrach Michał Arkusiński należy do łódzkiego undergroundu. Jego prace tworzone przy wykorzystaniu szablonów atakują stereotypy religijne, epatują ekspresjonistyczną formą. W tych pracach malarskich jest na pewno bezinteresowność, poświęcone się gestowi sztuki. Jest też umiłowanie wolności i niezależności. Zachęcam artystę, którego dawno temu uczyłem na ASP w Łodzi, aby część swych prac przeniósł w inną przestrzeń i estetykę - rysunku i malarstwa. Myślę, że warto.

Pick your King, 2013

Oto komentarz na temat filmu Michała Arkusinskiego: "a film to raczej wypadkowa pewnych kompromisów: technicznych, organizacyjnych, wizji montażysty, mojej i ogólnie możliwości oraz (jak to w moim przypadku bywa mimo planowania) przypadku. dość ważny był wybór miejsca do malowania: 2 lokacje to poniemieckie bunkry pod Tomaszowem, które już w chwili ukończenia były niepotrzebne w związku z szybko przesuwającym się frontem na wschód oraz budynek chyba jakiejś szwalni która zbankrutowała i stoi zupełnie niepotrzebna. czyli idealne miejsca dla moich malunków, które też nikomu prócz mnie nie są do niczego potrzebne :))))))".

Eat the Rich, 2013

Film jest ciekawy, ale zbyt mocno epatuje formą zbliżoną nastrojem do słynnego Blair Witch Project (1999), a każdemu prawie filmowi, jak rybie woda, potrzebna jest odrobina ciszy i statycznego kadru. Wówczas jego strona malarska być może zyskałby na znaczeniu. Zwraca uwagę bardzo ciekawy pokład muzyczny (Wiktor Skok).

A tu poniżej samoistne prace artysty, które "trzymają" tę samą energię, co nie jest łatwe, gdyż często zmiana techniki czy kontekstu powoduje, że prace tracą na znaczeniu. Tak działo np. z obrazami, jakie widziałem,  słynnego Jean-Michel Basquiata. W tym przypadku nie ma takiego zagrożenia. Ale przydałby się artyście także optymizm, tylko gdzie go poszukiwać? Na pewno nie w heavy metalu! Może u Andy Warhola albo w kinie? Zresztą, czas faktycznie mamy smutny - apokaliptyczny.

Pick your King,

Intifada

Intifada

Made in China

wtorek, 7 maja 2013

WIKTOR SKOK. TEO \\ ZBNC – INGERENCJA (wernisaż 10.05.13)


Na wystawie  Wiktora Skoka, która otworzy się 10.05.13 w przejściu podziemnym, prowadzącym m.in. na perony przy dworcu Łódź-Żabieniec wszystko, albo bardzo wiele wymyka się obowiązującym schematom w sztukach wizualnych.  Skok jest to artystą o określonych poglądach, świadomie wpisującym się w tradycję kultury niezależnej, mającej swój początek w punk-rocku, a nie np. konstruktywizmie.  Nie mam wątpliwości, że ta ekspozycja dla przyszłości Łodzi ma większe znacznie niż otwarte kilka dni temu Triennale Tkaniny, gdyż ta, jako forma artystyczna dawno temu "umarła". Możemy tylko dyskutować czy w latach 90. czy trochę później. Czy będzie to ostatnie triennale? Zobaczymy.


W zaproszeniu internetowym Skoka czytamy: "Przejście podziemne zostało wybudowane w latach 80. jako część dworca kolejowego Łódź Żabieniec służąca podróżnym i mieszkańcom niedalekich okolic. Natychmiast po oddaniu do użytku, surowy obiekt skazano na zniszczenie. Do dziś tunel pozostaje przestrzenią opuszczoną, niczyją. Obecność w przejściu podziemnym dworca kolejowego Łódź Żabieniec jest dokładnie związana z charakterem miejsca - jest akcydentalnym wkroczeniem w terytorium „dziewicze”, dotąd obojętne wszelkim przejawom aktywności twórczej.

Status porzucenia, obojętności odnieść można wprost do aktualnej sytuacji pobliskich osiedli, takich jak Teofilów, Żabieniec, Żubardź. TEO \\ ZBNC przywołuje łódzki Teofilów jako modernistyczny projekt, którego planowy rozwój został przerwany, zaniechany. TEO \\ ZBNC to konfrontacja / integracja obrazów, znaków świetnej przeszłości i sygnałów nadchodzącego chaosu, braku i skreślenia."

Co zobaczymy w przejściu podziemnym? Prace o tradycji montażu, wyznaczające jego nowe możliwości, odwołujące się także, poprzez użytą fotografię, do tradycji lat 70., z jego socjalistyczną architekturą dla mas. Na ekspozycji artysta analizuje oraz pyta o "tożsamość" osiedla i jego mieszkańców, o ich pozycję kulturotwórczą. Jaka ona była w latach 70. i 80. i czy jeszcze istnieje. Pragnie ją nawet ożywić, na ile jest to możliwe, na ile zaś utopijne, choć bardzo ważne dla określenia statusu i potencjału świadomościowego mieszkańców nie tylko Teofil owa czy Łodzi..

W tych trudnych dla Łodzi chwilach, a nawet całych latach, pojawia się artysta, który w niezależny sposób ożywia tradycję awangardową. Przeprowadza diagnozę i realizuje trudny projekt względem artystycznym i społecznym, ze względu na formę prac przeznaczonych na zniszczenie oraz zdegradowane miejsce ekspozycji prac. Czy wystawa wywoła dyskusję o kulturowej łodzi, zapomnianych osiedlach, fabrykach, budynkach.... Zobaczymy? 

Będzie to także kolejne pytanie o status artysty w Łodzi oraz jego rolę w "budzeniu" społeczeństwa i wysyłaniu komunikatów do władzy, z którą nie ma już trwałego porozumienia, można tylko negocjować w stanie permanentnej katastrofy.

piątek, 26 kwietnia 2013

Krzysztof Szymoniak, "Fotografioły 2. Okołofotograficzne ćwiczenia umysłowe", Gniezno 2013

Autor od kilku lat obserwujący życie fotograficzne Wielkopolski wydał drugą książkę, która jest dla mnie spojrzeniem z "boku", z innego punktu widzenia. Ma przedstawiać przestrzeń fotografii, jaka pojawia się między  WBPiCAK w Poznaniu (Władysław Nielipiński) a domem kultury czy Towarzystwem Fotograficznym w Gnieźnie czy w Kole. Co wynika z takiego oglądu? Pojawia się rzadko dziś penetrowany obszar życia fotograficznego, które rządzi się innymi zasadami estetycznymi i prawami rozumienia twórczości w typie techne. Z tego co przeczytałem i obejrzałem w/w książce, najbardziej zainteresował mnie Kolektyw Fotograficzny Świetlica i jego projekt Ostatni mieszkańcy Starego Rynku w Poznaniu. W tym innym sposobie oglądu prowincji i nieznanego obszaru fotografii polskiej ciekawie wyglądają także zdjęcia Henryka Króla, ale nie dostrzegam w jego myśleniu o fotografii "istotnego namysłu nad rzeczywistością", wszystko, czyli całe życie zmieniane jest w sztukę, czy raczej dostrzegamy taką próbę. Każdy aspekt swego doświadczenia i bycia w życiu potrafi zmienić w ciemny pejzaż, w znaczeniu estetycznym i psychologicznym.


Bardzo spodobał mi się pomysł rozmowy z Anną Ignasińską-Zjeżdżałką na temat fotografii Eryka. Efekt jest zajmujący, gdyż zarysowane jest spojrzenie z innego, nie historycznego czy krytycznego punktu. A są tu ciekawe spostrzeżenia (s. 299). To ciekawa droga opisywania świata fotografii, którą w przyszłości szczególnie polecam Krzysztofowi. Warto podkreślić, ze ten autor jest twórca unikalnego zespołu kilkudziesięciu rozmów o fotografii. Właśnie w  2009 roku podjął współpracę z WBPiCAK w Poznaniu jako twórca serii wydawniczej FOTOGRAFOWIE WIELKOPOLSKI , która, czego jestem pewien (rzadko się mylę Waldku!) znaczenia, gdyż nie ma takiego drugiego opracowania w całej polskiej historii, nie tylko fotografii.

Na końcu pozycji zamieszczono długą rozmową z niżej podpisanym. Wcześniej, bo 21 lat temu rozmawiałem o fotografii i postmodernizmie ze zmarłym niestety w 2012 r. Krzysztofem Michalskim. Nasz wywiad ”Zmiana warty”, czyli o młodej generacji w fotografii polskiej, ukazał się w: ”Hydra” [Toruń] 1992, nr 4. Czy moje poglądy się zmieniły? Chyba nie! Zachęcam do lektury.

