Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 lutego 2017

Malarstwo Małgorzaty Wielek-Mandreli w 2016. Zasłużony sukces!

Po-ranny Pies, 170 x 160 cm, 2015, Galeria Wozownia, Toruń, 2016

I. Malarstwo w końcu docenione?  
Dla Małgorzaty Wielek-Mandreli  rok 2016 okazał się  pełen wystaw i sukcesów artystycznych. I jest to jak najbardziej słuszne, gdyż artystka należy do czołowych przedstawicielek malarstwa polskiego. Prezentuję kilka zdjęć z ekspozycji: w Toruniu, Gorzowie Wlkp., Rzeszowie, Piotrkowie Trybunalskim i w Łodzi. Pokazy w Piotrkowie i w Łodzi obejrzałem. Chyba największym sukcesem była nagroda MKiDN na 4. Triennale Polskiego Malarstwa Współczesnego - "Jesienne Konfrontacje Rzeszów 2016". Do wystawy w Gorzowie  wydano spory polsko-angielski katalog pt.  Małgorzata Wielek-Mandrela. Moje ręce jak rzeka z przenikliwym, jak zwykle tekstem, Marty Smolińskiej, która chyba zbyt pesymistycznie interpretuje malarstwo Małgorzaty. 

Cieszę się, że ten rodzaj malarstwa i to konkretnie malarstwo zyskuje na znaczeniu, jako istotny przez artystyczny, a nie tzw. pop-kulturowy czy medialny. Jest ono w założeniu surrealistyczne, choć trudno być nadrrealistą w Krakowie czy w Polsce w XXI wieku, ponieważ klasyczny surrealizm skończył się ok. 1966 roku we Francji. Opiera się ono podświadomości, z pewnością także śnie, ale również na subtelnym nawiązywaniu do ikonografii malarstwa i sztuki w szerszym znaczeniu, oglądanej w muzeach czy znalezionej w Internecie, która "cudownie" została zamieniona na nowy przekaz, nie zaś tylko była cytowana. W takim znaczeniu jest to twórczość innowacyjna, nie zaś tylko "grająca" cytatem, o znaczeniu ponowoczesnym.

W tym szerokim spectrum obrazowania, jakie tworzy artystka, które powinno być już pokazane w dużej i ważnej z założenia galerii, jak warszawska Zachęta czy krakowski MOCAK dostrzegam obrazy istotne dla historii i istoty portretowania, zawierające w sobie tradycję abstrakcji, atakujące czy nawet drażniące naszą "normalną" świadomość. Ale są też prace, które jak u klasycznych surrealistów z lat 20. i 30. XX wieku głównie eksperymentują z formą. W ostatecznym efekcie mogą stać się decorum, w którym zatraciły się analizowane sprawy. Takie niebezpieczeństwo i ryzyko zawsze istniało, jeśli rozmawiamy o sztuce, a nie zaś o projektowaniu czy rozrywce. 

II. Rozmowa prawdę malarstwa Ci wyjawi?  
Oczywiście zawsze istotny jest komentarz artystyczny, który określa i definiuje oraz potwierdza lub nie, z kim mamy do czynienia. Dlatego wysłałem do Małgorzaty kilka pytań, oto one wraz odpowiedziami.

Krzysztof Jurecki [mail z 01.02.17]

1) Czy Manifest surrealizmu A. Bretona z 1924 roku jest wciąż aktualny?

2) Co cenisz i do czego nawiązujesz w filozofii surrealizmu. Czy ona przetrwała?

3) Co pragniesz przekazać swoim malarstwem. Czy nie obawiał się jego hermetyzmu?

4) Co uczynić, aby nie zagubić się w swej sztuce. Wychodzę z założenia, że większość artystów "plącze się" i najczęściej powtarza. W rezultacie niewiele z tego jest interesującego dla innych.

5) co jest dla Ciebie celem sztuki?

6) Co jest potrzebne, aby mieć coś do przekazania innym?

7) Czy sztuka może dać wyzwolenie. jak jest w Twoim przypadku?

Małgorzata [mail z 03.02.17]

1. W Manifeście  surrealizmu zawarty jest nieodłączny element tworzenia czyli zewnętrzna iskra, niekontrolowana, spontaniczna, dająca upust wolności w tworzeniu. Artysta jako przekaźnik, wykonawca idei, której nie da się zaprojektować czy wymyślić /Jeśli chodzi o marzenia senne to jest to dla mnie niewiadoma, ja nie śnię lub nie pamiętam snów/

2. Wyobraźnia - bez niej nie ma sztuki oraz większości dziedzin, które popychają człowieka do przodu 
Wyobraźnia nie ma granic dlatego wieszczenie końca sztuki to absurd /chyba że mowa o sztuce komercyjnej tzw. artworld/ 

3. nic nie pragnę przekazywać, malarstwo nie służy do przekazywania, pouczania, krytykowania . Jest światem przeczuć, który nie łatwo daje się zwerbalizować. Nie obawiam się hermetyzmu bo nie myślę o odbiorcy ale z drugiej strony sztuka powinna być nieco  hermetyczna i niedostępna bo jej odbiór  to  wchodzenie trochę komuś do głowy poprzez własne skojarzenia i doświadczenia. 

4. Ciągle zmieniać, zaprzeczać, destruować, niszczyć, nie zanudzać samego siebie 

5. Cel sztuki to tworzenie światów równoległych lub raczej ich ukazywanie, światów istniejących pod naskórkiem świata widzialnego 

6. nie chcę nic przekazywać innym, jestem szczęśliwa jeśli inni wejdą w obraz i sami dla siebie odnajdą cokolwiek, odczują, poczują błogi świat. Ja to znajduję w muzyce ,  oczyszczenie i trans , stan wyzwolenia 

7. Malarstwo jest dla mnie tak ważne bo na tym polu czuję absolutne wyzwolenie, proces malowania daje mi poczucie wejścia w obraz, jest to stan trudny do opisania, łatwo popaść w banał. Tutaj nie ma dobra ani zła, żadnych wartości, wszystko zlewa się w jedną masę. 

z lewej Tarantula wygina się, 2016, 100 x 80 cm, BWA Gorzów Wlkp.

Fragment wystawy w BWA, Gorzów Wlkp.

Fragment wystawy w BWA, Gorzów Wlkp.

BWA Rzeszów

Fragment wystawy w galerii Opus w Łodzi

Fragment wystawy w Galerii Wozownia, Toruń

Fragment wystawy w Galerii Wozownia, Toruń

Fragment wystawy w galerii Opus w Łodzi. W tle z pracami: z lewej Magdalena Moskwa, z prawej autorka

Fragment wystawy w BWA Gorzów Wlkp.

Zza kołnierza, 2015, 70 x 50 cm, ODA Piotrków

wystawa w Piotrkowie Trybunalskim, fot. K. Jurecki

[Wieszanie obrazu w ODA w Piotrkowie]. Z lewej Andrzej Hoffman - "dobry duch" z ODA, z prawej Małgorzata Wielek-Mandrela 

III. Które obrazy cenię? Oczywiście pokazuję tylko niektóre.

Gwiezdna panienka, 2015, 90 x 80 cm

Po-ranny Pies, 2015, 170 x 160 cm [ten obraz jest dla mnie najciekawszy, w znaczeniu najmocniej oddziałujący. Zwraca uwagę ludzkie/nieludzkie prawe oko]

W nosie, 2015, 40 x 30 cm

W słodkim bagnie, 2015, 40 x 30 cm

Tarantula deadly cargo, 2016, 60 x 50 cm [Ten obraz także jest mocny w wyrazie. Ciekawie go interpretuje Marta Smolińska w katalogu z Gorzowa Wlkp.]

Bombka, 2015, 100 x 80 cm

piątek, 3 lutego 2017

Przemiany w fotografii na początku XXI wieku. Fotografia cyfrowa czy analogowa? (Leszno, Galeria MBWA w Ratuszu 09.02.17).



Zapraszam na wykład do Leszna, odbywającego się w ramach finisażu wystawy Przestrzenie. Dodam, że nigdy nie byłem w tym mieście, które posiada liczne zabytki. Umieszczenie tej informacji na moim profilu na Facebooku wywołało żywiołową dyskusję, która być może będzie kontynuowana w komentarzach na blogu?

Ciekawy jest fakt, że problematyczne okazało się użycie przez mnie słowa "analogowa", które oczywiście od lat 90., jak pamiętam, funkcjonuje w literaturze przedmiotu, nie tylko w Polsce (np. materiały z XXVIII i XXIX Konfrontacji Fotograficznych Fotografia polska u progu XXI wieku i Obiektywność fotografii w dobie przetworzeń cyfrowych, Gorzów Wlkp., 1998/1999, w których zamieszczono teksty: mój, Adama Soboty, Stefana Wojneckiego, Jerzego Lewczyńskiego i Andrzeja Saja), ale przede wszystkim Wlk. Brytanii i Niemczech.

Poniżej "przyklejam" całą dyskusję Facebooka, ponieważ kiedyś może on nagle zniknąć, a poza tym, istnieje tu możliwość zmieniania komentarzy lub ich kasowania. A tak zostanie świadectwo, że taka żywiołowa i ciekawa dyskusja odbyła się 30. i 31.01.2017. Zakończyła się, jaka na razie, 01.02. o godz. 22.23.

Zwolenników innego terminu niż "fotografia analogowa" namawiam, aby napisali do "European Photography", "Aperture" albo "Camera Austria" i przekonali świat zachodni, że są bardziej trafne określenia. Dla mnie ważne jest, co podnosili inni uczestniczy, co kryje się na tym terminem, i jaka fotografia przetrwa w XXI wieku? O tym będę mówił w Lesznie.

Wszystkim uczestnikom tej bezinteresownej dyskusji bardzo dziękuję.