Szukaj na tym blogu

piątek, 26 sierpnia 2011

Wybór czy eklektyzm? O fotografii Anny 66

bez tytułu, z cyklu Humantria, 2010

Annę66 Andrzejewską poznałem w 2010 na konkursie Cyberfoto. Po moim wykładzie wymieniliśmy kilka zdań. W 2011 na tym samym konkursie otrzymała wyróżnienie. Jej prace pozytywnie zaskoczyły jury. Zaskakujące jest to, że pokazała siedem różnych estetycznie prac, a każda z nich mogłaby być wyróżniona. To jest klucz, ale i niebezpieczeństwo dla jej talentu. Obiecałem jej, że napisze kilka zdań o jej prac na blogu, ale coś mi przeszkadzało...

 Słodki owoc, 2006

W tekście Trwanie czy powtarzanie historii? w katalogu ekspozycji Cyberfoto z br napisałem o Annie 66: "Artystka dysponuje bardzo dużą sprawnością panowania nad rożnymi formami obrazu fotograficznego, w tym portretu, co paradoksalnie może okazać się przeszkodą w dalszym rozwoju artystycznym. nagrodziliśmy pracę stonowaną kolorystycznie i odwołującą się do metafory lustra".

bez tytułu, 2006

O autorce pisali już m.in: Andrzej Koniakowski (styczeń 2011),  ukazał się wywiad w portalu www.swiatobrazu.pl  przeprowadzony w 2010 przez Annę Cymer. Z pewnością mamy do czynienia z dużym talentem fotograficznym, który być może decyduje się co do wyboru stylu i metody twórczej.

bez tytułu, 2011

Anna fotografuje od 2005 r.; najpierw były to koty (Poczekalnia), potem portret. Tak to skomentowała: "Od samego początku wiedziałam, że bliski jest mi człowiek z emocjami i ciałem, chociaż dużo w portfolio moim jest zwierząt, z tego samego powodu, że posiadają oczy i ciała, szczególnie koty są mi bliskie. [...] W ciągu nauki mojej nauczyłam się, że światło i cień są najważniejsze i tego się trzymam;) czarno-biała fotografia jest mi bliska i od niej zaczynałam, ale od razu powiem, że teraz wiem, że kolor jest mi bardzo bliski, że oglądając zdjęcia innych fotografów wiem, że mój kolor jest inny, że jest w nim coś takiego...nie umiem tego wyrazić słownie." (31.07.11). W mailu z 03.05.11 napisała do mnie: "Cóż, mój świat fotograficzny zależy od tego co sobie wymyślę i co aktualnie mnie trapi. Lubię poruszać się na granicy kiczu, nadawać moim pracom ironiczny wydźwięk, oczywiście zależnie od tematyki." Trzeba tylko uważać, aby panować nad kiczem, tak żeby on nie bawił się nami! Wielu twórców, w tym np. grupa Łódź Kaliska, nie zdaje sobie z tego sprawy. Wtedy fotografie stają się tylko trywialne.

Aniele Boży, 2010

Autorka podkreśla, że zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw kiczu, ale tworzy przede wszystkim dla siebie. Oczywiście można się bawić, czy "grać" kiczem, jak Jan Saudek, także obecnym w realizacjach autorki. Ale są także inne, moim zdaniem bardziej istotne sprawy dla artysty i jego wyobraźni. Anna Andrzejewska musi się nad tym zastanowić.

Bez tytułu, 2011

Oglądając wiele jej prac można mieć wrażenie, że sama nie potrafi dokonać trafnej selekcji. Obok siebie znajdują się prace bardzo dobre, ze średnimi czy infantylnymi. Ale wiele jest bardzo ciekawych i takie zamieściłem w tym poście. Warto zauważyć, że jest ona samoukiem, który fotografuje zaledwie kilka lat! Korzystała także z lekcji w ZPAFi-e. W sferze kompozycji, światła i cienia, podwójnej ekspozycji czy postprodukcji wszystko jest w należytym porządku. Brakuje mi jednak koncentracji i wniknięcia w problem człowieka, aktu, tak aby przedstawić własny pogląd, a nie tylko pokazać ładną ilustrację. Np. prace z cyklu Humantria przypominają międzywojenne Dorysa, inne kolorowe technikę pastelu w wydaniu Edyty Pilichowskiej, która zbanalizowała swój cały przekaz, sprowadzając go ładnych zdjęć związanych z modą, nie zaś z portretem czy wizją dotyczącą losu ludzkiego. Ale oczywiście tego typu fotografia też swoich zwolenników.

Trzy gracje, 2010

Przede wszystkim radzę Annie66, aby zdecydowała się na tworzenie w określonym klimacie czy stylu, lub co najwyżej w dwóch tendencjach. Nie można mieć chyba dziesięciu osobowości czy tylu wizji świata? Trzeba się zdecydować na ironię lub powagę, piękno albo brzydotę. Oczywiście w atelier można fotografować wszystko, ale pokazywać czy publikować tylko skończone projekty, co do których ma się pewność, co do wybranej drogi. Przede wszystkim trzeba ciągle zastanowić się "po co" i "co z tego wynika lub może wyniknąć, także dla odbiorców?

 Kąpiel w ogrodzie, 2011

Trzeba iść po drodze sprawdzonej i pewnym szlakiem. Nie można opierać się tylko na intuicji, trzeba znaleźć mistrza, który wskaże drogę. Gdzie on jest? Wszędzie i nigdzie, jak zwykły kamień na górskiej drodze, który czasami bierzemy do ręki.. Możemy go rzucić lub schować do kieszeni. Potem znajdzie swe miejsce w naszym mieszkaniu, a może i sercu. Fotografia jest więc także tym kamieniem, a Anna66 może go odnaleźć a może już tego dokonała, tylko o tym nie wie?

Sen nocy letniej, 2010

9 komentarzy:

Krzysztof Ligęza pisze...

Ewa, Anita, Anna... Bardzo fotogeniczne nazwisko ;)

Rzaba pisze...

Anny prace fascynują mnie. Nie znam się na tyle zeby je oceniac pod katem artyzmu, ale podziwiam za warsztat i odwagę. Chcialabym byc taka wyrazista jak ona. Mysle ze próbuje róznych technik i tematów.Mnie , laikowi to nie przeszkadza.
Według mnie ma swój niepowtarzalny styl

Krzysztof_Jurecki pisze...

Mi też te fotografie się podobają, ale chciałbym aby nie tylko się podobały, ale przetrwały i stały się jeszcze czymś ważniejszym i trwałym, jak kamień.

taom pisze...

Postawione w tytule pytanie jest mi bardzo... znajome.
Odpowiedź na nie jest być może określeniem tożsamości fotograficznej,
swoistego imienia fotograficznego : )
Stanąłem wobec takiego wyboru (jednak wybór?),
stojąc przed... okiem kamery wywiadu
na maleńkim wernisażu, maleńkiej wystawy po wielu latach ciszy
w mojej aktywnosci fotograficznej (amatorskiej).
Właściwie wtedy żadne słowo nie określiło dobrze mojego imienia
i tak pozostałem bez duszy i wałęsam się po bezdrożach fotografii : )
Anna66 jest mi bliska. Poprzez swój eklektyzm - także : )

ena pisze...

Nie rozumiem, o co chodzi z tym definiowaniem się, bo przecież anna66 robi fotografie aktu i portretu, tak? Nie robi zdjęć podróżniczych, reportażowych, nie zajmuje się fotografią makro czy architekturą, tylko człowiekiem. Czy to nie jest już wystarczające określenie się?? ;)) Pozdrawiam!!

Krzysztof_Jurecki pisze...

Jak się ogląda dużo zdjęć Anny 66 to widać różnorodną rozpiętość problematyki lub przesuwanie jej w stronę czysto formalnej, np. niuansów kolorystycznych, malarskiego opracowania. Wtedy jest niebezpieczeństwo straty/utraty idei. Poza tym nie dostrzegam w całości prac wizji świata, widzę ironię, erotyzm, hedonizm. Czyli jest fragment, nie zaś "całość". Ja poszukuję całości, wbrew ponowoczesności i koncepcji Zygmunta Baumana o "przygodności bycia".

taom pisze...

Zmienność sposobó obrazowania rzeczywistości, stosowanie różnych zabiegów formalnych, przecież nie musi powodować utraty spójności przedstawiania swojego widzenia świata.
Dobrym papierkiem lakmusowym jest "rozpoznawalność" zdjęć, a zalążki takiej cechy mają fotogramy Anny66 : )
Do "totalnej wizji świata" może mieć zastosowanie reguły nieoznaczonosci Heisenberga - zatraci się w takim przedstawieniu szczegóły, niuanse, smaki, barwy...
Oczywiście - to działa w drugą stronę także! Przy precyzyjnym
określeniu "ironii, erotyzmu, hedonizmu" - zatracimy zapewne "całość"...
Ja poszukuję bramy, przejścia, klucza. A najlepiej celu, strzały i Łucznika - jednocześnie : ))

ena pisze...

wybór piersi czy eklektyzm ciał...?? pozdrawiam :))

anapt pisze...

pamiętam Anne z jej początków... bez obaw. dojdzie do siebie

anapt