Książkę pod dziwnym tytułem Fotografioły 2. Okołofotograficzne ćwiczenia umysłowe można pobrać bezpłatnie ze strony   WBPiCAK w Poznaniu, która spełnia bardzo ważną rolę w zakresie edukacji.

Na koniec przytaczam fragment naszej rozmowy na tematy różne, w tym filozoficzne, będące dla mnie podstawą fotografii rozumianej jako forma sztuki,  i na temat ponowoczesności.  Dodam, ze tzw. kultura wizualna mnie nie interesuje, bo jest nudna, albo nijaka, w tym "łopatologiczna", oczywiście jako forma wypowiedzi okołokulturowej.

[K. Szymoniak] – Nie mnie to oceniać. Wróćmy na moment do poprzedniej twojej myśli. Otóż o aspekcie religijnym fotografii Zofii Rydet zazwyczaj nie mówi się przy omawianiu jej twórczości?

[K. Jurecki] – A co teraz mamy w Polsce? Krytycy, młodzi filozofowie nie wierzą w wartości, pewnie więc rozbawiłaby ich moja teza dotycząca twórczości Zofii Rydet. Jej ideę w udany sposób podjęła między innymi Katarzyna Sawicka w pracy licencjackiej „Czy umiesz przestać widzieć by dostrzec?” (2010). A wracając do tematu – zatem w ramach przełomu postmodernistycznego i socjologicznej kultury wizualnej szuka się intrygujących obrazków, w tym relatywizmu pojęć. Szuka się zdjęć, które będą ekstrawaganckie, będą przekraczały jakiegoś rodzaju tabu, będą prowokacyjne [sytuację dobrze zdiagnozował Stefan Morawski w książce „Niewdzięczne rysowanie mapy...O postmodernie(izmie) i kryzysie kultury”, UMK, Toruń 1999]. Prowokacyjne w stosunku do Kościoła katolickiego, albo do religii jako takiej. Osobiście, pomimo że jestem osobą wierzącą, a w ramach tej wiary nie jestem jakimś ortodoksem (powiedziałbym, że znajduję się na jakimś pograniczu katolicyzmu, prawosławia i buddyzmu; ale tylko niektóre aspekty buddyzmu są dla mnie bardzo ważne), to jednak dopuszczam „sztukę krytyczną” w znaczeniu Andresa Serrano i Zbigniewa Libery, czy niektóre wytwory nawet atakujące Kościół katolicki jako instytucję. Nie znoszę natomiast napaści personalnych na Jana Pawła II, czy Benedykta XVI. Tylko od razu dodam, że jeśli już, to powinien być to wyłącznie atak odpowiedzialny, czyli wyważony. Artysta sam w sobie powinien znajdować odpowiednie granice artystyczne, żeby nie powodować na przykład płaczu innych osób. Oczywiście to wszystko jest bardzo delikatną materią, czego nie chcieli rozumieć dadaiści, a od lat 90. Łódź Kaliska, czy także mniej znany malarz Krzysztof Kuszej, którego w latach 90. wybroniłem od rozprawy sądowej. On obraził się na mnie, bo jednocześnie skrytykowałem jego malarstwo, jako stojące na niskim poziomie, nie tylko technicznym.

wtorek, 16 kwietnia 2013

The FOTOSEPTIEMBRE USA International Photography Festival (od 1995) oraz ODA w Piotrkowie

O Michaelu Mehlu opowiadał mi jeszcze Eryk, który na SAFOTO WEB GALLERIES miał swoją wystawę. Od niedawna możemy tu oglądać  monografię Signs Of The Promised Land Tomasza Sobieraja

Festiwal, który istnieje od 1995, organizowany przez M. Mehla i Ann Kinser, prezentował już setki wystaw. Od niedawna SAFOTO WEB GALLIERIES mam tu możliwość prezentowania wybranych artystów (Robert Kiss, Katerina Mistal), w przyszłości będą kolejne prezentacje. 

Polecam do pooglądania wystawy: Chang Chaotang, Alex & Felix: 13 Queens, Nathalie Daoust: Tokyo Hotel Story, Daniel Lee: Animal Instinct, Wu Cheng-Chang: Vision Of Taiwan i wiele innych, które można pobrać w formacie pdf. 

Od kilku dni jestem także "kuratorem goscinnym" tego festiwalu. Moje idee mogę zatem realizować w San Antonio a nie np. w Łodzi czy Bielsku-Białej. Nigdy takiej propozycji nie złożył mi żaden z polskich festiwali fotograficznych, co jest ciekawym zjawiskiem z zakresu socjologii, ale nie tylko.

W ostatnim czasie związałem się także z Ośrodkiem Działań Artystycznych w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie dzięki uprzejmości dyrektora Piotra Gajdy miałem wykład Czy sztuce potrzebna jest cenzura? (11. kwietnia, godz. 18.00, ODA, ul. Dąbrowskiego 5). Wykład i dyskusja, m.in. z radnymi z PO, podejmowały próbę przyjrzenia się funkcjonowaniu cenzury w sztuce współczesnej.

Niedługo Piotrków stanie się bardziej znanym ośrodkiem artystycznym  niż Łódź.... Już widzę te roześmiane miny, ale tu od 05.05 będzie kolejny międzynarodowy festiwal performance, potem duża wystawa malarstwa fotorealistycznego, a na koniec II Biennale Sztuki w Piotrkowie. Piszę tylko o maju i czerwcu br. A w Łodzi co? Poza spotkaniami i dyskusjami w Muzeum Sztuki w Łodzi szykuje się bardzo zminiaturyzowany festiwal fotografii. Ciekawie działa galeria Manhattan, czyli potencjał artystyczny Łodzi chyba zbliżony jest do potęgi Piotrkowa! Cieszyć się czy płakać - oto jest pytanie? Ale na to pytanie odpowiedzieć powinni sobie przede wszystkim decydenci miasta, włącznie z dyrektorem Wydziału Kultury. Co dzieje się w innych muzeach i galeriach? Niewiele, albo zgoła nic. Od bardzo wielu lat, gdyż Łódź nie przeszła w tym zakresie w okolicach 1989 transformacji ustrojowej. Pozostało stare "status quo".

czwartek, 4 kwietnia 2013

Katerina Mistal "Mapping Europe" (Portfolio Review Bratislava 2012)

Ze wszystkich cykli, jakie mogłem zobaczyć w listopadzie 2012 roku na  Porfolio Review w Bratysławie "Mapping Europe"  Katerina Mistal  (Sztokholm) zrobił na mnie największe wrażenie. Zresztą wystarczy obejrzeć stronę www artystki, aby zobaczyć, że był on pokazywany m.in. na dużym festiwalu  PhotoIreland Festival 2012, gdzie była także eksponowana ekspozycja Andrzeja Różyckiego. 

Katerina Mistal wystawiała także w poznańskim Arsenale (Pozoranci, 6.11.-29.11.2009) oraz na wystawie zbiorowej w ramach 7. Biennale Fotografii w Poznaniu - Marginalność pejzażu. Tutaj drobna uwaga. Już na pierwszy rzut oka widać, że w pracach szwedzkiej artystki, czeskiego pochodzenia, postrzegamy nowa jakość pejzażu, nie zaś jego "marginalność". Wielkoformatowe fotografie w konceptualny sposób starają się opisać nie tylko pejzaż, ale także przestrzeń społeczna nowej, zjednoczonej Europy. Artystka świadomie czyni to w konceptualny sposób, marginalizując sylwety początkowo dzieci, potem także dorosłych, "wykorzystując" różne pory roku, z premedytacją tworząc performance, o nowej jakości, gdyż pejzaż, w tym morze, chmury, śnieg(!), czy wzgórza grają swe istotne role. Ludzie opisują horyzont jednocześnie pytając o tożsamość czy poszczególne składniki społeczne określonych miejsc i państw europejskich, zaczynając od Gibraltaru, poprzez Maltę, polski Przemyśl, a kończąc na na północy Europy. Kilka dni temu artystka przy 20 stopniowym mrozie realizowała kolejną sesję w Kirunie (Szwecja). Katerina świetnie panuje nad fotografowaną przestrzenią, umiejętnie wybierając kompozycje typie dynamicznym, z liniami diagonalnymi lub przeciwnie, rzadziej, statyczną z perspektywą kulisową. W krajobraz wpisuje ludzkie życie, choć czyni to arbitralnie, inscenizując i aranżując układ, w rezultacie tworzy nowy rodzaj land-artu, w który przyciąga odbiorców także dzięki niebanalnym walorom estetycznym. Poza tym proszę uważnie przyjrzeć się poszczególnym zdjęciom można dostrzec miejsce szczegółów (np. lecący samolot, śpiewających mężczyzn), które wzbogacą ostateczny efekt. Artystka w wyjątkowy sposób tworzy syntezę przestrzeni, w tym przyrody, architektury i ludzi. Jestem wciąż pod wrażeniem.

