Był jednym z nielicznych prawdziwych autorytetów polskiej fotografii. Wrażliwy, o wszechstronnych zainteresowaniach artystycznych, wirtuoz obrazu duchowego o specyficznym aspekcie grafizacji. Niedoceniony jako malarz. Odszedł przedwcześnie - prawdziwy artysta i przyjaciel... Duchowo spokrewniony z Andrzejem Różyckim, Zbigniewem Treppą, Bogdanem Konopką, Tomkiem Michałowskim, Januszem Leśniakiem oraz artystami PAcamera Club z lat 80. i 90., a także z Mikołajem Smoczyńskim i Erykiem Zjeżdżałką. Od lat 80. kreował niesamowicie bogate znaczeniowo fotografie. Od lat 90. do chwili obecnej był dla mnie jednym z najbliższych artystów.
Stworzył jedyny w swoim rodzaju styl artystyczny kontynuujący osiągnięcia piktorializmu i "fotografii ojczystej", w którym w niesamowicie głęboki sposób potrafił przekazać transcendencję przyrody, w tym zwykłego drzewa czy prostego kamienia.
Jego przedwczesna śmierć jest niepowetowaną stratą dla polskiej fotografii. Brak słów... brak...
Stan skupienia, 2008
Stanisaw J. Woś. Fotograf, malarz i rysownik,
także organizator wystaw. Wykładowca w Warszawskiej Szkole Fotografii. Ur.
16.10.1951 w Jeżowych, zm.11.09.2011 roku.
W latach 1977-81 studiował w
PWSSP w Gdańsku. Członek ZPAF. W latach 1985-1995 założył i prowadził Klub
"PAcamera" w Suwałkach, jedną z najważniejszych polskich galerii
fotograficznych, w której odbyły się m.in. znaczące ogólnopolskie wystawy:
"Drzewo" (1991), "Kamień" (1993), "Niebo" (1994).
Był liderem bardzo ważnego dla fotografii polskiej lat 90. ośrodka suwalskiego,
skupionego wokół klubu "PAcamera" (m.in. Grzegorz Jarmocewicz,
Jarosław J. Jasiński, Radosław Krupiński, Tadeusz Krzywicki, Tomasz
Michałowski, Ewa Przytuła). Ostatni duży pokaz prac tych artystów "Rytuały
i symbole. Artyści z kręgu PAcamera Club w Suwałkach" miał miejsce w 1999
w Galerii Arsenał w Białymstoku.
Od 1973 roku Woś brał udział w
wystawach zbiorowych i konkursach fotograficznych. Pierwsze wystawy jego
fotografii ("Portret i architektura", MDK, Elbląg; "Obrazy
zapamiętane", SDK, Elbląg) oraz rysunku ("Mój świat", MDK
Elbląg) odbyły się w 1978 roku. W latach 80. jego twórczość była bardziej
skonceptualizowana i zgrafizowana, poszukująca idei znaku prowadzącego w stronę
symbolu (Kształt morza, Przymierze ze światłem). Takie prace pokazał na
ekspozycji "Polska fotografia intermedialna lat 80-tych" (BWA Poznań,
1988). W tym czasie fotografia w jego koncepcji zbliżyła się do zagadnień,
jakie badał w rysunku ("skrótowość" i "szkicowy
charakter"), poszukując także "surowości" i "prawdy".
W 1989 brał udział w dużej ekspozycji przygotowanej przez Urszulę Czartoryską
"Spojrzenia - wrażenia. Fotografia polska lat 80-tych ze zbiorów Muzeum
Sztuki w Łodzi".
W latach 90. jego twórczość
skoncentrowana była na szeroko interpretowanym pejzażu poszukując znaczeń
symbolicznych (cykl Pejzaż mistyczny). Metoda artysty polegała na wykorzystaniu
wielokrotnej ekspozycji fotografowanego motywu bez dodatkowego oświetlenia.
Grafizacja obrazu przypominała nieco metodę stosowaną od lat 80. przez
Krzysztofa Pruszkowskiego, ale prace Wosia miały z założenia zdecydowanie
bardziej sakralny charakter. Łączyła ich graficzność i synteza będące wynikiem
zacierania kształtów fotografowanego pejzażu. Ważne znaczenie dla rozwoju jego
twórczości miały wystawy: "Pojawia się znak" (Mała Galeria ZPAF-CSW,
Warszawa 1993), "Pejzaż mistyczny" (Galeria FF, Łódź, 1994), oraz
"Z ciemności i ze światła" (Galeria "pf", Poznań, 1996). W
1994 roku wystawiał w Kopenhadze na Copenhagen Visual Photo Festival. W serii
Słońce, cień i fala stosował elementy wywodzące się z tradycji abstrakcji
geometrycznej, w czym nawiązał także do polskiego konstruktywizmu, który
połączył z siłą i witalnością nostalgicznej przyrody, przywodzącej tradycję
dziewiętnastowiecznego malarstwa nokturnowego. W 1996 roku brał udział w
wystawie "Bliżej fotografii" (BWA Jelenia Góra), która była
podsumowaniem dotychczasowych rozważań na temat problemu "fotografii
fotogenicznej" ("czystej") i okazała się najważniejszą
manifestacją tej postawy w latach 90.
W drugiej połowie lat 90. prace
Wosia były nagradzane na najważniejszych polskich konkursach m.in. na
Konfrontacjach Fotograficznych w Gorzowie Wielkopolskim: XXIV w 1994 roku
(wyróżnienie), XXV w 1995 roku (II nagroda), XXVI w 1996 roku (III nagroda),
XXVII w 1997 roku (II nagroda), oraz na Biennale Krajobrazu Polskiego w
Kielcach: XIII w 1995 roku (III nagroda) i XIV w 1997 roku (I nagroda). W końcu
lat 90. i na początku XXI wieku Woś jeszcze bardziej grafizował swe prace,
specjalnie je tonując i wklejając na zasadzie kolażu płatki złota, przez co
jego fotografie uzyskały wymiar pracy unikatowej, niekiedy o bardzo malarskim
charakterze. Właściwie są one nie do powtórzenia, gdyż wykorzystywał w nich
naświetlania kilku negatywów. Od końca lat 90. fotografował także góry, które w
jego interpretacji nabierały symboliczno-ekspresyjnego znaczenia. Mają one
charakter unikatowych grafik. Warto podkreślić, że w jego interpretacji
artystycznej fotografia nie jest fotogeniczną koncepcją, ale środkiem
realizacji sztuki, podobnie jak malarstwo, gdzie już tytuły obrazów sugerują
wspólną ontologiczną proweniencję (Oko nieba, Stygmat, Obraz ciemności,
Otchłań).
W 2002 roku brał udział w
wystawie "Wokół dekady. Fotografia polska lat 90." oraz w III
Międzynarodowym Biennale Fotografii i Sztuk Wizualnych w Liège w Belgii. Dużą
rolę przywiązuje do tytułów poszczególnych zdjęć (np. Dzień, w którym zgasło
słońce, 1999). Jest także interesującym malarzem abstrakcjonistą bliskim
tradycji symbolizowania, poszukującym sfery religijnej w typie zapoczątkowanym
przez twórczość Stanisława Fijałkowskiego.
Prace w zbiorach: Muzeum Sztuki w
Łodzi, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie,
Stadtbibliothek Paderborn (Niemcy).
2 komentarze:
"Stan skupienia". Piękną pracę Stanisława J. Wosia Pan wybrał. To krzyż...a może ludzka postać rozpływająca się w powietrzu? Widzę pewne pokrewieństwo do pracy A. Urbanowicza "Kwadrat Saturna". Tutaj też mamy 9 pól "wpisanych" w kwadrat. 9 to magiczna i symboliczna liczba (oznaczająca m.in.słowo amen) a mgła to prasubstancja świata i symbol przejścia do Innego Świata.
Kolejny ciekawy portret niezwykłego twórcy. Szkoda, że przy tak smutnej okazji skreślony!
W tym przypadku fotografii Staszka to nie jest mgła, tylko rozproszenie światła i jego ulotność. Tak, między tymi pracami Urbanowicza a Wosia, jest bliskie pokrewieństwo, choć ich rozumienie świata było diametralnie inne. W sztuce łączyła ich geometria, czy inaczej mówiąc zaufanie do jej działania, które potrafi zamieniać rzeczywistość w symbol.
Prześlij komentarz