Wiele nie widziałem, ale polecam retrospektywę Viktora Kolářa w Starmach Gallery, a najbardziej nieco surrealistyczne zdjęcia z górnikami. Największe wrażenie zrobiła na mnie mała wystawa Miroslava Tichý'ego – "Warianty stylu", gdzie pokazano jego malarstwo i twórczość innych Czechów będące fotograficznym wyjściem poza nie! Poprawna jest malutka instalacja Japończyka Masao Yamamoto "KAWA = flow", choć wolę jego wizualne zdjęcia niż eksperymenty z przestrzenią. Prawidłowo i logicznie ukazano dorobek Eryka Zjeżdżałki (1972-2008), w tym po raz pierwszy Jego eksperymenty z kolorem, które są także ważnym dokonaniem. Być może w tym kierunku rozwinąłby swą twórczość.
A w Bunkrze Sztuki rozczarowania i to same! Krzysztof Wodiczko, którego wystawa liczy cztery prace, ale istotne, gdyż konceptualne rozważania połączone były w nich z atmosferą alienacji i zagrożenia. Kolejne rozczarowanie - już większe - to zbiorowa wystawa czeska "W dowolnym momencie", z dużą ilością pustych ścian, ukazująca przemiany modernistyczne w czeskim środowisku, analizująca (czy starająca się to czynić) w konceptualny i socjologiczny sposób przestrzeń, ciało i rzeczywistość. Niewiele było ciekawych analiz. Ale największe rozczarowanie to ekspozycja w tym samym miejscu "Witkacy. Psychoholizm", gdzie pokazano złe technicznie i zbyt duże wydruki, całkowicie mijające się z koncepcją estetyczną autora "Nienasycenia". To przykład, jak nie należy pokazywać czy "poprawiać" Witkacego. W zasadzie nic nowego nie widziałem na tej wystawie, a jej teza o innym stylu autoportretu i innym portretów budzi co najmniej zastrzeżenia. O swym pokazie wideo napiszę następnym razem.
Warto na pewno obejrzeć dużą wystawę Weegeego w Muzeum Narodowym, gdyż to klasyk fotografii światowej, pokazany już 1996 w Łodzi. Podsumowując - nie jest źle, choć nie widziałem głównej ekspozycji poświęconej problemowi archiwum! Warto pojechać do Krakowa.
Zdjęcie w tym tekście:
Eryk Zjeżdżałka, "Kopanki", 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz