Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 20 lipca 2015

IV Międzynarodowe Biennale Fotografii Szkół Plastycznych “TWÓRCZOŚĆ MŁODYCH – STREFA TOŻSAMOŚCI 2015" / IV INTERNATIONAL BIENNIAL CONTEST OF PHOTOGRAPHY "CREATIVITY OF YOUTH - ZONE OF IDENTITY 2015", Gdynia, Poland

Oto fragmenty z protokołu sporządzonego przez kuratora  IV MBFSP Piotra Zabłockiego, nauczyciela w ZSP w Gdyni-Orłowie:

"W dniu 12 czerwca 2015 r. roku oceniło 474 prace (1193 zdjęć) 474 autorów nadesłanych z 36 szkół z Polski oraz 13 szkół z zagranicy (Czechy, Słowacja, Litwa). Jury postanowiło zakwalifikować do wystawy pokonkursowej 201 prac 64 autorów oraz przyznało nagrody:

Grand Prix - Daniela Junášková, "Růst/Growth", Vyšší odborná škola textilních řemesel a Střední umělecká škola textilních řemesel, Praha 












Złoty Medal - Martyna Juchniewicz, [bez tytułu], Zespół Szkół Plastycznych, Gdynia 











Srebrny Medal - Kateřina Trousilová, "Identita”, Střední průmyslová škola keramická a sklářská, Karlovy Vary










Brązowy Medal - Justyna Cieślińska, „Historia”, Zespół Szkół Plastycznych, Koło





Nagroda Specjalna za pracę w technice klasycznej: Marta Sucherska - „Zmaganie drogą do przetrwania”, Zespół Szkół Plastycznych, Gdynia









I Wyróżnienie - Světlana Guseva, „Autoportret”, Střední průmyslová škola keramická a sklářská, Karlovy Vary











II Wyróżnienie - Adrianna Świergocka, „Konflikt”, Zespół Szkół Plastycznych, Gdynia 



III  Wyróżnienie - Olga Zabłocka, „Pryzmat mojej pamięci”, Zespół Szkół Plastycznych, Jarosław 





Oraz, zgodnie z punktem 14 Regulaminu, wyróżnienie: 1. Kinga Szanecka, „Intymny świat”, Zespół Szkół Plastycznych, Koło".









Do katalogu wystawy, która ma być pokazana we wrześniu 2015  w ZSP w Gdyni-Orłowie napisałem tekst pt. Powiew młodości. Oto jego krótki fragment: "Jestem też przekonany, że „sąsiedztwo” Polski i wymiana podobnych sobie kulturowo idei może być bardzo owocna dla przyszłego rozwoju życia fotograficznego. Kontakty z fotografią czeską dopiero rozpoczęły się na początku lat 80. XX wieku dzięki wystawom w Muzeum Sztuki w Łodzi i działalności wrocławskiej galerii „Foto-Medium-Art” We Wrocławiu, a ze słowacką po 1990 roku dzięki Miesiącowi Fotografii w Bratysławie. Wymiana z fotografią litewską odbyła się na  początku lat 90. w łódzkim muzeum, by potem w XXI wieku pojawić się na Dniach Wilna w Gdańsku i na Kaunas Photo Days w Kownie, gdzie prezentowana jest polska fotografia. Dlatego z optymizmem oglądałem w Gdyni w czasie jury zdjęcia czeskie, polskie, słowackie a także litewskie." W innych fragmentach staram się uzasadnić decyzje jury, które pracowało w międzynarodowym składzie. 


P.s. Wiele z pokazowych tu prac ze szkól średnich, a szczególności Grand Prix, oczywiście wykonanych w konkretnej pracowni, jest ciekawszych pod względem formalnym od wielu prac..., jakie widziałem w swym życiu: magisterskich, doktorskich, a może i habilitacyjnych z zakresu fotografii. I tu jest trudny problem do rozwiązania, oczywiście jeśli ktoś go dostrzega... 

niedziela, 12 lipca 2015

Obiecujący dyplom z malarstwa Pauliny Stasik, (maj 2015, ASP Kraków)

Prace Pauliny Stasik oglądałem kilkakrotnie na różnych konkursach w roku 2014 i 2015. Podobają mi się, dostrzegam w nich konsekwencję swoistego oglądu świata, który polega na swoistym zawieszeniu, zarówno krytycznym oglądzie, jak też chyba swoistej fascynacji spektaklem życia, z którego nie można się uwolnić. jest tu jednak swoista niezgoda a może i walka z określonym stereotypem życia, który narzucają się mass-media; choć nie tylko one.

Dyplom w pracowni prof. Leszka Misiaka pt. Widowisko

Tak opisała ideę dyplomu sama artystka w mailu do mnie z dn. 10.06.15: "Tytuł mojej pracy dyplomowej to Widowisko. Tekst wydaje mi się dość osobisty, dotyczący mojego odczuwania sztuki, to również autokomentarz do moich realizacji. Podzielony na części: 1. Widowisko 2. Doznanie 3. Układ zdarzeń 4. Światło  5. Rytm 6. Papierowe ciało. Tekst był przygotowany do przeczytania na dyplomie, nie jest więc długi (nie więcej niż 15 min czytania). Matriarchalne widowisko, które rozgrywa się na płótnach wabi, kokietuje, zaprasza do wspólnej zabawy. Dominuje mnogość form i kontrastów, zarówno tych kolorystycznych jak i tematycznych.
W realizacjach pojawiają się modelki, sportsmenki, kulturystki, siłaczki. Z jednej strony wyczuwalna afirmacja ciała , z drugiej możliwość jego uprzedmiotowienia i konsumpcji. Ciało nas fascynuje jest obszarem namiętności i  pożądania, a zarazem miejscem bólu i śmieci. Wizerunki pięknych i zdrowych ciał  są wszechobecnie propagowane w mass-mediach. Mit wiecznej młodości jest znany nie od dziś. Bohaterki z moich obrazów, zdają się być pod jego wpływem. Trwają we wspólnym zapomnieniu, eksponują swoją cielesność i  pozornie wabią nas swoim wdziękiem, który staje się synonimem nietrwałości. Emanuje bezcelowość tych trudów. Może się wydawać, że to śmiech przez łzy, przecież każde widowisko się kiedyś skończy. Przypomina mi się teraz projekt-widowisko Operazione Vesuvio Aliny  Szapocznikow, która  chciała na dnie krateru wulkanu zorganizować tor ślizgawkowy, gdzie można by się bawić przy dźwiękach walca. Zacytuje słowa artystki z opisu projektu: „Jeśli pewnego dnia podczas konkursu łyżwiarstwa figurowego jakaś Peggy Fleming danej chwili wykona swój program w zamrożonym kraterze i jeśli my, widzowie, oszołomieni jej wspaniałymi i  płochymi piruetami, zostaniemy zaskoczeni nagłą erupcją lawy i zastygniemy na wieki, jak Pompejanie, wtedy triumf chwili i przemijalności będzie kompletny”.
W moich realizacjach kobieta jest przedstawicielką  rodziny człowieczej o zróżnicowanych stanach psychicznych, neurotyków, ekstrawertyków, introwertyków, itp. To w pewien sposób odzwierciedla „puls życia”. Życie jako proces, w którym odbywają się określone rytuały, gdzie postępujemy wobec pewnych wzorców i pod wpływem popędów. Podobieństwo cech, wspomnień i  doświadczeń, a zarazem niemożność ich  ujednolicenia. Elementy się powtarzają, zapętlają. Połączone figury, tracą swoją indywidualność, stają się jednym. Ważna jest dla mnie wspólnotowość, akcentowanie tego co prywatne na to co wspólne dla większości. Jako autor, chciałabym stworzyć obszar gdzie w niemej formie mogę się komunikować. Komunikaty są wieloznaczne, stają się znakami pewnych wizji oraz moim światopoglądem".

Czy P. Stasik stanie się za lat kilka czy kilkanaście istotna artystką na "bladym polu" sztuki polskiej? Zobaczymy, ale są liczne przesłanki, aby tak się stało. Poniżej prezentuję cztery zdjęcia z wystawy dyplomowej oraz na samym początku najciekawszy moim zdaniem obraz.


Superwoman, olej, płótno, 120 x 170 cm, fot. Paulina Stasik

Widowisko, fot. Paulina Stasik

Widowisko, fot. Paulina Stasik

Widowisko, fot. Paulina Stasik

Widowisko, fot. Paulina Stasik
Aneks do dyplomu z pracowni dra Lecha Polcyna

Inne prace autorki

Oglądając jej prace można zaryzykować tezę, że artystka dobrze czuje się w każdej z uprawianych technik, zarówno w malarstwie, rysunku, jak też grafice komputerowej. Ciekawa byłaby zatem konfrontacja poszczególnych formuł sztuki. Powstaje pytanie, jak długo można trwać w świecie "pozbawianym twarzy" i własnej tożsamości?  Ale należy jednocześnie pokreślić, że taką osobowość i tożsamość twórczą oczywiście dostrzegam w jej kreacji. W kreacji, która w eklektyczny sposób sięga różnych postaw i kierunków, umiejętnie tworzy własna wizję na temat ubezwłasnowolnienia współczesnej kobiety i jej kryzysowym stanie.

Bez tytułu, akryl, płótno, 2014

Ladies 2, rysunek, tektura, 2013

Bez tytułu, rysunek, tektura, 2013

Rozciąganie,  rysunek, tektura, 2014

p.s. 15.07.15 rano licznik zarejestrował 255-tysięczne wejście na blog, co cieszy. Czytałem o stypendiach w USA dla osób piszących na blogach poświęconych sztuce wizualnej. Ciekawe kiedy podobne stypendia powstaną w Polsce? W 2015 roku stypendia i granty na sztuki wizualne  przyznawane przez  MKiDN praktycznie zanikają, co smuci. Ale pewnie zaraz rząd coś obieca, gdyż zbliżają się wybory. I kolejna "kiełbasa" będzie rzucona tłumowi.

czwartek, 25 czerwca 2015

Pojemnik, kamienie jako formy ready-made?

Dzieje się dużo, tylko brakuje mi czasu na pisanie, gdyż jeżdżę po Polsce. 12.06 odbyło się jury IV Międzynarodowego Biennale Szkół Plastycznych w Gdyni. 18.06 brałem udział w seminarium o dokumencie fotograficznym w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie, przedstawiając tezy dotyczące cyklu Kazimierz nad Wisłą 1930-31 Jerzego Benedykta Dorysa. 19.06 otworzyliśmy stojące na wysokim poziomie III Biennale w Piotrkowie. Ale chciałbym krótko napisać o czymś zupełnie innym...  "jak z niczego zrobić sztukę". A w dzisiejszych czasach jest to teoretycznie bardzo proste, nie wymagające większego wysiłku intelektualnego.

Przykład 1). Praca prawie konceptualna o charakterze ready-made wykonana przy moim domu, bo MPO systematycznie niszczy mi pojemnik. Przy bliższym wejrzeniu widać wyłamane krawędzie z lewej i z prawej strony. Powstała niemalże "sztuka krytyczna" i zaangażowana społecznie, ponieważ pisałem w tej sprawie do MPO w Łodzi. I jest przede wszystkim to dokument zniszczenia....

Niszczony pojemnik...., fot. K. Jurecki

Przykład 2).  Nieznany mi człowiek ułożył na brzegu morza kompozycje z kamieni w stylu Zygi Rytki - bardzo ważnego artysty polskiego, Postanowiłem je zaanektować za pomocą fotografii, aby pokazać co należy robić nad polskim morzem, aby nie tracić czasu. 

Kamienie nad Bałtykiem w Gdyni, 11.06.15., godz ok. 16.45,  fot. K. Jurecki


P.S W czerwcu odbył się także kolejny łódzki festiwal Dialogu Czterech Kultur. Gwoździem programu była podobno gigantyczna marionetka, o której informowano w telewizyjnej Panoramie. W ten sposób ważny jeszcze kilka lat temu festiwal stał się przystankiem dla reklamy władzy łódzkiej i związanego z nią establishmentu. Niewiele pokazuje autentycznie twórczych działań. Szkoda...

środa, 27 maja 2015

Andrzej Zając. Czarne Madonny (Galeria Art Brut, Lublin, wernisaż 08.05.15)



08.05.15 o godz. 17 w galerii Art Brut znajdującym się w Centrum Kultury w Lublinie odbył się wernisaż kameralnej wystawy Andrzeja Zająca z Łodzi, który jest nie tylko ciekawym rzeźbiarzem, ale także malarzem i potencjalnie fotografem. Tytułowe Czarne Madonny to zwykłe kobiety afrykańskie, nagie lub z dziećmi albo pokazane w stanie błogosławionym. Artysta sięga do ikonografii z przełomu średniowiecza i renesansu (np. Jan van Eyck), świadomie sakralizując ponętne i erotyczne kobiety. Być może, o czym mówiłem w czasie wernisażowej dyskusji w galerii, nieświadomie przechodzi w typ twórczości znanej, jako "soft porno" czy blisko się sytuującej tego określenia. W dzisiejszych czasach wszystko się ze wszystkim miesza. Dawniej sfery sacrum i profanum w ikonografii chrześcijańskiej były rozdzielone, teraz te granice, podobnie jak inne ulegają zatarciu czy zatraceniu.


Madonna, 2013

W instalacji powyżej pojawia się sakralizacja "nawiedzonej" twarzy, choć nie wiemy kim jest ta kobieta i jakiego jest wyznania. Ta praca wydała mi się najciekawsza na tej ciekawej ekspozycji. Zresztą sakralizacja starej(?), może czterdziestoletniej zniszczonej życiem twarzy jest ważnym problemem ideowym. Łatwo sakralizować młode i ponętne kobiety, trudniej zniszczone... Zresztą nastąpiło tu bardzo ciekawe połączenie malarstwa z równie ważną i oryginalną płaskorzeźbą. Nie ma w tej pracy sztucznej idealizacji, jest natomiast przesłanie o trudnym życiu afrykańskich kobiet.

Zwiastowanie, 2014 

Zwiastowanie, 2014

Dodam przy okazji, iż ten rodzaj ram, które są dodatkowo zdobione uproszczonymi formami w stylu afrykańskim lepiej pasują, niż konwencjonalne ramy, jak poniżej w dwóch obrazach.

Madonna, 2014

Madonna, 2014

Na każdego artystę "czekają" pułapki zastawiane przez sztukę i estetykę, jeśli ta jeszcze istnieje. Tym razem są to to idealizacja i nadmierne skupienie się na pięknie, które co mówiłem w czasie dyskusji w Lublinie, zostało dawno zdyskredytowane. m.in. przez faszyzm. W rezultacie obrazy Zająca stają się wykładnikiem teorii i praktyki akademizmu  z XIX wieku - tylko piękno, Warto pamiętać, że jawi się ono przede wszytkom  jako sztuczne, kiczowate i nie mające za wiele wspólnego z odczuciem realności.



dyskusja, fot. P. Tymochowicz

Ja i Andrzej Zając, fot. P. Tymochowicz

dyskusja, fot. P. Tymochowicz

Po wernisażu odbyła się bardzo ciekawa dyskusja, moderowana przez kuratorkę galerii Marię Pietruszę-Budzyńską, której podobnie, jak artyście gratuluję,  bardzo ciekawej ekspozycji. 

Takich autentycznych wystaw brakuje coraz bardziej....


piątek, 15 maja 2015

Album "Gułag" Tomasza Kiznego oraz XVIII Międzynarodowy Konkurs Cyfrowej Fotokreacji / XVIII International Contest of Digital Photocreation Cyberfoto 2015 (ROK, Częstochowa, 17.04-30.06.15)

Album Gułag, wydany przez IPN w 2015
Zanim napiszę o kilka słów o konkursie w Częstochowie zapraszam do przeczytania i obejrzenia zdjęć z albumu Gułag Tomasza Kiznego, wydarzenia prawdziwego z zakresu dziennikarstwa fotograficznego, w przeciwieństwie do licznych konkursów fotografii prasowej, które wyrastają jak "grzyby po deszczu" nie tylko w polskiej rzeczywistości fotograficznej. 

Poniżej trzy zdjęcia z rewelacyjnego pod względem historyczno-fotograficznym albumu Tomasza Kiznego. Najważniejszego na świecie opracowania na ten temat.





Cyberfoto XVIII
Pierwsze trzy nagrody były na wyjątkowym, bardzo wysokim poziomie artystycznym. Potem trochę gorsze wyróżnienia oraz kilku artystów blisko czołówki. Tak w telegraficznym skrócie można podsumować kolejną edycję międzynarodowego konkursu.

zaproszenie


I nagroda, Paulina Stasik, Kulturystki kultury, 2014



II nagroda, Adam Markowski, Zagubione , Obiekty i Nadeszło jutro, 2014-2015

III nagroda, Magdalena Samborska, Płeć domniemana, 2015


[Fragment tekstu K. Jureckoego z katalogu]

Różnorodność…
Obecna edycja Cyberfoto sytuuje się w innej optyce wizualności niż miało to miejsce kilkanaście lat temu, na przełomie wieków. Obecnie fotografia, przede wszystkim statyczny obraz cyfrowy, znalazła się w orbicie edukacji artystycznej i wystawiennictwa na całym świecie, posiada także ugruntowaną pozycję w reklamie. Jest ważnym sposobem utrwalania życia rodzinnego, turyzmu, fantazji erotycznych (internet). Stała się więc powszechnym notatnikiem, czy raczej bezwładnym atlasem (w znaczeniu Aby Warburga) ponowoczesnego świata. Ale w ofensywie artystycznej są tzw. techniki fotografii alternatywnej, fotografia analogowa, w tym otworkowa oraz malarstwo, które inkorporowało do swych działań zasady i możliwości fotografii. Po raz kolejny po swej śmierci wkroczyło na scenę artystyczną i podjęło nowe poszukiwania. Zdigitalizowane archiwa fotograficzne są i będą nowym odczytywaniem historii i tworzeniem nowego obrazu świata, w którym modernizm jest krytykowany albo przeciwnie chroniony. Krytyczne oko skupia się na postulatach postkolonializmu będącego wyzwaniem do napisania nowej historii kultury i oczywiście fotografii.
Trzy pierwsze nagrody na Cyberfoto prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny, pokazując różne strategie działania montażu elektronicznego.
Czym jest uczestnictwo w kulturze?
I nagrodę otrzymała działająca w zakresie fotomontażu i malarstwa Paulina Stasik za pracę Kulturystki kultury. Artystka nie jest fotografem lecz grafikiem, który świadomie korzysta z wiarygodności znaku fotograficznego i stosuje go bez realności znaczeniowej, typowej dla fotografii dokumentalnej. Na jej prace pt. Vanity zwróciłem uwagę na ubiegłorocznym konkursie.
Nie chcę się zastanawiać czy Kulturystki kultury to montaż feministyczny, ponieważ nie czas ani miejsce na takie dywagacje. Zwraca uwagę nietypowa kompozycja polegająca na podziale pracy na trzy pola obrazowe, jak to np. czynił w okresie międzywojennym Kazimierz Podsadecki potrafiący w groteskowy, quasi surrealistyczny sposób krytykować m.in. gwiazdy ówczesnego kina. W bardzo ciekawej pracy Stasik kobieta/y w przewrotny sposób stają się „męskim” Supermanem, na której/ych ramionach znajdują się nagie, erotycznie interpretowane postaci kobiet, naśladujące pozę kulturysty/Supermana. Z lewej strony montażu, na okręgu stoją postaci kobiet z jakiegoś konkursu piękności(?) tworząc formę słońca/kwiatu. Wewnątrz niego umieszczono „gimnastykujące się” ramiona, sugerujące wysiłek. Poniżej opisanych scen znajduje fryz nagich, w tanecznych pozach figur ludzkich, jak z płaskorzeźby greckiej z okresu klasycznego. Wyjątkowo pojawiają się tu fragmenty postaci męskich. Niektóre fragmenty z ciał są geometryczne, zlewają się z tłem niwelując erotyzm i wprowadzając dynamizm w tej części kompozycji.
Wypada się zastanowić, czy skomplikowana ideowo i formalnie realizacja Stasik jest pro czy kontra konsumpcjonizmowi? Raczej jest to ogólna, choć zaskakująca, diagnoza ogólnej sytuacji, w której odgrywanie roli i jednoczesne epatowanie, czy wręcz narzucanie określonego stereotypu wiecznej młodości/piękności staje obowiązującym kanonem pustej ideowo pop-kultury. Dodać można – propagowanym bezkrytycznie przez mass-media.
Dokument fotograficzny, jako katastrofa?
Niezwykle ciekawe podważanie dokumentalnej funkcji fotografii nastąpiło w pracach Adama Markowskiego, który w trzech wchodzących ze sobą w relacje cyklach pokazał możliwości dotyczące manipulowania zjawiskiem katastrofy lotniczej. Problem ten, zapoczątkowany w 2010 roku jest wciąż aktualny z powodu niewyjaśnionych katastrof w Polsce, Malezji, na Ukrainie, w tym zniknięcia wielkiego samolotu, co wydaje się nieprawdopodobne w drugim dziesięcioleciu XXI wieku.
Sugestywne „proste”, wręcz przypominające amatorskie zdjęcia m.in. z Warszawy (Pałac Kultury, Dworzec Centralny), jak też z innych przestrzeni mniej identyfikowalnych, sugerują stan zagrożenia nie tylko wypadkami lotniczymi, ale też wojną. Na jednym ze zdjęć widzimy jadące samochody z wyrzutniami rakiet, a praca przypomina fotografię robione z ukrycia tak, jak to czyniono np. w stanie wojennym w Polsce. Aby osłabić realną wymowę militarną dwóch cykli, kolejny pt. Obiekty przypomina o lądowaniach (awaryjnych) statków kosmicznych, jak z filmu Wojny gwiezdne. Wyraz tej serii jest bardziej ironiczny. Można odnieść wrażenie, że cała fotografia dokumentalna i jej idee nie są montażem, ale aranżacją czy wręcz inscenizacją.
Artysta pokazał, że w wyrafinowany, a jednocześnie prosty sposób fotomontaż może oddziaływać bardzo skutecznie na naszą wyobraźnię, a nawet przestrzegać przed nieszczęściem. Mały format zdjęć również kojarzy się z pracą „amatora”, ale jest to także metoda na ukrycie łączenia zdjęć (tzw. szwów).
Polemika ze Zbigniewem Dłubakiem?
Trzecia nagroda przypadła Magdalenie Samborskiej za tryptyk odnoszący się do semiotycznego badania znakowania w fotografii, jakie Dłubak przeprowadzał w związku z początkami konceptualizmu na początku 1970 roku. Ostatecznie na początku lat 80. doprowadziło go to do stworzenia kolejnego cyklu pod nazwą Desymbolizacje, będącego badaniem znakowania bliskiego dekonstrukcji Jacquesa Derridy.
Samborska w mailu do Sławomira Jodłowskiego ujawniła swój zamysł twórczy dotyczący tego cyklu[1]. Jest to bardzo istotne, ponieważ autorka nie tylko polemizuje z Dłubakiem, ale pokazuje konsekwencje jego postawy w nowych liberalnych i transgresyjnych czasach, kiedy płeć może być definiowana nawet w sposób kulturowy. Zapowiadały to już różnego typu operacje chirurgiczne, jakie przeprowadzali na polu artystycznym Orlan i Stelarc, poruszając na nowo problem transkulturowego i transgenicznego ciała. Zdecydowanie wolę od przywołanych artystów symulacyjne prace Samborskiej, które takie sytuacje tylko projektują, nadając im dodatkowo znaczeń metaforycznych, kwestionujących przyzwyczajania obyczajowe i stereotypy widzenia. Dodać trzeba, że są to nie tylko bardzo interesujące montaże, ale także mocno prowokujące, w charakterystyczny dla twórczości postfeministycznej sposób.



