Dziś miałaby 100 lat. A tak balsamowała czas tak zaczyna się krótki tekst poświęcony twórczości niezwykłej i bardzo wpływowej na polskiej scenie fotograficznej, czyli Zofii Rydet z "Gazety Wyborczej" z 05.05.11, sygnowany "mwi". Jest w nim sporo nieścisłości, ale nie są one istotne. Pojawia się zdanie, z którego wynika, że dorobek Zofii Rydet do 2008 roku nie był znany i ceniony. Został odkryty przez Miesiąc Fotografii w Krakowie, który wykonał gigantyczną pracę przyjrzenia tysięcy negatywów! Przytoczmy zdanie z tekstu: "Tomasz Gutkowski, dyrektor Miesiąca Fotografii: - Przebiliśmy się przez 15 tys. odbitek i zrobiliśmy pierwszy jak dotąd tak duży pokaz tego projektu. To portrety ludzi w ich otoczeniu. Monumentalne dzieło, a nieznane w świecie, porównywalne z tym, co zrobili Becherowie, tylko że bardziej jeszcze poruszające."
Na forum "GW" starałem się częściowo wyjaśnić sprawę, że zdjęcia Rydet były wielokrotnie pokazywane, w tym Zapis socjologiczny i nie można przypisywać sobie, czyli festiwalowi w Krakowie, tego odkrycia. Napisałem więc: "Pan Tomasz Gutkowski po raz kolejny myli się i okazuje brak kompetencji. W 1999 r. odbyła wielka wystawa w Muzeum Sztuki w Łodzi z największym, jak dotąd opracowaniem historycznym. jej prace Muzeum Sztuki i galeria FF w Łodzi pokazywały wielokrotnie, chyba że pan Gutkowski tego nie wie?"
Przygotowanie ekspozycji to nie tylko wyciągniecie z archiwum i włożenie w ramki. Liczy się także i przede wszystkim interpretacja, jaka towarzyszy pokazowi, który przygotował Andrzej Różycki i Piotr Lelek. Jaka ona jest w krakowskim katalogu? Posłużono się po raz kolejny ścieżką filmową z filmu Różyckiego i opublikowano dziennikarki tekst z "Dużego Formatu" Anny Zawadzkiej, w którym nie ma interpretacji ani antropologicznej, ani z historii fotografii. Zamiast tego jest patetycznie napisana biografia Rydet.
Przygotowanie ekspozycji to nie tylko wyciągniecie z archiwum i włożenie w ramki. Liczy się także i przede wszystkim interpretacja, jaka towarzyszy pokazowi, który przygotował Andrzej Różycki i Piotr Lelek. Jaka ona jest w krakowskim katalogu? Posłużono się po raz kolejny ścieżką filmową z filmu Różyckiego i opublikowano dziennikarki tekst z "Dużego Formatu" Anny Zawadzkiej, w którym nie ma interpretacji ani antropologicznej, ani z historii fotografii. Zamiast tego jest patetycznie napisana biografia Rydet.
Następnie na forum "GW" napisałem : "I jeszcze jeśli ktoś poszpera w archiwum "GW" znajdzie o tej wystawie tekst Doroty Jareckiej z 1999 r. Nieładnie przypisywać sobie odkrywanie czegoś, co dawno było odkryte. Na wystawie w Łodzi, a potem w innych miastach pokazano ok. 235 fotografii. Nigdy potem nie było tak dużego pokazu i przedstawiciele Fundacji Zofii Rydet powinni prostować rewelacje T. Gutkowskiego. Pierwszą interpretacje i porównanie do A. Sandera uczyniłem dawno temu w latach 90., z czym nie zgadzał się prof. Grzegorz Dziamski."
Na forum
szybko odezwała się m Fundacja Zofii Rydet: "Przedstawiciele Fundacji im.Zofii Rydet zgadzają się z wypowiedzią p.Jureckiego i pragną również dodać, iż fotografie Zofii Rydet od 1999r. dzięki uprzejmości i zaangażowaniu rodziny artystki, pokazywane były wielokrotnie w kraju i za granicą (Holandia,Niemcy). W chwili obecnej prace Z.R.można oglądać na trzech wystawach w Łodzi i Warszawie. Planowane są wystawy w U.S.A., Irlandii i na Ukrainie (Stanisławów). Krakowski Miesiąc Fotografii 2008, był jednak niewątpliwie pierwszą po dłuższej przerwie, dużą i ważną wystawą Zofii Rydet."
Ostatecznie dyskusja bez udziału przedstawicieli Miesiąca Fotografii i autora niezbyt szczęśliwego tekstu z "GW" zakończyła się moim wpisem: "Dziękuję za komentarz Fundacji im. Zofii Rydet. Bardzo wiele na utrwalenia wielkości artystycznej Zofii Rydet uczynili także: Urszula Czartoryska, Andrzej Różycki, Adam Sobota, Jerzy Lewczyński, Pierre Devin i Krzysztof Cichosz. A także kurator z Niigata Art City Museum w Japonii - Hitoyasu Kimura."
Jeśli ktoś zapragnie poznać historię fotografii, inną niż przedstawioną przez twórców Miesiąca Fotografii, powinien sięgać do katalogu Zofia Rydet (1911-1997). Fotografie, Muzeum Sztuki, Łódź 02.06-31.07.1999 i zawartych tam tekstów oraz bibliografii, wtedy zorientuje się, kiedy i jak był odkrywany dorobek Rydet. Krótki tekścik z "GW" i zawartą tam wypowiedzieć T. Gutkowskiego traktuję więc jako próbę "zawłaszczenia" Zofii Rydet poprzez przypisywane sobie jej odkrycia i ujawnianie dorobku twórczego. Podobnych spraw znam jeszcze kilka. Być może napiszę kiedyś, jak zawłaszcza się interpretację i historię o Łodzi Kaliskiej, tym razem przy współudziale samych artystów (!), którym wszystko jedno kto i jak pisze, aby tylko interpretował zgodnie z logiką ich obecnej wielkości, wyznawaną oczywiście przez łódzką grupę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz