Nie mogłem dać jeszcze jednej nagrody, ale szczególnie pragnąłbym wyróżnić na swoim blogu cztery prace Krystyny Andryszkiewicz, która uzyskała bardzo wyrafinowane efekty piękna połączonego z brzydotą, albo inaczej ukrytego zła.
Płynność formy, połączona z onirycznością typu nie tylko filmowego
Aktualność chwili oraz krytyczne podejście do wizerunku współczesnej kobiety
Zaskakujące prace - między ludzkim a.... nieludzkim
Za rok spotkamy się na jubileuszowym XXV konkursie i przede wszystkim wystawie. Ona jest najważniejsza, podsumowuje to, co było istotne. Można ją porównać z innymi najnowszymi wystawami z problematyki cyfrowej, np. Obrazy cyfrowe/Digital Images z MGS w Łodzi (maj 2021), gdzie problematyka była nieokreślona, także w tytułowaniu prac na stronie galerii, z błędem gramatycznym (Obrazy, które nie można zobaczyć), ale co innego jest ważniejsze. Były to zasłonięte obrazy na płótnie, mające tyle wspólnego z cyfrowością co towary na półkach sklepowych, z umieszczonym na nich kodem QR. Żenada...., oczywiście pseudocyfrowa.
Naszą mini rozmowę oraz prezentację kilku moich fotografii można odnieść także do obecnej wojny polsko-polskiej, w polityce i kulturze, zwłaszcza słynnego już sloganu reklamowego zastosowanego w ostatnich dniach w Łodzi przez urzędników/polityków z UM Łodzi. W promocji Karty Łodzianina, w krótkim filmiku opublikowanym 11.03.21 na oficjalnym Facebooku profilu miasta posłużono się "znanym hasłem" czy precyzując jego pierwszą frazą "J...ć biedę". Kompromitacja osób odpowiedzialnych za promocję jest oczywista. Można tylko stulić uszy jak to zrobiła prezydent Miasta Łodzi,ale kompromitacja zostanie na zawsze w historii.
Są inne formy promocji, a także walki o prawa, w tym ludzi pracy i kultury. Taką "trzecią drogę" wskazał Jospeh Beuys w słynnym Apelu o alternatywę, opublikowanym po praz pierwszy w języku polskim w końcu 1981. Gdybyznali go urzędnicyodpowiedzialni za promocję nie doszło by do kompromitacji, o czym świadczą głosy zamieszczane na forum "Gazety Wyborczej". Zamiast Beuysa otrzymaliśmy działanie w stylu pseudo promocji muzealnej ukazanej w filmie The Square (2017), który także polecam urzędnikom w Łodzi. Może coś zrozumieją? Oto jego fragment...
Podziękowania składam wielu osobom, bez pomocy których książka albo by się ukazała albo wyglądałaby zupełnie inaczej, czyli na pewno mniej okazale: Grzegorzowi Krawczykowi, Annie Piątek, Annie Zygmanowskiej, Ewelinie Lasocie oraz Bogusławowi Nikonowiczowi za projekt graficzny i skład.
Nakład 300 egz., 272 s.
W dniu 25.09.2020 roku w Czytelni Sztuki w Gliwach, z udziałem Adama Soboty, miała miejsce promocja tej książki. Nie wiem co mam napisać, aby nie powtarzać swoich wypowiedzi z Gliwic i z Poznania. Wiele prac doktorskich z zakresu humanistyki jest rokrocznie bronionych. Jedne z nich mają np. 160 stron maszynopisu, inne, jak moja, 320. Niektóre z nich są wydawane (np. Adama Soboty, Adama Mazura, Karoliny Lewandowskiej, Witolda Kanickiego), inne nie (np. Macieja Szymanowicza). W tym wypadku należę do szczęściarzy.
Kolejna promocja książki odbyła się 18.10.20 w słynnej Galerii u Jezuitów Poznaniu. Kilka osób, w tym moich znajomych, odwołało swój udział. Niestety szalała już pandemia. Ale dziękuję Władkowi Nielipińskiemu za zaproszenie. O zawartości publikacji można przeczytać na stronie WBP w Poznaniu.
Czasami oglądam prace doktorskie z zakresu sztuk pięknych, gdzie oprócz dzieła: fotograficznego, graficznego (np. o deskorolkach - to nie żart!) czy malarskiego, czytam załączone teksty teoretyczne w ilości kilkunastu stron, z bibliografią składającą się często z kilku pozycji. Dlaczego takie realizacje nazywane są doktoratami? Zupełnie tego nie rozumiem. Był czas, że artyści realizowali przewody na adiunkta I (doktorat) i II stopnia (dzisiejsza habilitacja).
Promocja książki w Gliwicach 25.09.20, godz. 17.10
Problemem lat 50. już się nie zajmuję. Oczywiście nie do końca, bo trudno pozbyć się wielu doświadczeń. Książka jest próbą określenia i wartościowania najważniejszych osiągnięć polskiej fotografii awangardowej z lat 50., a także kolejną próbą umiejscowienia wybranych zjawisk w sztuce polskiej i europejskiej tego czasu. Akcentuję też rolę poszczególnych artystów, przede wszystkim Beksińskiego, ale nie tylko, w różnych kontekstach artystycznych, nie zaś samej fotografii. Żałuję, że do premiery książki nie doczekali jej Bohaterowie. Ostatni z nich, którego uważałem za przyjaciela/mentora/ojca - Jerzy Lewczyński - zmarł w lipcu 2014 roku. Muzeum w Gliwicach w przeciągu dziesięciu lat stało się najważniejszym wydawcą książek i katalogów z zakresu fotografii w Polsce, dystansując wszystkie narodowe instytucje i krakowskie Muzeum Historii Fotografii.
Prezentacja książki na V Wielkopolskim Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki w Galerii u Jezuitów w Poznaniu.
Krzysztof Jurecki i Adam Sobota. Czytelnia Sztuki w Gliwicach
Publiczność w Czytelni Sztuki. Drugi od lewej dyrektor Muzeum w Gliwicach, pomysłodawca wydania publikacji Grzegorz Krawczyk
Dyskusja. Fot. Łukasz Cyrus
Zastanawiam się, co dalej z promocją książki? Wiele, a nawet bardzo dużo zależy od wygaszenia pandemii. Być może dojdzie do jej prezentacji: w BWA w Jeleniej Górze, Muzeum Sztuki w Łodzi, skąd pochodzi dużo ilustracji, ASP w Gdańsku. Zobaczymy... Zresztą pierwszy pomysł pisania doktoratu powstał w Muzeum Sztuki w końcu lat 80. i wówczas opublikowałem pierwsze teksty (np. Twórczość fotograficzna Zdzisława Beksińskiego w latach 1953-1960, ”Fotografia” 1987, nr 1).
Wykład w Poznaniu, 18.10.20, godz. 16, fot. J. Grzelka
Wykład w Poznaniu, 18.10.20, godz. 16, fot. J. Grzelka
Wykład w Poznaniu, 18.10.20. Na pierwszym planie Bogusław Biegowski pokazuje książkę
Książka została doceniona na konkursie na Miesiącu Fotografii w Bratysławie w listopadzie 2020 roku, gdzie znalazła się w gronie trzech równorzędnie nagrodzonych z lat 2019-2020 z Europy Środkowo-wschodniej.
"One of the accompanying events organized within the 30th Month of Photography Bratislava is a book contest and book exhibition of photography books published in 2019-2020 in the are of Central and Eastern Europe. In this year´s book contest were enrolled 85 books from Slovakia, Czech Republic, Poland, Hungary, Lithuania, Latvia, Estonia, Romania and Slovenia. The jury composed from Peter Maráky, Juraj Mojžiš and Anton Fiala selected without concrete order in the two categories following books:
In the category of Historical photography the jury selected following books: Beginnings of Photography in Slovakia: 1839 – 1918 (Martin Kleibl, SK) 100 év - 100 kép - 100 gondolat (Ádám Nádasdy, HU) Kontynuatorzy tradycji Wielkiej Awangardy w fotografii polskiej w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku (Krzysztof Jurecki, PL) In the category of Contemporary photography the jury selected following books: Spiš: shadows and echoes (Alan Hyža, SK) Lost Europe (Jan Dobrovský – Karel Cudlín – Martin Wágner, CZ) Sudek and Sculpture (Hana Buddeus, CZ) The exhibition of competing books is situated in the Exhibition Hall in University Library in Bratislava. The part of the exhibition are also the photography books selected in the previous years of the book contest since 2002".
Wczoraj w słynnej Galerii Wschodniej w Łodzi odbył się zamknięty wernisaż konceptualnej wystawy, którego uczestnikami byli: autor pokazu, czyli Zbigniew Koszałkowski, artysta składający podpis na bilbordzie, tytułowy "dubel podpisu" - Andrzej Chętko, prowadzący galerię Adam Klimczak, wieloletni redaktor naczelny "Kalejdoskopu" i "Tygla Kultury" Zbigniew Nowak oraz Krzysztof Jurecki. Czy była to ostatnia w tym roku otwarta wystawa w Polsce? Tego do końca nie wiemy.
Pokaz bardzo dobrze wpisuje się w tradycję konstruktywistyczno-konceptualnej Łodzi i prezentuje kilku znanych tworów, prezentowanych teraz oraz na początku lat 90. na łamach "Kalejdoskopu" oraz później "Tygla Kultury", którzy na ile jest to teraz możliwe będą składali podpis na bilbordzie zaprojektowanym przez Koszałkowskiego. Jako pierwszy uczynił to wczoraj Andrzej Chętko, wciąż niedoceniany "wulkan dobrej energii", posługujący się wieloma mediami, przez lata wykładowca na łódzkiej ASP.
Wróciliśmy do początków konceptualizmu, ponieważ ta wystawa przypomina mi ekspozycje z końca lat 60. XX wieku, jakie organizował w Nowym Jorku Seth Siegelaub, które do powszechnej świadomości historycznej trafiły poprzez unikatowe katalogi.
Teraz w 2020 pojawiło się nowe wyznawanie: trwałość życia i istota pamięci, autentycznej sygnatury, ponieważ odeszli: prof. Grzegorz Sztabiński i prozaik i dziennikarz Jacek Indelak, związani z akcją/wystawą z Galerii Wschodniej, która potrwa....cały rok, do końca 2021.
Bilbord Zbigniewa Koszałkowskiego
Andrzej Chętko sygnuje bilbord, fot. Z. Koszałkowski
Andrzej Chętko sygnuje bilbord, fot. Z. Koszałkowski
Zbigniew Nowak i Adam Klimczak, fot. Z. Koszałkowski
Andrzej Chętko na tle artykułu z "Kalejdoskopu", fot. Z. Koszałkowski
Krzysztof Jurecki i Andrzej Chętko, fot. Z. Koszałkowski
Widok ogólny na część wystawy, fot. Z. Koszałkowski
Zbigniew Koszałkowski sygnujący swój bilbord, fot. K. Jurecki
O Marku Rogulskim pisać niełatwo, gdyż jest autorem dziesiątków wystaw, jako artysta i kurator oraz jest autorem poważnych tekstów teoretycznych. Należy do czołowych artystów, nie tylko sceny gdańskiej, ale polskiej. I to już od wielu lat. Nie mam co tego żadnych wątpliwości. Jego prace znajdują m.in. w zbiorach: Muzeum Sztuki w Łodzi, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie i w Muzeum Narodowym w Gdańsku. W 2019 roku obronił doktorat z malarstwa na ASP w Gdańsku.
Wczoraj rozmawialiśmy z Markiem telefonicznie, wiec przy okazji, postanowiłem przypomnieć jeden z moich tekstów o artyście z 1996 roku pt. Szaman - miłośnik życia, znajomy śmierci. Nie mam też wątpliwości, że artysta będzie wciąż odkrywany przez nowych historyków i krytyków sztuki, ponieważ scena gdańska, podobnie jak inne - np. łódzka, lubelska, zdominowane są przez miejscowych "dominatorów", którzy nie dopuszczają do pluralizmu artystycznego. Ale to zupełnie inna sprawa.
Marek Rogulski finisaż wystawy Rekurancje, 04.12.2019, fot. autor
Marek Rogulski, cykl interwencji performersko-muzycznych w 5 dzielnicach Gdańska, 6-7.12.2019
Marek Rogulski, wystawa Fiks, performans Wolne Pokoje, 21.12.2019
Trzecia strona okładki w "Artluk"2019, nr 4, dotyczy wystawy Ćwiczenia z pamięci, 1-7.12.2019
Krzysztof Jurecki, Szaman - miłośnik życia, znajomy śmierci, "Kalejdoskop" [Łódź, 1996 nr 10, s. 41]
Pomysłodawcą konkursu był Łukasz Cyrus z klubu fotograficznego Źródło z Rudy Śląskiej. Sformułował ciekawą jego ideę, która przedstawia się następująco, i co istotne, posiada swój ukryty wymiar filozoficzny z kręgu Platona, ale także teoretyków renesansu. Czytamy: "Przestrzeń jest miejscem, w którym zdarzenia i rzeczy mogą zaistnieć. Przestrzeń to miejsce, w którym sny i marzenia mogą się ziścić. / Przestrzeń to miejsce, w którym rodzą się myśli. /Przestrzeń to uniwersum, w którym wszystko, co pomyślane, wyobrażone, wyśnione czy doświadczone może zaistnieć./ Pokaż nam swoją Przestrzeń." Nic dodać nic ująć. Powstaje pytanie o uniwersum. Dostrzegam go np. w niezwykle estetycznej pracy K. Strzody. Jest nim metalowa klatka i wpisany w nią łaciński krzyż. Uniwersum może być wyzwoleniem, ale czy może być też zniewoleniem? Odłóżmy na bok trudne pytania, popatrzmy na niektóre zdjęcia. Znam przyjemniej kilka konkursów i wystaw na temat przestrzeni, ponieważ jest to jeden z najważniejszych - klasycznych już tematów sztuki, posiadający nieskończenie wiele możliwości interpretacji.
Dlaczego ten konkurs wydaje się ciekawy czy nawet ważny na mapie fotografii polskiej z roku 2020? Świadczą o tym prace, oczywiście nie wszystkie. Zamieszczę te, które zwróciły moją uwagę. Oceniając konkretne prace w czasie jury zwracaliśmy uwagę na towarzyszące krótkie teksty, swoiste wyznania o fotografii, gdyż są one istotne, wpływając na ostateczny odbiór.
Nagroda główna
Pejzaże imaginalne
"W fotografii analogowej uwielbiam moment zaskoczenia, gdy na kliszy światło pozostawia ślady w miejscach, gdzie go miało nie być lub w sposób kompletnie nieprzewidywalny. Zdarza się to najczęściej wtedy, gdy używam starych aparatów. Mam wrażenie, że obrazy rejestrowane z ich udziałem są bliższe prawdy. Światło na nich wydaje się być mniej ujarzmione. "Pejzaże imaginalne" to cykl obrazów, które powstały w wyniku skanowania tych miejsc na kliszy, które były naznaczone jakimś błędem - zaświetleniem, końcówką filmu, kurzem, który osiadł na emulsji." Iwona Germanek
Piękna praca i posiada kilka zagadek. W jaki sposób powstała "estetyka błędu" i dlaczego posiada taką materializację? Co symbolizuje błękit nieba, a co prostokątna forma na dole?
Iwona Germanek, Pejzaże imaginalne, 2020
Nagroda Krzysztofa Jureckiego
Grzegorz Sidorowicz, Wiadukt, 2020
Wiadukt
"Fotografia otworkowa, aparat wykonany z jakiejś puszki po kawie. Negatyw papier fomaspeed , czas naświetlania ok. 50 sekund, przysłona 0,4 mm. Na fotografii przedstawiam wiadukt w Bolesławcu". Grzegorz Sidorowicz
Podoba mi się ukazana dziwność istnienia. Nieistotność ludzi, błędy(?) w czasie wywoływania, które dodały w tym przypadku sensu istnienia fotografii.
Pozostałe nagrody jurorów:
Wybór jurora - Łukasza Cyrusa: Jakub Byrczek.
Wybór jurora - Aleksandra Orszulika: Marcin Jankowski.
Ulotność uniwersum może być znikomością istnienia, w której cień jest bardziej idealny od przedstawianego przedmiotu. Długo zastanawiałem się czy nie nagrodzić tej realizacji.
Kilka prac "wpisywało się" w system pracy zwycięskiej Germanek, ale trzeba powiedzieć, że do niej prowadziła jako pierwsza praca Jakuba Byrczka, niemanifestująca życie/słońce. Zdjęcie Byrczka, autorytetu fotografii śląskiej, na stronie konkursu znalazło się jako jedno z pierwszych, wiec wyznaczyło pole dla kolejnych.
Jakub Byrczek, Image [bardzo ciekawy efekt spękanego nieba i nierzeczywistego słońca, czyli Słonce/niesłońce albo zamieńmy to na koan - "powiedz mi czym ono jest?"]
Izabella Gryczyńska, Liść, przestrzeń [nierzeczywistość i delikatność liścia i ulotnego tła. Być może przerost materii nad ideą, ale być może?]
Patrycja Basińska, z cyklu Unfied [jak przeczytałem w tekście autorki interesuje ją problem mikro i makro, ale jest ciekawy problem rzeczywisty kontra znikający świat, z prawej strony]
Anna Harazmus, Zamyślenie [świetny kontrast bieli i czerni, delikatność nieba w kontrze do stałości ziemi. Sugerowałbym obniżenie horyzontu, byłby lepszy efekt]
Dziwność istnienia
Zawsze interesującym problem jest dziwność bycia w czasie marnym. Kilka prac w różnorodny sposób wpisywało się w ten ontologiczny czy dla innych kontekstualny problem.
Alicja Koczaska, Bez tytułu [w czasie pandemii jesteśmy zamknięci w różnych przestrzeniach, czasem "znikamy", niczym bohaterowie wielu filmów science fiction]
Agnieszka Kot, Źródło [gdyby nie gest palca powiedziałbym, że praca jest typowa. Po drugie podoba mi się gest wydłużonej szyji, jak z manieryzmu, oraz charakterystyczny brak głowy]
Piotr Łukowicz, Bez tytułu [przestrzeń można uchwycić albo bawić się z nią. Może być także radością]
Monika Kuboś, Przestrzeń [Nostalgia i przygnębienie, a życie płynie...]
Jerzy Orawski, Oswajanie przestrzeni [tak, można schwytać przestrzeń, a efekt tego może mieć romantyczny charakter]
Krzysztof Ślachciak, Cosmic perspective [ciekawa fotografia, ale chyba nie na ten konkurs? Oglądamy unicestwianie człowieka i jednocześnie negatywu]
Katarzyna Pawlikowska, Ulotność [dziwna praca=połączenie motyla(?) z pejzażem, jakbym widział zdjęcie Marka Noniewicza]
Katarzyna Leszczyńska-Kaszuba, Obecność [znowu pojawia się problem znikania, także sfery religijnej. Przypominają mi się prace Patrycji Pawęwzowskiej]
Maria Laskowska, Moja przestrzeń [dynamizm, może zbytnie zgrafizowanie architektury, w stylu Edwarda Hartwiga]
Tomasz Sikorski, Sen [coś pamiętamy, ale nie wiemy co to znaczyło? Powstaje nowa rzeczywistość i kształtuje się świadomość]
Poza programem przestrzeni?
Oczywiście problem przestrzeni jest różnorodny. Przykładem niech będą dwie, a nawet trzy prace: Józefa Wolnego z intrygującym weryzmem piecem krematoryjnym z Auschwitz-Birkenau, Krzysztofa Gołucha z zawoalowanym zagrożeniem, pomimo atmosfery beztroskiej zabawy oraz nietypowy Akt Tomasza Warzyńskiego w stylu Zbigniewa Dłubaka.
Józef Wolny, Granica
Krzysztof Gołuch, Nauka latania
Tomasz Warzyński, Akt
Kiedy konkurs jest ważny? Zobaczymy to dopiero z perspektywy dekady czy lat kilkunastu. Powtarzam to do znudzenia: 1) Jeśli nagrodzono ważne dla polskiej fotografii postaci, oczywiście jeśli brały w nim udział, 2) w wyniku konkursu powstała nowa idea, pomysł czy zawiązały się kontakty czy przyjaźnie, 3) odbyły się problemowe dyskusje, z których "coś" wyniknęło.
Jak będzie tym razem, ano zobaczymy. Inny tekst o konkursie napisałem do magazynu "Format", czekam na jego publikację.