Szukaj na tym blogu

czwartek, 10 lipca 2014

Bartka Jarmolińskiego Psychobiologic (ODA, Piotrków Trybunalski, czerwiec 2014)

W maju br przed wystawą w Piotrkowie oglądałem obrazy Bartka w jego domu . Była to krótka wyprawa na obrzeża miasta, do Łodzi-Andrzejowa. Artysta jest jednym z najważniejszych na łódzkiej scenie twórczej, której znaczenie w relacji do poprzednich dekad systematycznie maleje.... Niestety, tak to widzę.Ciekawe, że Łódź najwięcej znaczyła w latach 80. i trochę już mniej w 90. A teraz? Ruiny i zgliszcza w rozkopanej przestrzeni miejskiej, seansie dosłownym i metaforycznym zarazem. 

Bartek pragnie być malarzem przekraczającym granice klasycznych form i dyscyplin. Udaje mu się to! Podczas wizyty, o której wspomniałem, jego kolaże wykonane z opakaowań po lekach były jeszcze nieskończone. Nawet wyraziłem na ich temat swoje wątpliwości. Artysta chyba przyjął zasadność moich sugestii. Obecne prace bardziej mi przypadają do gustu, niż te z ludyczną zamianą płci, jakie widziałem w formie wideo i fotografii, m.in. na wystawie w CSW Łaźnia w Gdańsku. Bardzo dobrą pracę pokazywał w 2013 w Galerii Manhattan na ekspozycji Kobieta z marmuru, która była tylko artystycznym falstartem, niż ukazaniem ciekawego problemu.

Istotny jest fakt, ze artysta sprawnie porusza się po różnych dziedzinach aktywności twórczości. I jest zaskakująco ciekawym performerem. Proszę pooglądać jego Carte Blanche (2013) z Torunia. Zapis wideo można odnaleźć na You Tube w bardzo dobrej relacji Jacka Kasprzyckiego pt. Koło czasu (https://www.youtube.com/watch?v=Thwwwpocbd8#t=34), czyli festiwalu performance z CSW. Warto obejrzeć, gdyż wystąpienie miało swoją dramaturgię i spotkało się z żywą reakcją oglądających. Wiązało się zatem z ryzykiem, co jest ważnym warunkiem do powstania interesującego spektaklu parateatralnego.

Kolaże,  fot. B. Jarmoliński 

Cykl Organica, fot. B. Jarmolinski 

Cykl Organica, fot. B. Jarmolinski 

Cykl Organica, fot. B. Jarmolinski 

Cykl Organica, fot. B. Jarmolinski 

Kolaże,  fot. B. Jarmoliński 

Widok wystawy w ODA, Pioktrów Tryb.,  fot. B. Jarmoliński 

Miałem przyjemność pisać o w/w do katalogu wystawy. Oto fragment mego tekstu.

Krzysztof Jurecki
Choroba jako metafora. Queer Painting
            Twórczość w zakresie tzw. różnych mediów, jaką uprawia malarz z przekonania Bartłomiej Jarmoliński, przypomina o pop-arcie, a zwłaszcza o grającym różnymi wizerunkami, w tym własnym – Andy Warholu. Postawa pop-artu stała się w nowej, nastawionej konsumpcyjnie rzeczywistości polskiej XXI wieku, szczególnie atrakcyjna, co dodatkowo okazało się światowym znakiem czasu. Czy w sztuce polskiej XXI wieku będzie to trwała tendencja, czy też zwycięży spokrewniony z nią fotorealizm, który posiada innego typu wzorce kulturowe, przede wszystkim z zakresu malarstwa i fotografii.
            Organica, czyli zewnętrze i wnętrze
Dominantą wystawy jest dwanaście obrazów pt Organica wykonanych w podobnej konwencji, w takim samym formacie (1m x 1 m) prezentujących narcystyczne autoportrety oraz portrety młodych osób, malowane w charakterystyczny sposób za pomocą punktowania, swoistego nakłuwania ciała, na podstawie fotografii. Wizerunki w mniej lub bardziej atrakcyjnych pozach są pretekstem do ujawniania uniwersalnych przemyśleń na temat skrywanej choroby czy raczej potencjalności choroby, która może zmienić się w widmo śmierci. Malowane płasko obrazy, w fotorealistycznym stylu, przypominającym nieco malarstwo Artura Trojanowskiego zdecydowanie bardziej oparte na estetyce szablonu, sarkastyczne w wyrazie i często społeczno-polityczne, poddawane są też innemu istotnemu zabiegowi. A mianowicie na portrety nałożone zostały wyobrażenia części anatomicznych (kręgosłup) czy organów wewnętrznych, jak mózg, wątroba, nerki. Uproszczony świadomie znakowy sposób wyobrażenia, w tym zracjonalizowane punktowanie ciała, będące najnowszą wersją modernistycznego w przesłaniu montażu, ma zasugerować wewnętrzne życie organów. Jest też symptomem choroby czy jej zagrożenia. Taki sposób budowania atmosfery obrazu przypomina zdecydowanie bardziej oniryczne działania Małgorzaty Wielek-Mandreli, którą ceni Jarmoliński, a wcześniej Ryszarda Grzyba. Obrazy Jarmolińskiego mają być skrytym portretowaniem, takim, jakie istniało w twórczości semigraficznej Warhola, wyrażającym krytycyzm wobec świata, ale potem coraz bardziej jego afirmację, widoczną w coraz bardziej kolorowych zestawieniach barwnych. 

Brak komentarzy: