Gdzie jest energia łódzkiej kultury? Według plebiscytu łódzkiej "Gazety Wyborczej" i TV Toya w zespole Depeche Mode, który pokonał bardzo ciekawą wystawę Powidoki życia. Władysław Strzemiński i prawa dla sztuki zorganizowaną przez Muzeum Sztuki w Łodzi oraz monograficzną ekspozycję Stanisława Fijałkowskiego w Atlasie Sztuki. Problem polega na tym, że zawsze muzyka pop w tego typu plebiscytach zwycięży ze sztuką elitarną, przeznaczoną dla bardziej wymagających odbiorców. I w tym tkwi błąd tego typu konkursów, które poza tym z założenia mają poszukiwać zjawisk oryginalnych i łódzkich. A koncerty brytyjskiej grupy z kręgu elektronicznego pop w Polsce nie były niczym nadzwyczajnym, ani typowo łódzkim. Była to tylko część trasy koncertowej, na której znalazło się nasze miasto.
Fragment rzeźby z instalacji Andrzeja Zająca, 2009
Organizatorzy tego konkursu zupełnie nie wzięli pod uwagę, że w 2010 roku istniała w Łodzi Galeria NT, w której zorganizowano kilka wstaw, a przynajmniej jedna - André Siera - o której pisałem na blogu, była wydarzeniem. Recenzowano ją w pismach ogólnopolskich. Pokazywała model sztuki, jaki zjawi się w Polsce za lat kilka lub kilkanaście, a przynajmniej od kilku uprawiany jest na całym świecie. Dlaczego nie w Polsce? Nie ma na razie pedagogów, którzy mogliby nauczać sztuki interaktywnej na ASP czy w innych szkołach artystycznych.
Andrzej Zając z afrykańską maską w dłoniach (fot. K.Jurecki)
W sobotnie popołudnie 15.01.11 na Bałutach otworzono bardzo ciekawą wystawę W poszukiwaniu Afryki, połączoną z muzyką i tańcem rdzennych Afrykańczyków. Tu powstała prawdziwa energia sztuki, nie kultury, gdyż takie rozróżnienie jest dalej konieczne. Tto tego nie rozumie, wiele traci z odbioru zjawisk artystycznych.
Rzeźba Andrzeja Zająca
Instalacja Andrzeja Zająca
A oto mój tekst do folderu tej wystawy.
O próbie powrotu do źródeł
Wystawa rzeźb, fotografii i
malarstwa Andrzeja Zająca połączona z malarstwem Piotra Tymochowicza będzie
dialogiem dwóch artystów oraz pytaniem o źródła twórczości artystycznej, „gdzie
iść i za czym podążać, aby zdążyć”.
Artyści
„nurtu głównego” od wieków pożądają traktem wyznaczonym ogólną modą kulturową,
która jest zmienna czasowo. Natomiast artyści „prawdziwi” czy twórcy, dla
których sztuka jest sposobem życia będą zaś podążali zgodnie z rytmem swego
życia, poszukując najbardziej istotnych podniet, jakim jest np. kolumna czy
archetypowe ukazanie jajka przez Constatina Brancusiego.
Andrzej
Zając jest nietypowym artystą, skromnie określającym się mianem rzemieślnika,
który odnalazł siebie w rytmach muzyki afrykańskiej czy wyobrażeniach zwykłych
afrykańskich kobiet. Stara się zgłębić prozę codziennego życia wnikając, na ile
jest to możliwe, w psychiczną formę tamtejszych ludzi. Ktoś powie – jest to
sprawa niewykonalna! Nie dla sztuki, wystarczy spojrzeć na siłę jego rzeźb
sakralizujących kobiety jako Madonny aby odgadnąć moc sztuki, która przemienia
wyobrażoną rzeczywistość w żywy symbol. Z biednej i smutnej realności, jaką
jest Afryka, w piękną i godną rzeczywistość w interpretacji Andrzeja Zająca,
także w formie fotograficznej.
Bardzo cenię twórczość Zająca za
jej autentyczność, bardzo odpowiada mi ekspresja przede wszystkim jego rzeźb,
które emanują siłą energii i realizacją nowych archetypów, które postaci Adama
i Ewy, obejmują „klamrą” kulturową. Czasami pojawia się ironia.
Andrzej
Zając dodatkowo eksperymentuje z problematyką przekroczenia ramy obrazu, która
ma nie oddzielać i zrobić, a przenosić i tworzyć nowe znaczeniową.
Drugim z
autorów omawianej ekspozycji Piotr Tymochowicz, absolwent UMCS w Lublinie. Przedstawia
kilka obrazów w technice akrylowej, w której stara się łączyć kody kulturowe,
jakby podążał śladami Claude’a Lévi-Straussa, próbując wyjaśnić „strukturę
struktury”. Jeden z obrazów pokazuje
szamańskie drzewo, symbole jing i jang oraz jako korzenie drzewa stylizowaną
maskę murzyńską. Tak wyraża się pragnienie syntezy kulturowej i jej problemów
kulturowych. Czy jest to możliwe? W sensie artystycznym – tak, w prawdzie
filozoficznej i przede wszystkim religijnej nigdy, gdyż idee szamanizmu nie połączą
się w sensie kultu z zasadami tao. Ale ten sposób wyraża się tęsknota za
równouprawnieniem idei religijnych, które w odpowiednim czasie i miejscu służą
człowiekowi, usprawiedliwia i przede wszystkim ułatwia jego życie na ziemi i
komunikację z energiami świata. W tym przede wszystkim przejawiała się sakralność sztuki. I miejmy nadzieję, że
tak będzie dalej.
Poszukujemy
i wracamy do źródeł, gdyż mogą one przestać istnieć! Być może zostaniemy lub
już jesteśmy w innym stanie psychicznym: między snem a „płynnym” obrazem
telewizyjno-kinowym, bez miejsca na realność i prawdziwość bycia.
Dwa obrazy bez tytułu Piotra Tymochowicza, 2009
1 komentarz:
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
Prześlij komentarz