[1] M. Samborska w mailu do S. Jodłowskiego [28.03.15] napisała: ”Tryptyk Płeć domniemana składa się z dwóch pojedynczych fotografii i jednego czteroelementowego tableau. Praca ta jest nawiązaniem do Gestykulacji Zbigniewa Dłubaka. Podobnie jak u tego artysty fotografowanym obiektem jest nagi kobiecy tors i dłonie. Jednak w przeciwieństwie do Dłubaka nie interesuje mnie badanie wizualnych systemów znakowych. Tematem mojego cyklu fotograficznego jest to, co właściwie dla tego artysty było bez znaczenia: cielesność, płeć, jednostkowość. Osobno fotografowane torsy i dłonie zostały przeze mnie połączone dzięki komputerowemu programowi graficznemu. Dłonie wtapiają się w łono sugerując fantasmagoryczną płeć, ani męską ani kobiecą. Gesty, w jakie układają się ręce to czytelne znaki pozwalające na wieloznaczne interpretacje płci”.

Otwarcie wystawy, fot. M. Samborska

Publiczność ogląda nagrodzone prace, fot. M. Samborska

P.s. Kilka dni temu, czyli w maju mój blog przeczytał, może przejrzał 250-tysięczny anonimowy internauta. Piszę dwa razy miesiacu, czylirzadko. Ale powstał okreslony kapitał wiedzy i informacji.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Kryzys w fotografii artystycznej (wykład w Wozowni 08.04.15) i wystawa "Na początku była fotografia" (Łódź, 31.03-08.05.15)

1. Zdzisław Beksiński pisał o kryzysie w fotografii II połowy lat 50. w kontekście naporu i ilościowej przewagi reportażu oraz fotografii prasowej. W 1958 roku w numerze 11. "Fotografii" opublikował tekst Kryzys w fotografice i perspektywy jego przezwyciężenia - jeden z najważniejszych teoretycznych tekstów na temat fotografii, jakie napisano w Polsce w XX wieku. Jego rozważania są istotne w kontekście najnowszych wydarzeń, jak np. konkursy fotografii prasowej, na których przyznaje się... po kilkadziesiąt nagród, choć ich jakość artystyczna jest więcej, niż problematyczna. 

Zdjęcie na  zaproszeniu na wykład w Wozowni, fot. Lunaris (Adam Łach), z serii Absurd, 2002


2. Mój wykład wygłoszony w Toruniu w Wozowni Kryzys fotografii artystycznej i perspektywy jego przezwyciężenia diagnozował kryzys czy wręcz mówił o metaforycznej śmierci fotografii artystycznej, która będzie dopóki będzie istniał człowiek w tradycji kultury judeo-chrześcijańskiej i w kontekście odczarowywania świata przez modernizm artystyczny. Obecnie przeżywamy nie tylko nadprodukcję obrazu fotograficznego, ale jego niebywałą banalizację czy wręcz zamienienie się "pstrykanie", czyli chłam, pokazywany na festiwalach fotografii. 





Wszystkie zdjęcia Kazimierz Napiórkowski

3. Fotografia udawana/symulacyjna,czyli czapka, krasnal i małpa....


Na początku była fotografia - taki był tytuł zaproszenia  i wystawy w nowej galerii ASP na ul. Piotrkowskiej 68 w Łodzi. Dlaczego pojawiła się tam pisownia Lodz, a nie Łódź. Chyba żeby było dziwniej lub śmieszniej? Ale nie jest to najważniejsze. Z ekspozycji zapamiętałem niebieski sufit, dwa tzw. "obiekty": czapkę i figurkę krasnala na podłodze, który miał świecić, a nie udawało się załadować akumulatora... Nie będę w to wnikał, bo nie ma sensu. Właśnie odwołania do tego pojęcia zabrakło na tej ekspozycji. Miała to być wystawa poświęcona fotografii na ASP. Nie zobaczyłem m.in. prac: Magdaleny Samborskiej (wybitnej feministki, w moim przekonaniu jednej z najważniejszych artystek na scenie łódzkiej), Aleksandry Mańczak, Antoniego Mikołajczyka, Tomasza Matuszaka, Seminarium Warszawskiego (przede wszystkim Mariusza Łukawskiego), Edwarda Łazikowskiego, Anny Orlikowskiej, Wiktora Polaka, Sławomira Kubali, Marty Dąbrowskiej czy Sławomira Kosmynki. Zabrakło też ogólnej koncepcji jak rozwijała się fotografia, czy miała wymiar inscenizacyjny, postkonstruktywistyczny czy także dokumentalny? Zamiast tego obejrzałem niewielką ilość prac, w tym kilka bardzo problematycznych odnośnie kontekstu fotografii i...  białe ściany.

W jednej z instalacji wisiał za to pasek... W tym zakresie ideowym lepsze prace wykonał już w końcu lat 50. wspomniany na początku posta Beksiński.

