Dla miłośników sztuk pięknych w wersji klasycznej lecz o
lekko erotycznej wykładni, i dla tych, którzy poszukują odpowiedzi na
najbardziej istotne pytanie „czym jest i jak wyraża się sztuka” polecam
niewielką książkę Tomasza Sobieraja (wyd. Editions sur Ner, 2010). Jest
nieznanym w Łodzi, choć tu mieszka, interesującym fotografem. Jego prace
z serii Kolosalna morda miasta
czekają na dogłębną analizę.
Nie jest to łatwa lektura, a autor prowadzi nas przez swe
wyimaginowane i zarazem realne życie dając wyraz swym fascynacjom literackim i
wcale nie mniejszym plastycznym oraz fotograficznym. Początkowo myślałem, że
czytam epigona Skamandrytów, ale szczególnie dwa rozdziały wyprowadziły mnie z
błędu. Chyba do końca życia będę pamiętał walkę z Goliatem tygrysim z rozdziału
Kongo i dziedziniec z ludzkich czaszek (jakże smutna metafora historii
ludzkości) w surrealistycznym rozdziale Obłęd księcia Ventoux.
Jakże wyrafinowanym i soczystym językiem potrafi operować
Tomasz Sobieraj! Niezwykle trafnie umie okiełznać swe uczucia, przemyślenia i
nostalgiczną, choć wywodzącą się z idealizmu refleksję o powolnym przemijaniu.
Jest wyrafinowanym estetą, który niczym duchy wywołuje swych ulubionych autorów, m.in.
Josepha Conrada, Witkacego czy Goethego. (Ja także uwielbiam Jądro ciemności!).
A dla miłośników refleksji fotograficznej przytoczę krótki
fragment ze strony 33. z rozdziału FED: „Materia jest pamiętliwa,
wierzył w to mocno. Również tak zwana materia nieożywiona – bo jej martwota
jest tylko pozorem, a to, że trwamy w naiwnym przekonaniu o jej bezduszności i
stanie absolutnej śmierci, jest tylko dowodem naszej intelektualnej niemocy […]
i niezrozumienia, że życie może przybierać formy pozabiologiczne”.
Do tej pachnącej kolorami pór roku książki będę jeszcze
powracał, gdyż w przeciwieństwie do słynnej, ale nieużytecznej dla mnie prozy
Doroty Masłowskiej, pozycja Tomasza ma bardzo wiele znaczeń i autentycznej
refleksji filozoficznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz