Szukaj na tym blogu

wtorek, 28 października 2014

Beata Ewa Białecka - wystawa pt. "Dzięki Bogu jestem kobietą" (Galeria im. Jana Tarasina w Kaliszu, 11.09-31.10.2014)

15.10.14 w mglisty chłodny dzień wybrałem się do Kalisza. Ekspozycję w Galerii im. Jana Tarasina zwiedzałem ok. 15.10. Wystawa  okazała się bardzo dobra, może nawet rewelacyjna, jak na Kalisz, ponieważ posiada swoją dramaturgię oraz nie do końca wyjaśnione tajemnice dotyczące granic obrazowania. Co kryje się za hieratycznymi i posągowymi postaciami płci żeńskiej malowanymi medytacyjnie przez Białecką? Na ile zawarte są tam problemy osobiste, na ile dawnej sztuki, a  na ile pop-kultury?  Dodatkowo opublikowano duży katalog polsko-angielski z tekstami Marty Smolińskiej i Leny Wicherkiewicz, z którymi chciałbym kiedyś polemizować lub je uzupełnić czy przewartościować w innym kierunku odczytywania tej niejednoczonej twórczości. Jej sztukę, podobnie jak np. Magdaleny Moskwy, sytuuję w najnowszym fotorealizmie. Są to dla mnie, obok Małgorzaty Wielek-Mandreli, trzy najważniejsze postaci najnowszego malarstwa.

Mdłości, 2014, 120 x 150

Zwracam uwagę na kluczowy dla wystawy obraz pt. Mdłości, który posiada ciekawa interpretację w katalogu. Być może jest on także bardzo istotny dla zrozumienia ogólnej sytuacji w sztukach wizualnych czy w kulturze. Z pewnością doczeka się nowych analiz.

Zaryzykuję tezę, że elementy pop-kultury, jak np. obraz Who killed Amanda Palmer, osłabiają siłę malarstwa, które czasami zbliża się do efektów czy kadrów filmowych, a nie trwa hieratycznych układach, które poprzez wyrafinowany sposób malowania i tradycję stylu, nadają siłę, tworząc swoisty kanon. Można mówić także o ożywieniu tkanki malarskiej przez elementy pozamalarskie, jak przez fotograficzny oraz tkane i aplikowane formy, co należy łączyć z twórczością Magdaleny Moskwy - artystki, która od końca lat 90. poczyniła ogromny postęp w rozwoju swego stylu. Osiągnęła swoiste mistrzostwo, także sięgając do tradycji i technik dawnego malarstwa, nadając mu charakter misteryjnego rękodzieła. Słusznie pokazuje się razem wybitną twórczość Moskwy i Białeckiej, które stworzyły własne światy, w którym pojęcie cierpienia, nie zaś mdłości wydaje się być kluczowe. Obydwie odwołują się do pojęcia duszy, co jest zasadniczo sprzeczne z ideologią feminizmu, na której opiera się częściowo tylko twórczość Białeckiej. 


Czym jest dla mnie sztuka?

B.E. Białecka: Malarstwo rozszerza mój umysł, a czasami i duszę.
Tematyka moich prac to swoista kontaminacja tego, co nazywamy współczesną kulturą wizualną z ikonografią, najczęściej chrześcijańską w narracji stricte malarskiej. 
Who killed Amanda Palmer, 2011, 100 x 140 cm, olej na płtónie

Samotrzeć, 2010, 180 x 100 cm, olej na płótnie

Zwiastowanie, 2011, 150 x 150, olej na płótnie

Zaśniecie, 2011, 150 x 150, olej na płótnie

Fragment wystawy. Fot. K. Jurecki

K. Jurecki, fot. M. Kaźmierczak

M. Kaźmierczak, fot. K.Jurecki

Czy Galeria im. Tarasina stanie się wkrótce ważną galerią o znaczeniu ogólnopolskim? Wiele na to wskazuje. W 2013 r. na wystawie Piotrkowie pokazywałem kilka tych samych obrazów Białeckiej m.in.Who killed Amanda Palmer, które zobaczyłem teraz w Kaliszu. To malarstwo, jako przejaw prawdziwej sztuki, długo się zapamiętuje czy nawet... cały czas się pamięta. A więc malarstwo nie umarło...?  

Brak komentarzy: