Szukaj na tym blogu

sobota, 5 lutego 2011

"Nad nami jest pejzaż" (Jarosław Józef Jasiński, Galeria K2, Gołdap, styczeń-luty 2011)


Łatwo jest pisać  krytyczne teksty o Mirosławie Bałce, Wilhelmie Sasnalu, czy Caravaggiu ponieważ nie łączy się to z żadnym ryzykiem.  Oczywiście można to czynić, jeśli jest szansa na nową interpretację czy przewartościowanie w danym systemie sztuki i jej jakości artystycznych. Ale warto zajmować się tzw. prowincją artystyczną, gdyż tu także działają ważni twórcy, nie tylko dla fotografii polskiej. Tylko trzeba ich odnaleźć i promować!




Proszę spojrzeć na kilka "wewnętrznych pejzaży" Jarosława Józefa Jasińskiego z wystawy, która odbywa się w Gołdapi. Z jednej strony artysta wciąż tworzy w koncepcji "fotografii ojczystej" o pogodnym i romantycznym obliczu poszukując własnych, unikalnych stanów ducha analogicznych, jak np. Wiktor Wołkow czy Piotr Bułanow, aby wymienić kilku fotografów, którzy odkrywają piękno wschodniej Polski, zwłaszcza zimową porą. Jedno zdjęcie Jasińskiego jest szczególne – na horyzoncie widoczne jest samotne drzewo, zakomponowane symetrycznie, przytłoczone anielską potęgą chmur. Dlaczego anielską? – spyta ktoś. Ponieważ takie miałem odczucie, ale dla innych może być ono zbyt romantyczne.






Z drugiej strony artysta jest interesującym twórcą cyfrowych fotomontaży wykorzystujących skanowane negatywy. Mam na myśli przede wszystkim prace czarno-białe, w których łączy zdjęcia szkolne czy ślubne z fakturą muru bądź ławki, przeniesionej w innej realizacji do lasu. Warto zapamiętać bardzo wyrafinowaną kolorową pracę z czterema dziewczynkami trzymającymi pióra – symbole nieśmiertelności i wiary.





W cyfrowych pracach udaje się artyście uzyskać efekt przestrzenności i wyrazistości. Z pewnością wkroczył na drogę, jaką od lat kroczy Andrzej Różycki, a w latach 90. podążał Wojciech Prażmowski. Ale w swych pracach Jasiński potrafi wykorzystać efekt zdjęć zarówno rodzinnych, jak też anonimowych, które posiadają swą specyficzną poetykę określaną mianem magii. W tym zakresie jest także kontynuatorem „archeologii fotografii” Jerzego Lewczyńskiego – najwybitniejszego żyjącego fotografa polskiego.




Dlatego krytykom polskim polecam pisanie o pracach i pokazywanie takich interesujących artystów, jak np. Jarosław Józef Jasiński,  twórca nagradzanych eksperymentalnych portretów z konkursu Cyberfoto w Częstochowie, z których dwa pt. Autoportret - defragmentaryzacja (2004) pokazuję poniżej.


6 komentarzy:

Monika Mota Zakrzewska pisze...

Gratuluję nominacji do finału. Było mi bardzo miło rywalizować z Panem .Pozdrawiam.

Krzysztof_Jurecki pisze...

Dziękuję. Mam nadzieję, że z takiej rywalizacji powstaną pozytywne energie.

Monika Mota Zakrzewska pisze...

W naszej kategorii uznałam to za pewnik. Życzę powodzenia w dalszej rywalizacji.

Krzysztof Ligęza pisze...

Patrząc na to przenikanie się światów, zwłaszcza ze słońcem w tle, moja pierwsza myśl zamieniła się w zdanie: "a czy ja takiego czegoś nie widziałem w pracach Stanisława Wosia?" ;)

Jako że pejzaż to moje ulubione poletko, oczywiście fotografia samotnego drzewa nie mogła umknąć mojej uwadze, ale przyznam, że dziewczynkom z piórami poświęciłem nieco więcej czasu :) Piękna praca.

Wracając do drzewa i "anielskich chmur", pozwolę sobie zatrzymać się przy słowie "romantyczne" użytym w odniesieniu do tego zdjęcia, ponieważ ciekawość nie daje mi spokoju ;) Co Pan przez nie rozumie?

Cieszę się, że ma Pan czas i ochotę regularnie uzupełniać blog nowymi wpisami. Jego lektura stanowi dla mnie źródło wielu przemyśleń oraz inspiracji.

Pozdrawiam serdecznie

Krzysztof Ligęza

Krzysztof_Jurecki pisze...

Tak, zgadza się takie motywy pojawią się w fotografii Wosia, ale nie tylko, także w okresie międzywojennym, np. u E. Hartwiga i oczywiście J. Bułhaka.
Co znaczy "romantyzm", "romantyczność"? To określona tradycja odczuwania pejzażu, zarówno o proweniencji literackiej, jak i malarskiej (Ferdynand Ruszczyc), czy piktorialiści w okresu międzywojennego, nie tylko polscy rzecz jasna.

Krzysztof Ligęza pisze...

Panie Krzysztofie, chodziło mi o współczesny kontekst tego słowa (rozmaicie odmienianego). Jednym kojarzy się z nudną lekcją o Słowackim, który wielkim poetą był (bo owszem - był), innym zaś z kolacją, spacerem albo filmem, a jeszcze innym – także i mnie – z tym, o czym Pan pisze. Ale dodał Pan jednak odpowiednie do tej rzeczy słowo, dziękuję ;)

Do poczytania.

KL