Władysława, 2009
Autorka skrywająca się pod pseudonimem Keymo działa na polu fotografii portretowej, malarstwa i rysunku. Jest absolwentką ASP w Krakowie.
Pozostawmy na razie jej dokonania
z zakresu tradycyjnych technik i zastanówmy się nad fotografią. Jaki uprawia
styl? Dlaczego jest tak blisko fotografii mody, czego nie potrafię do końca
zrozumieć. Chyba, że pragnie pokazać prawdziwe oblicze tego środowiska, jeśli
jest to możliwe. Jej fotografia jest bardzo sugestywna i przypomina mi
perwersyjną ekspresję w stylu Egona Schielego – wielkiego artysty ciała, który
musiał zaistnieć, aby powstała twórczość Hansa Bellmera.
Jest to jednocześnie rodzaj
narcystycznego fotografowania, w którym znajdziemy kilka wzajemnie
uzupełniających się konwencji. Jest to trochę styl zbliżony do „lekkiego”
(„soft”) antyfeminizmu Helmuta Newtona. Kiedy indziej zbliża się do dokonań:
Nobuyoshi Arakiego („znęcanie” się nad kobietą), ekshibicjonizmu Nan Goldin,
amatorskości "prawdziwego" ujęcia Juergena Tellera. Jeszcze innym razem do surrealistki
Claude Cahun, przełamującej dominujący schemat płci. Jest to także sugestywna
fotografia portretowa o charakterze fetyszu, mocno erotyczna i niezwykle silnie
przesiąknięta seksualnością. Niektórych widzów może odrzucać wątek
sadomasochistyczny i perwersyjny. Całość wydaje się być na razie mocno
eklektyczna i manieryczna, ale żyjemy w takich czasach. Czyżby była to
dekadencka wersja końca pewnej epoki?
Kat, 2009
Jednak zdjęcia, szczególnie barwne, dzięki wykorzystaniu analogowych materiałów posiadają określoną temperaturę uczuciową i wielki potencjał malarskości, w tym tradycji Witolda Wojtkiewicza. Jestem pod ich wrażeniem! Wszystko to dzięki Rafałowi Piekarzowi - kuratorowi wystawy zbiorowej Pink Cube w krakowskiej Galerii Olympia, gdzie do 27.11.2010 r. można oglądać wybór 21 fotografii Keymo.
Oto fragment maila Keymo do mnie (01.11.2010) na temat "pesymistycznej" według mnie wymowy jej prac: "Perwersja obecna w mojej fotografii nie jest pesymistyczna, to pewna estetyka ciała, która dla mnie pozostaje najciekawsza.... perwersja pozwala wydusić z ciała prawdziwe piękno, to trochę jak z owocem, trzeba go zgnieść, żeby uwolnić soki, poczuć zapach miąższ....tradycyjne akty patrzą na ciało, jakby głodny zaglądał przez witrynę do sklepu pełnego żarcia... a ja staram się raczej wejść do sklepu i coś podpierdolić :)".
Mam jednak nadzieję, że ten czar
szybko nie pryśnie. Ale muszę zaznaczyć, że przeszkadza mi w tych pracach
pesymistyczne przesłanie. W latach 90., w podobnym „stanie” wizualnym
powstawały zdjęcia Sławka Beliny, który praktycznie przestał już tworzyć.
Czasami stać go tylko na żart. Ale to za mało, aby na dłużej przetrwać w
ludzkiej pamięci!
Fashion, 2009
Martine, 2009
2 komentarze:
Panie Krzysztofie, chyba wobec Sławka Beliny jest Pan zbyt krytyczny. A co z wystawą w "Atlasie"? Moim zdaniem był to powrót w wielkim stylu. Jedna z najlepszych wystaw jakie widziałem w ostatnim roku. Szczerze.
Sławek Belina był bardzo ciekawym artystą w latach 90., nie tylko z fotografiami. Wystawa w Atlasie Sztuki, który jest przereklamowaną galerią (wg tzw. rankingów), była jednowymiarowa. Poza tym jedna ekspozycja na kilka lat - to zwykle trochę za mało. Ale poczekajmy, zobaczymy!?
Prześlij komentarz