Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Grzegorz Królikiewicz - bezkompromisowy mistrz kina (Festiwal Tofifest w Torunu, 2011)

Tofifest' 2011, Przypadek Pekosińskiego - teaser,   reż.G.Królikiewicz 

Podsumowujemy jeszcze rok 2011. Bardzo ważnym wydarzeniem, o którym ciągle myślę i długo zabierałem się do jego analizy, były spotkania i pokaz filmów Grzegorza Królikiewicza na bardzo ciekawym festiwalu filmowym Tofifest w Toruniu, którego także byłem uczestnikiem. Wyżej oceniam ten festiwal od bydgoskiego oraz od wcześniejszego łódzkiego – Cameraimage. Dlaczego? Może o tym napiszę innym razem.

Przy okazji krótko o imprezie filmowej z Torunia. Bardzo różnorodny w swej formule był kolejny Tofifest z roku 2011, gdyż odbywały się na nim nie tylko pokazy filmowe i spotkania z reżyserami, ale także żywe dyskusje panelowe, w tym o polskim kinie, które nie jest w dobrej kondycji. Przysłuchiwałem się rozmowie o polskim kinie historycznym, nad którym ciąży niestety zły duch Jerzego Hoffmana i Andrzeja Wajdy.

Wcześniej, w kwietniu 2011 byłem także w ms² w Łodzi na promocji książki „wywiadu-rzeki” Piotra Kletowskiego i Piotra Mareckiego Królikiewicz. Pracuję dla przyszłości (Kraków 2011) oraz na pokazie filmu Wieczne pretensje (1974), zrealizowanego m.in. w BWA we Wrocławiu, a ukazującego w pokrętny sposób, przy użyciu różnorodnych, ale jakże wyrafinowanych ekspresjonistyczno-surrealistycznych środków, przygnębiające i tak naprawdę żałosne lata 70. XX wieku, kiedy kontrole w zakładach mięsnych mogły się skończyć nie tylko wyrokiem sądu, ale śmiercią oskarżonego. Film jest trudny, ciężki i ponury, podobnie jak przedstawione w nim lata pełne były beznadziei i pitego na umór alkoholu. 

Wraz z gośćmi festiwalowymi w Toruniu obejrzeliśmy Na wylot (1972) - film traktujący o potędze i sile miłości, która jest najważniejsza. To jeden z najistotniejszych polskich filmów powojennych, w którym tragizm i zbrodnia połączone z niesamowitym realizmem stworzyły jedyny w swoim wydaniu utwór filmowy, z koncepcją przestrzeni pozakadrowej będącej bardzo ważną propozycją teoretyczną. 

Grzegorz Królikiewicz o Zabiciu ciotki

Grzegorz Królikiewicz w DKF Maciste w Bochni, 2011

Łukasz Ronduda w tekście Skolimowski, Królikiewicz, Żuławski, Uklański Czyli wypisy z historii polskiej nowej fali z „Obiegu” pisał: ” Z Warsztatem Formy Filmowej łączyło Królikiewicza teoretyczne podejście do filmu, postulat powiązania teorii i praktyki, nastawienie na "rozszerzenie możliwości sztuk audiowizualnych" oraz popęd do eksperymentowania. Otwarta struktura filmów Królikiewicza w interesujący sposób koresponduje nie tylko z prowokacyjnymi, filmowymi Warsztatu Formy Filmowej (czekającymi na wypełnienie przez widza), ale generalnie z rozwojem sztuki nastawionej na inicjowanie aktywności odbiorców (partycypacyjnej i interaktywnej), a uprawianej przez polską neoawangardę lat siedemdziesiątych. Możemy wręcz stwierdzić, iż w filmach Królikiewicza dokonało się to, o czym marzył Warsztat Formy Filmowej: wejście rozwiązań i eksperymentów awangardowych do mainstreamu polskiej kinematografii. Bowiem artyści ci traktowali swoją działalność m.in. również jako wytaczanie nowych obszarów ekspresji dla filmu, poszerzanie znanej nam dotychczas audiowizualności. I zachęcali innych reżyserów (poprzez np. wykłady i działalność w szkole filmowej) do czerpania z ich osiągnięć. Wiele scen np. w Tańczącym Jastrzębiu jest próbą zastosowania pewnych rozwiązań formalnych wprowadzonych przez Warsztat Formy Filmowej (stało się tak zapewne za sprawą operatora tego filmu Zbigniewa Rybczyńskiego). Do najbardziej charakterystycznych należy scena, gdzie w kadrze permanentnie znajduje się ucho głównego bohatera. To według mnie powtórzenie filmu Punkt Bendkowskiego. Z kolei scena, w której znajdująca się pod łóżkiem kamera zatacza cykliczne kręgi o zakresie 360 stopni byłaby wariacją na temat filmu Linia tego samego autora (17). W kilku miejscach filmu (scena rozmowy z sekretarką, scena rozmowy z młodym inżynierem) zostaje zastosowana poetyka filmu Bezdech Wojciecha Bruszewskiego.Na szczególną uwagę zasługuje tutaj fakt współpracy Królikiewicza z artystą sztuki performance Zbigniewem Warpechowskim, który pełnił w jego filmach rolę scenografa.”

Genialnym wprost filmem Królikiewicza jest Przypadek Pekosińskiego (1993), tym razem bliski dokumentowi i prowokacji artystycznej połączonej z interakcjami samego Bronisława Pekosińskiego, którego tragiczne losy poznajmy w tym niezwykłym utworze. Bohater rozdarty między partią a kościołem nie potrafił odnaleźć się w rzeczywistości. Widzimy go w nieustającym upadku, niczym socjalistyczny system, który chciał go wykorzystać do propagandy a sam się zdegenerował.

Świetnie się stało, że na toruńskim festiwalu Królikiewicz, dodajmy jedyny polski reżyser, który jest również teoretykiem kina posiadającym własną filozofię sztuki, stał się kimś ważnym i znaczącym - za życia został mistrzem. Jego kino sytuuje się na pograniczu kina eksperymentalnego i klasycznej fabuły. Więc jego recepcja musi dokonać się wolniej chyba, że doczekamy się takich analiz, jak Łukasza Rondudy. Wydana w 2011 książka o Królikiewiczu oraz spotkania w Toruniu były udanym krokiem w kierunku akceptacji trudnej i bezkompromisowej twórczości profesora szkoły filmowej w Łodzi.

Brak komentarzy: