Szukaj na tym blogu

wtorek, 2 lutego 2010

Czy Jean Baudrillard się pomyłił? O symulakrach i symulacji


Niedawno czytałem także blogi dwóch moich konkurentów z Działu Kultura. Są pisane na wysokim poziomie intelektualnym, choć może są zbyt monotematyczne? Z jednym z nim mam ochotę podyskutować, może w przyszłości, odnośnie istoty poszukiwań artystycznych i działań twórczych.

Co wybiorą jurorzy z trzydziestu nominowanych blogów? Jak znaleźć wspólny mianownik w ich ocenie, przy tak różnym charakterze i istocie pisania czy interpretacji ponowoczesnego świata z tak odmiennych dziedzin i pasji, jak np. "polityka"," podróże, "absurdalne i offowe" czy "kultura"? Czy jest to możliwe?

A tymczasem zastanawiam się nad poglądami francuskiego teoretyka Jeana Baudrillarda zawartymi w książce "Symulakry i symulacja" (tł. S. Królak, Warszawa 2005). Jest to jeden z nielicznych bliskich mi teoretyków kultury, który krytycznie patrzył na zjawisko postsztutki podkreślając ogromną kulturotwórczą funkcję fotografii. Zainteresowanych odsyłam do szerokiego opracowania  Piotra Zawojskiego "Jean Baudrillard i fotografia".

Niesamowite jest to, że Baudrillard przewidział rozwój twórczości opartej na najnowszej technologii już na progu lat 80. XX wieku. Omawiana książka ukazała się w języku francuskim w 1981 roku! Ale, co ważne, przestrzegał artystów przed hiperrealnością, w której zatraca się granica między światem realnym a wykreowanym i przede wszystkim zatraca się sens symboliczny znaku, który włącznie z pojęciem samego Boga, do niczego już nie odsyła! Niektórzy "artyści cyfrowi" wiedzą o takim niebezpieczeństwie, ale wielu nie zdaje sobie z tego sprawy. 

Powstaje pytanie, jak odnieść sie do symulacji i jak z niej twórczo korzystać. Sądzę nawet, że francuski teoretyk przesadził w swych interpretacjach, gdyż nie mógł wiedzieć, jak rozwinie się związek miedzy artystą a technologią, o którym ostrzegał zarówno Martin Heidegger ("Pytanie o technikę" 1953 rok) i Theodor W. Adorno. Jeśli obecnie wiemy na czym zjawisko polega symulacji to możemy je ominąć czy wręcz nie podejmować, np. w filmie dokumentalnym czy fotografii analogowej (Andrzej J. Lech) lub posługiwać się nim w kontrolowany sposób (Piotr Wyrzykowski, Krystyna Andryszkiewicz). Na ten temat pisałem w tekście do katalogu wystawy  "Od symulacji do problemu „nowego symbolizmu”, Stary Browar, maj-czerwiec 2009, 6. Biennale Fotografii, Poznań (kat. pol.-ang.), ale żaden z recenzentów nie zwrócił na to uwagi. A szkoda, gdyż uważna lektura Baudrillarda jest konieczna, aby nie "grać resztkami" według reguł postsztuki. 

Właśnie z tych powodów krytycznej refleksji nad poglądami Francuza, które nie są w Polsce tak popularne, jak być powinny, chętnie co roku jako juror oglądam  prace na konkursie fotografii cyfrowej - Cyberfoto w Częstochowie. W tym roku odbędzie się jego XIII edycja. Zdecydowana większość artystów i krytyków sztuki w Polsce usiłuje podążać modną koncepcją dekonstrukcji. Inna sprawa, że albo nie trzymają się reguł naznaczonych przez Jacquesa Derridę albo wydaje się im, że "coś" dekonstruują. W istocie samej niczego nie odkrywają. W sztuce nie warto być modnym, gdyż w modzie i reklamie zatraca się, nie tylko zdaniem przywołanego w tym tekście Baudrillarda, istota procesu artystycznego. W reklamie "kończy się" autentyczna sztuka, a zaczyna kultura lub tylko rozrywka. Kto nie wierzy niech zerknie do jego tekstu " Reklama absolutna, reklama stopnia zerowego" z jakże wnikliwej lektury  "Symulakry i symulacja". 

Brak komentarzy: