W ubiegłym tygodniu zanim
dotarłem do CSW w Warszawie i obejrzałem kameralną wystawę Asi Zastróżnej zwiedziłem dziwną z kilku powodów ekspozycję Mógłbym
żyć w Afryce w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, która co istotne bardziej zaciemnia problem
sztuki lat 80., niż go rozjaśnia. Miał rację Ryszard Woźniak, że wycofał się z
tego pokazu, który miał uprawomocnić wielkość Mirosława Bałki i grupy
Luxus. Po bokach przestrzeni muzealnej pokazani zostali inni, jak Zbigniew Libera, który prezentuje
bajki o odkryciu Afryki (akurat trafne do tego pokazu), Jerzy Truszkowski, czy
Józef Robakowski. Zupełnie pominięto takie zjawiska, jak: Andrzej Partum, Jacek
Kryszkowski czy alternatywny performer, fotograf i muzyk Andrzej Dudek-Dürer
czy grupa Łódź Kaliska, która moim zdaniem była ważniejszym ogniwem dla lat
90., niż wspomniany Luxsus, gdyż za sprawą Adama Rzepckiego była ona, tj. Łódź Kaliska motorem
(najczęściej SHL-ką) Kultury Zrzuty! Ale czy kurator wystawy wie, czym była
wspomniana Kultura Zrzuty! Wątpię.
Potem byłem już w CSW i zwiedziłem
niezmiernie chaotyczną kolekcję sztuki, w której dla odmiany zaprezentowano
Łódź Kaliską. Jej słynną już Bitwę pod Grunwaldem, potraktowano jednak
takerem (zszywaczem). Czy grupa na to zasłużyła? Szkoda jednak tej pracy! Sama
kolekcja próbuje uskutecznić wielkość kilku artystów, np. Włodzimierza
Borowskiego, z czym zgodzić się nie mogę!
Co pokazała Asia? Marek Grygiel
opisał jej sytuację. Przytoczmy fragment jego tekstu z komunikatu prasowego:
„Joanna Zastróżna celowo poddała własne intymne doświadczenia – powiedzmy, nie
zawsze pozytywne – przetworzeniu na kilkanaście wizualizacji ekspresyjnie
wydobywających relacje z bliskim sobie człowiekiem. Ten nowy cykl, podjęty
niedawno po kilkuletniej przerwie, zawiera duży ładunek osobistych przemyśleń i
jest szczerą, może nawet niekiedy nieco ekshibicjonistyczną opowieścią, w
której pojawia się ona sama i bliska jej osoba”. Ciekawa jest forma tych
podświetlanych prac i walka z materią, która nie do końca da się ujarzmić. To
forma pewnej terapii czy rodzaj egzorcyzmów odprawianych nad ciałem męskim.
Dokąd to prowadzi? Tego nie wiemy – dryfujemy razem z autorką po bezkresie
ludzkiego oceanu, jakim jest wyobraźnia, instynkt i chęć urzeczywistnienia swej
biologicznej formy. Artystkę wspomagają duchowo, na ile potrafią, Andrzej
Świetlik i Tomek Sikora. Fotografie Asi są rodzajem samotniczej pracy twórczej, choć powstającej w kurorcie, jakim jest Sopot.
Bez tytułu, 2010
Bez tytułu, 2010
Osobiście wolałem poprzedni
projekt autorki, który był bardziej seksualny i powinien znaleźć się w kolekcji
Cezarego Pieczyńskiego na wystawie, która pokazywana była w Domu Zdrojowym w
Sopocie Oh no, not sex and death again! Ale nie jest to zła wystawa Asi, ma
sobie problem…
Bez tytułu, 2010
Na zakończenie wycieczki
odwiedziłem wraz ze znajomymi, braćmi Słowińskimi, pracownię Edwarda Dwurnika, gdzie poznałem Polę
Dwurnik i pośmieliśmy się trochę z polskiej rzeczywistości.
Bez tytułu, 2010
Cały dzień padał deszcz, nawet bałem się tej udanej po wieloma względami podróży do Warszawy. Kiedy w końcu przestanie padać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz