Szukaj na tym blogu

piątek, 22 listopada 2013

Piotr Kosiński, W kręgu religii, czyli odpowiedzialność wobec innych...

Bez tytułu, 2011

Co pokazują nam "proste" zdjęcia Piotra Kosińskiego? Śmierć, modlitwa, wiara a może samotność i starość są tu dominantą? Nie chcę i nie mogę rozstrzygać. Dla są to prace autentyczne, które wyrażają najbardziej autentyczne potrzeby człowieka. patronem takiej humanistycznej i religijnej fotografii jest Marian Schmidt, który prowadzi Warszawską Szkołę Fotografii. 

Bez tytułu, 2013

Na blogu pokazuję tylko mały fragment jego działalności. Ogólne uwagi dotyczą tego, że wole jego realizacje czarno-białe i bez rozbudowanej metafory. Jest czułym portrecistą i ten rodzaj fotografii powinien rozwijać.

Mała modlitwa, 2012

P. Kosiński niedawno napisał do mnie w mailu ważne zdania (14.11.13): "Również uważam, że sama sztuka jest wejściem w sferę duchowości i jest czymś nadprzyrodzonym jak religia. Te mroczne zdjęcia również zaliczam do tej sfery, jednak to przeciwległy biegun. Jest to dla mnie rodzaj ostrzeżenia i pokazywania świata, który istnieje i jest zagrożeniem dla człowieka, szczególnie nieświadomego. Może to odpowiednia rola dla tych zdjęć."

Bez tytułu, 2013

Spotkanie na Anioł Pański, 2012

Różaniec, 2012

Dyptyk Adwentowy, 2012


Adoracja, 2012

Sakrament, 2012

Samotna modlitwa, 2012

Środa Popielcowa, 2012


Są to chyba najważniejsze fotografie religijne, jakie powstały w Polsce po śmierci Zofii Rydet. Mało tego cześć z nich kontynuuje jej wczesny styl. 

Strona www
http://www.kosipiotr.pl


Dwie Wieże. Śladami Tomasza Sobieraja, 2013

P.s. Może warto pójść śladami Tomasza Sobieraja? Istnieją one w prozie, poezji, nie tylko w fotografii.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Relacja z Portfolio Review w Bratysławie (listopad 2013)

Gabriela Huk, (Wo)mandala, 2013


Gabriela Huk, (Wo)mandala, 2013

Gabriela Huk, (Wo)mandala, 2013

Eikon, 2009

Eikon, 2009

Eikon, 2009

Eikon, 2009

Pierwszy raz usłyszałam o przeglądzie portfolio w Bratysławie jeszcze na studiach na ASP w Gdańsku. Wtedy jednak miałam pod ręką sztab wykładowców i innych studentów, z którymi mogłam swobodnie wymieniać opinie i dyskutować na temat własnych prac.  Ostatnio - kilka lat po ukończeniu szkoły - zabrakło mi tego krytycznego spojrzenia na własną twórczość. Traf chciał, że przypomniałam sobie o istnieniu Portfolio Review tuż po otwarciu rejestracji. Krótka wymiana maili z organizatorami i raptem kilka dni później rezerwowałam bilet na samolot.

Nie oczekiwałam wiele. Mimo pochlebnych opinii, które słyszałam z różnych stron, nie chciałam jechać do Bratysławy z nastawieniem, że będzie to huczny początek mojej fotograficznej kariery. Nie szukałam pochlebstw i poklasku; zależało mi na konstruktywnej krytyce i poznaniu opinii osób z różnych środowisk, które po raz pierwszy spotykają się ze mną i z moją fotografią. I dokładnie to dostałam: w ciągu dwóch intensywnych dni miałam okazję pokazać swoje fotografie aż 10 recenzentom i kilkunastu współuczestnikom. I tak jak różni byli moi rozmówcy, tak różne mieli na temat moich prac opinie: ok. 1/3 rozmów była całkowicie bezwartościowa, 1/3 głosów pochlebna i 1/3 konstruktywnie krytyczna. Najbardziej cenię sobie wypowiedzi tych ostatnich bo i z nich najwięcej utkwiło mi w pamięci. Na jak długo? - to się dopiero okaże.

Atmosfera była przyjemna, czas płynął szybko. Zadziwiające było to, jak homogeniczne wrażenie sprawiały prace 80-ciu uczestników przeglądu, pochodzących zresztą z różnych części Europy. Wykazywali oni bardzo podobne podejście do fotografii. Brakowało indywidualistów, niewielu wykształciło swój unikalny język. Przeważał dokument. Widać taka panuje teraz moda, gdyż jedną z uwag, jakie usłyszałam odnośnie moich prac było to, że nie nadążam za trendami fotografii współczesnej –  cóż, nie chcę zabrzmieć zarozumiale, ale chyba jednak bardziej mnie to cieszy niż martwi. 

Przegląd portfolio jest tylko jednym z wydarzeń Miesiąca fotografii w Bratysławie. Niestety z powodu ograniczonego czasu i napiętego grafiku spotkań nie udało mi się zobaczyć zbyt wielu otwieranych właśnie wystaw. Miałam okazję dokładnie obejrzeć jedynie ekspozycję festiwalu OFF, gdzie młodzi twórcy mieli wypowiedzieć się na temat swojego „straconego” (sic!) pokolenia. I choć wizja kuratorów była przejrzysta, to w różnorodności prezentowanych prac nie udało mi się doszukać tego, co socjologowie wymieniają jako cechy charakterystyczne pokolenia Y (do którego zresztą sama się zaliczam).

Tak czy inaczej spodobała mi się formuła tego typu przeglądów i mimo drobnych niedociągnięć organizacyjnych wróciłam do domu z dość dobrym wrażeniem ogólnym. Wiem, że potrzebuję krytyki i możliwości dyskusji jakie dają takie imprezy. W przyszłym roku będę musiała podjąć decyzję, czy podtrzymywać kontakty zawarte podczas tegorocznej edycji w Bratysławie, czy nawiązywać nowe w Alres, Wiedniu, Londynie lub Sztokholmie. 

Gabriela Huk
www.gabrielahuk.com

W tym roku w przeglądzie portfolio w Bratysławie wzięło udział 80 uczestników i 35 recenzentów. Zwycięzcami konkursu na najlepsze portfolio zostali:

1. Magnus Cederlund http://www.magnuscederlund.com/
2. Maarten Boswijk http://www.maartenboswijk.nl
3. Jacek Fota http://jacekfota.com/
  
Prace Gabrieli Huk  z cyklu (Wo)mandala wydają się zbyt znaną strategią (Konrad Kuzyszyn, Zofia Kulik, Dominik Pabis,etc), aby mogły się spodobać recenzentom. Pozostałe z lustrami nie są do końca wyartykułowane  Na ile, mogę je tu ocenić. Ale autorka posiada duży potencjał intelektualny  z kręgu fotografii i semiotyki i w tym kierunku może rozwijać swą twórczość. 
Krzysztof Jurecki

czwartek, 7 listopada 2013

Andrzej Dudek-Dürer w "Krytyce Literackiej" i w Lublinie (finisaż wystawy "Andrzej Dudek-Dürer - Wciąż się zmieniając", 05.11.13, godz. 19)

okładka "KL"

Ukazał się nr 2/2013 "Krytyki Literackiej" unikatowego pisma literackiego wydawanego w Łodzi. Wśród autorów: Maciej Świerkocki, Józef Baran, Tomasz Sobieraj - redaktor naczelny pisma, Bolesław Faron, Magdalena Fabiś i i inni. Na okładce i w środku zamieszczono kilkanaście prac graficznych i blisko fotograficznych (technika druku cyfrowego) Andrzej Dudka-Dürera, któremu poświeciłem kolejny esej Medytacja jako sztuka. Sztuka jako forma schronienia.  Od początku lat 90. jestem zafascynowany jego twórczością.

Gesty. Andrzej Dudek-Dürer jako żywa rzeźba, 2004

Kilka dni temu odnośnie "KL"  napisałem na Facebooku: "Na okładce A. Dudek-Dürer nasz wielki/skromny artysta. Już postać mityczna, zupełnie poza zainteresowaniem np. MSN w Warszawie. Dlaczego?". Pytanie jest zawieszone wirtualnym świecie i pewnie nie uzyskamy satysfakcjonującej odpowiedzi. Oczywiście ilość ważnych instytucji, które zupełnie nie interesują się wrocławsko-norymberskim artystą jest zdecydowanie dłuższa: CSW w Warszawie, Zachęta w Warszawie czy Muzeum Sztuki w Łodzi (po 2005 roku). A powinny to czynić m.in. z powodu unikatowej czy wręcz genialnej koncepcji "butki butów", która jest realnym połączeniem życia i sztuki, o której marzyło tak wielu artystów awangardy i modernizmu. Ale tylko nieliczni potrafili ten postulat zrealizować!

Dzień przed finisażem przeczytałem ciekawy tekst Marty Czyż pt. Nisza i mainstream z "Obiegu", w którym analizie poddana zostały dwie instytucje i wystawy. Dlaczego autorka nie skonfrontowała Galerii Labirynt (dawnego BWA) z Galerią Białą, która przez lata była w opozycji do koncepcji BWA, co byłoby bardziej zasadne, tego nie wiem? Porównanie giganta a może Goliata, jaki jest Labirynt z Dawidem, czyli z ACK Chatka Żaka UMCS jest mało zasadne. W Labiryncie obejrzałem mało przekonującą wystawę Krzysztofa Wodiczki w czarno-białych wydrukach i bardziej czytelną w kolorowych. Zupełnie pozbawioną tego co najważniejsze - koncepcji. Zdecydowanie lepiej prezentowała się ekspozycja Dominika Lejmana, ale znam ją tylko z reprodukcji. Nie zdążyłem, spóźniłem się kilka godzin.  Twórczość Wodiczki po wielkich dokonaniach z lat 70., 80. i 90. w XXI wieku utknęła jednak w jakimś martwym punkcie powtórzenia. Powtarzania siebie samego. 

A sam finisaż bez udziału Andrzeja Dudka-Dürera? Miło było wiedzieć i rozmawiać o sztuce z: Jolantą Męderowicz, Henrykiem Kusiem, Marcinem Sudzińskim, Lucjanem Demidowskim, Michałem Pikulą. Z tymi dwoma ostatnimi w okolicach Galerii Białej, gdzie serdecznie przywitała nas Anna Nawrot i oprowadziła po swoim królestwie. (Trzeba dodać jakże pięknym, w kolorze bieli!).

Idea Kioskartu (nazwa od specyficznego miejsca i jego wystroju) stworzona została przez przez dyrektorkę Chatki - Barbarę Wybacz, która do współpracy zaprosiła ważnego lubelskiego fotografa M. Sudzińskiego, jeśli będzie utrzymana i rozwijana, może być ciekawą alternatywą dla oficjalnej i uznanej działalności Labiryntu. Nie można tych galerii porównywać do końca ze względu na diametralnie inne możliwości finansowe, choć efekt finalny można. 

Andrzej Dudek Dürer przekazuje nam wiele problemów z najnowszego obrazowania (grafika, fotografia, wideo), w którym modernistyczna podmiotowość mierzy się rzeczywistym i symulacyjnym światem. Nad tym wszystkim jednak dominuje medytacyjna postawa artysty, utrzymująca istnienie i trwanie świata... oczywiście według buddystów... albo osób wierzących. Jeszcze innym problemem jest zagadnienie reinkarnacji, w które wierzy artysta. Jak się do niego odnieść, kiedy w Europie religia umiera albo zamiera?

Wehikuł... skupienia energii, 2010, fot., druk cyfrowy, 49,5 x 64 cm

p.s. Serdeczne pozdrowienia dla M.S. i J.M., niewykorzystanej szansy krytyki lubelskiej.



sobota, 2 listopada 2013

Dziś na tym cmentarzu... (photo by Bogdan Konopka, 01.11.13)

Dziś w nocy Bogdan Konopka przesłał mi zdjęcie z lakonicznym komentarzem: "Dziś na tym cmentarzu paliły się tylko dwa małe znicze. Drugim był Becket."

Bez tytułu, Bogdan Konopka 


Smutne jest "życie po życiu" na paryskich cmentarnych. Kiedy u nas tak będą wyglądały cmentarze. Za lat kilkadziesiąt, kilkaset, a może nigdy?


 p.s. Oczywiście jedyne świeczki na grobach postawił B.K.