Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 13 lipca 2009

Dwie koncepcje kina - Ługin "Wyspa" i Żuławski "Wojna polsko-ruska"



Niedawno, bo 2 lipca byłem w Toruniu na pokazie filmu "Wojna polska-ruska" oraz na dyskusji z jego reżyserem Xawerym Żuławskim prowadzonej przez Tomasza Raczka. Publiczności chyba się ten obraz, okraszony, chyba niepotrzebnie, nawiązaniami do "Kill Billa" czy "Zaginionej autostrady", poodbał. Jest to film o prymitywnych ludziach - blokersach (przepraszam za to określenie, gdyż każdy może się teoretycznie zmienić w sensie rozwoju kulturowego) i ich niskich pobudkach, czyli alkoholu i narkotykach. Do kogo jest adresowany? Chyba nie do blokersów? Film był sztuczny i nieautentyczny, mimo, że chciał pokazać "real life". Nawiasem mówiąc uczynił to znacznie lepiej Michał Brzeziński w filmie "Modern post mortem" - polecam dokumentalne ujęcia z Łodzi z autentycznymi blokersami. Film Żuławskiego nie był też dobrze zagrany, najlepiej prezentowały się zdjęcia i montaż. Powstał film ROZRYWKOWY, nie ARTYSTYCZNY i na tym polega jego słabość. Rozrywka jest w kabarecie i cyrku (kiedyś), a jeśli kino spełnia głownie taki postulat sytuuje się nisko w systemie kultury, ale przypominam, że "Batman" z Jackiem Nicholsonem był rzadkim przykładem kina pop o wysokich dystynkacjach artystycznych.

Także kilka dni temu z wielkim przejęciem obejrzałem film rosyjski "Wyspa" ("Ostrov") Pawła Ługina, który kontynuuje linię Andrieja Tarkowskiego. Utwór pokazuje wybór drogi życiowej przez mnicha, który czuje się odpoweidzialny za dokonane przez siebie (w jego mniemaniu) morderstwo popełnione pod przymusem Niemców w czasie II wojny. Jednak ofiara na szczęście przeżyła! Zrealizowany w pięknych plenerach utwór filmowy pokazuje siłę modlitwy oraz przemianę mnicha i niektórych ludzi z jego otoczenia. Świetna gra kilku aktorów oraz niezwykle subtelne operowanie napięciem scenicznym, aż do ostatniego kadru, czyni z niego utwór wybitny! Jakże proste i metaficzyczne może być kino. To zupełnie przeciwstawna koncepcja do filmu Żuławskiego. Polecam oczywiście Ługina.

1 komentarz:

Danieluk pisze...

Trzeba sobie jeszcze odpowiedzieć do kogo te dwa filmy zostały skierowane. Ja widziałem "Wyspę" i był to film bardzo dobry, zdjęcia także. Książka Masłowskiej trafiła do mnie, filmu nie widziałem.

Taki film nie ma możliwości bycia filmem artystycznym, bo mimo piękna tańca to Tance na Lodach, drzewach nigdy nie będą sztuką.

Wszystko pod publikę. Bo niby dlaczego w TVP (1 lub 2) lecą dobre filmy, dokumenty, programy tylko nocą? Masa śpi, można puścić coś ambitniejszego.

Pozdrawiam
RD