Na wspomnianym Portfolio Review w Bratysławie głosowałem na prace K. Mistal na I miejscu. Ostatecznie otrzymała II miejsce. Taki był ostateczny wynik:

1. Jan Brykczyński
2. Katerina Mistal, Marjan Krebelj
3. Wim de Schamphelaere, Petra Rautenstrauch

Dla osób chętnych spróbowania swych "sił" podaję link do informacji o kolejnym Portfolio Review w 2013 w dniach 08-09.11.
http://www.sedf.sk/en/moph2011/portfolio11/117-the-international-portfolio-review-2013


Giblartar

Catania

Cypern

Lampedusa

Malta


Nida

Nida

Oulu

Oulu

Porto Veccchio

Przemyśl

Katerina Mistal

"I am Swedish based visual artist who works with photography and video installations. I am interested in representations of the landscape and have previously experimented with the unknown landscape (in the series ”Fear of landscape” Gallery Hippolyte in Helsinki 2004, ”Margins” the 7th Biennale of Photography in Poznań, Pl, 2011). I have explored the theme of unknown sites in inphoto - based installations (Eskilstuna Art Museum 2008-09, ”Topos/Place” Thessaloniki Photo Festival, Gr 2010 and at the Reykjavik Arts Festival in Nordic house, Is 2009). In the project initiated by RUCA in Stockholm “Informal cities” I worked with the children from Soweto in South Africa on a photo project“Limits”.Most recently, at the Åland Art Museum 2011, I exhibited the first part of my ongoing project ”Mapping Europe”."
www.katerinamistal.com

czwartek, 21 marca 2013

Nadzieja fotografii polskiej - Karolina Jonderko

Karolinę Jonderko poznałem na konkursie w Kole 2010, na którym byłem członkiem jury. Studentka szkoły filmowej w Łodzi otrzymała wówczas I nagrodę na pracę Nieobecność. Ta, jak i kolejne jej zdjęcia, całe serie, poświęcona jest nieżyjącej matce. "Znak śmieci" stał się  jej głównym przesłaniem i wskazaniem drogi artystycznej. Takie bardzo osobiste wyznanie i jednocześnie przesłanie odróżnia jej twórczość (i bardzo dobrze) od tego co się dzieje w najnowszej fotografii polskiej, która jest przede wszystkim nudna. Ale trzeba zaznaczyć, że zawsze tak było i nie jest to nowy wyróżnik. 

Karolina Jonderko jest nadzieją i szansą fotografii polskiej i mam nadzieję, że wytrwa w swym projekcie o "oswajaniu śmierci" i będzie go rozwijać. Bardzo cenię jej prace, może poza tymi quasi dokumentalnymi, których za dużo jest na jej stronie internetowej.

Przyjrzyjmy się pozornie typologicznej i konceptualnej serii, w której Jonderko "wciela" się w postać nieżyjącej matki. Jak wyrazić ból, jak przetrwać? Jak pozować przed aparatem fotograficznym, który także obnaża? Mam pewne wątpliwości przy tej serii i wciąż zastanawiam się - co może i powinna wyrażać mimika? Może należałoby użyć drobnych akcesoriów związanych z matką, np. leżących w nieładzie  i zapomnieniu? Może?


AUTOPORTET Z MATKĄ (2012)

Pamiętam radość wywołaną odkryciem żelek Haribo, Nutelli czy margaryny między kolorowymi ubraniami w dużych piętnastokilowych kartonach. Dostawaliśmy paczki od krewnych z "Efu" (RFN), kiedy w Polsce brakowało wielu podstawowych rzeczy. To było święto, zawsze otwieraliśmy je całą rodziną. Te ubrania wystarczały mamie, nigdy nie odczuwała potrzeby kupowania nowych. Wolała zaoszczędzić na ważniejsze wydatki. Wyglądała zawsze skromnie, nie lubiła koloru czarnego. Mówią, że strój jest elementem kreującym tożsamość, a mama całe życie chodziła w ubraniach nie wybranych przez siebie.