Kuratorem tej ekspozycji, która mnie przede wszystkim zażenowała, a miała pokazać historię fotografii na ASP, jest prof. Marek Domański. Wstęp do katalogu rozstrzygał aspekty wyjaśnione na przełomie lat 90/XX wieku, w aspekcie teorii V. Flussera, ale nic nie wyjaśnił o kondycji fotografii na ASP. Czego uczą studentów wystawiający czapkę, krasnala czy fotografujący małpę? Jednym z pozytywnych aspektów było pokazanie zdjęć Grzegorza Przyborka i Grzegorza Bojanowskiego, chyba jego najważniejszych dokonań, choć zaledwie w dwóch eksponowanych pracach.

Fotografia na ASP w Łodzi i nie tylko zmierza w kierunku symulacji, w znaczeniu , w jakim używał tego terminu Jean Baudrillard już w końcu lat 70. 






środa, 8 kwietnia 2015

Anna Chojnacka. Fotografia, (2015, Muzeum Historii Katowic)

Publikacja Zofii Szoty ukazała się w związku z wystawą Czas u-płynął Anna Chojnacka - Fotografia, która miała miejsce w 2014 roku w Muzeum Historii Katowic. Czytamy w albumie, że dorobek Anny Chojnackiej (1914–2007) liczy około 12 tysięcy przede wszystkim negatywów. Już na ekspozycji w MHK, która miałem sposobność oglądać w ub roku zauważyłem, że wiele zdjęć jest na nowo wydrukowanych, a artystka działała w technice negatywo-chemicznej. Wystawa była bardzo starannie zaaranżowana, uzupełniona materiami filmowymi z konceptem niebieskiej linii, który delikatniej i z większym umiarem pojawił się także w albumie. Dobrze podsumowywała całość problematyki podejmowaną od la końca lat 50. do lat 80., czyli do momentu kiedy kończy się jej twórczość.

Projekt graficzny albumu i aranżacja wystawy Jolanta Barnaś

Całość twórczości podzielona została na podstawowe kategorie, najbardziej charakterystyczne dla twórczości Chojnackiej: Miasto, przemysł, człowiek, cykle fotograficzne: Złom, Wśród plastyków śląskich, Teofil Ociepka, Strachy lub Strachy na sarny.  Przyszłe badania powinny odpowiedzieć na następujące pytania. Na ile była to twórczość tradycyjna, a na ile modernistyczna, skupiona na przemyśle, w tym kontynuowaniu ikonografii realizmu socjalistycznego. Istotne są relacje i związki twórcze pomiędzy Chojnacką, a Jerzym Lewczyńskim i Zofią Rydet, a także jej wpływ na innych fotografów ze Śląska.

[widoki Katowic], lata 60-70. XX w.

Po wielu wystawach Jerzego Lewczyńskiego i Zofii Rydet czas na ujawnienie kolejnych postaci ze śląskiej sceny fotograficznej. Dlatego należy podkreślić, że właśnie takie wystawy należy organizować i próbować diagnozować stan świadomości polskiej fotografii po 1945 roku. Można zastanawiać się także nad wpływem estetyki kina włoskiego w wersji neorealizmu oraz "zaborczej" sztuki abstrakcyjnej, która wpływała na wielu fotografów końca lat 50. i początku lat 60. Ale generalnie rację miał w drugiej połowie lat 50. Zbigniew Dłubak, a wcześniej jeszcze w końcu lat 20. Edward Weston, którzy nie zgadzali się z przejmowaniem estetyki malarstwa, ponieważ ograniczane były "prawa" medialne fotografii.

[widoki Katowic], lata 60-70. XX wieku

Czas upłynął, z cyklu Złom, 1961

Tadeusz Grabowski, z cyklu Wśród plastyków śląskich, 1961

Kult ciała / The Cult of the Body, 1963 w zbiorach MoMA w Nowym Jorku (dar artystki)

Jakie prace Chojnackiej, poza Kultem ciała, należą do najważniejszych? Dla mnie jest to przede wszystkim cykl Złom i  bardzo znany Wśród plastyków śląskich, z różnorodnym podejściem do fotografowanych, aby wymienić tylko zdjęcia Andrzeja Urbanowicza czy zaskakujące, bo wyonona na cmentarzu żydowskim Igora Neubauera.