8 lutego 2011 roku minęły cztery lata od jej śmierci. Od tego czasu żyję przeszłością i w przeszłości. Całą swoją dotychczasową twórczość opierałam na wspomnieniach i tęsknocie. „Autoportret z matką” jest próbą podsumowania tego ciężkiego dla mnie okresu, ostatecznego pogodzenia się z rzeczywistością i wyjścia poza to co „było”. Dom mojej babci stoi dziś pusty i zimny, szkody górnicze powoli zmieniają go w ruinę. To tu wychowywała się moja mama, siostra i ja. To tu wywiozłam garderobę po śmierci mamy. To tu, po śmierci babci, wykonuję autoportrety, odtwarzam z pamięci stroje dokładnie tak, jak dobierała je mama. Przymierzam kolejne komplety, które kiedyś, przy okrzykach radości, wyciągaliśmy z paczek. Na zielonym płaszczu znajduję jej jasny włos.

Karolina Jonderko











Każda z tych fotografii i każde z ubrań posiada swą historię opisaną przez Jonderko. Ważny jest także gest przedstawienia gołych stóp jako wyraz łączności, otwarcia i pojednania. Tak, to bardzo ważny znak... .

Sztuka polega, aby potrafić łączyć swe idee i być wiernym swej postawie. Właśnie ten aspekt wyraża seria trzech prac: Autoportret bez twarzy I, II, III (2012), wykonana w duchu bardziej zamaskowanym, ale jakże symbolicznym. Twarz zastąpiona została portretem matki, wiszącym szlafrokiem i kiczowatym obrazkiem religijnym, oczywiście także w kontekście nieżyjącej matki. Fotografia powinna być "szczera", o czym zapomina wielu współczesnych fotografów, podążając za łatwymi i banalnymi tematami dla mamony lub "bycia" w środowisku.. 




poniedziałek, 11 marca 2013

Robert Kiss "702 C" (2010). Portfolio Review (Bratislava 2012)


W sekcji "off" Miesiąca fotografii w Bratysławie (2012) wystawa 702 °C Roberta Kissa zrobiła na mnie największe wrażenie.  Autor został także dostrzeżony na przeglądzie Portfolio Review, na którym zajął wysoką pozycję. Według mojej oceny klasyfikowałem go na 2 miejscu. 

Jego instalacja fotograficzna, składała się z werystycznych portretów połączonych z chłodnymi wnętrzami krematorium. Kontrast między "bios" portretowanych a zastygła materią posiada swoją dramaturgię, która niczym film była pokazaniem ostatniej(?) drogi na tym świecie. Autor jest bardzo świadomy materii, w której się porusza, ceni szczególnie cykl Andresa Serrano Kostnica (The Morgue), który dla tego typu fotografii odkrył nowe znaczenia.  W podobnym kontekście należy widzieć i interpretować prace jego kolegi z uniwersytetu w Opavie - Milana Bureša Crematorium, które prezentowałem na swoim blogu. Młodzi czescy fotografowie racjonalizują śmierć, a polscy? Poza bardzo przekonującymi pracami Koraliny Jonderko studentki szkoły filmowej z Łodzi, nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Ale trzeba je stawiać, gdyż jest on kardynalne, w dalszym ciągu, pomimo ponowoczesnego ukrycia istoty śmierci.



Robert Kiss was born in 1988, in Kladno, Czech Republic. He lives partly in Czech Republic and Slovakia. Temporary he is a student of Institute of Creative Photography in Opava (CZ). Robert had several successful author exhibitons and his photographs are regularly part of common international school exhibitions or festivals presented all over the Europe. He was awarded in student photographic contests and portfolio review in documentary and portrait categories.












702 °C

Collection of photographs named 702 °C, formed in 2010 as a graduation work at Higher School of Graphics. The documentary set awarded in Czech Press Photo contest 2010 brings unique shots taken in a funeral parlour and crematory. It brings you closer to a place and life of people that one can never discover alive.

Author´s notice:
The basic impulse for me to explore the topic was the death of my grandfather. His funeral took place in a church. About one hour before the ceremony they opened the coffin for us to have the last look. My mum took a picture of him and then we closed the coffin. I was thinking why she had done such a thing and did not understand until I saw the photograph. My granfather looked happy, live and this picture of him reminded me all the good things he had done for me. Later on, when I got a chance to shoot in a such a place, I did not hesitate at all. It was a chance for my own Art Therapy.

All the books, documentaries and photographs relating to this topic lead to a  demystification of death itself, not excluding my work.  What they have in common is a real effort to open the topic, the taboo of death, and not to dishonor both the subject matter and people displayed. Then how to achieve such a goal without a factual report about the subject?

Robert Kiss
www.kiss.4ormat.com
www.facebook.com/pages/Robert-Kiss-Photographer/169570238472
kissphotograph@gmail.com