Szukaj na tym blogu

środa, 12 września 2012

Ostatnia wystawa Jacka Sempolińskiego w Galerii Browarnej (10 sierpnia o godzinie 17.00.)

Jacek Sempoliński i Andrzej Biernacki

Trzeba koniecznie dodać i uzupełnić tytuł otworzona za życia i z udziałem prof. Jacka Sempolińskiego. Na wernisażu obecni byli m.in goście z Warszawy i Łodzi: prof. Wiesław Juszczak - najwybitniejszy polski filozof sztuki, prof. Irena Huml, która ciągle rozszerza swe horyzonty intelektualne i prof. Stanisław Fijałkowski, ciągle aktywny najważniejszy i "prawdziwy" uczeń Władysława Strzemińskiego, do którego dziedzictwa obecnie przyznaje się bardzo wielu twórców, zbyt wielu....



Nikt nie spodziewał się, ze niedługo na początku września pożegnamy prof. Sempolińskiego, artysty związanego z niezrealizowaną generacją z warszawskiego Arsenału. Artysta pokazał trudne do interpretacji obrazu, tworzone we własnym idiomie artystycznym, być może zbyt autonomiczne w swej koncepcji i hermetyczne. Może nie wszystkie. Niektóre z nich były w jakiś dziwny sposób dalekowschodnie, inne dziecięce by nie powiedzieć celowo sprymitywizowane, jakby dziecięcy gest miał przynieść ocalenie.



Generalnie ostatnie prace Sempolińskiego powracały do problematyki obrazowania z początku wieku, do artystów z kręgu Der Blaue Reiter czy początków konstruktywizmu. Ale wysiłek kuratora galerii Andrzeja Biernackiego należy bardzo wysoko cenić, ponieważ jest on profesjonalistą.


(Ten niebieski obraz najbardziej mi się podobał. Charakterystyczna jest jego faktura i dążenie do nieśmiertelności, ponieważ tak należy interpretować barwę płótna).


(Ten zaś przypomina o Dalekowschodniej kaligrafii i łączy się z postulatami Stanisława Fijałkowskiego nt intuicji malarza).

Mieliśmy więc z Tomkiem udany wypad do Łowicza z jego dużym i trochę zaniedbanym rynkiem oraz powolnością a nawet niedbałością toczącego się tutaj życia. Przynajmniej takie mieliśmy wrażenie z tego "miasta kościołów".

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wczoraj minęła także pierwsza rocznica śmierci mego przyjaciela Staszka Wosia, o którym myślałem od kilku dni. Dobrze się stało, że galeria Pusta w Katowicach przygotowała pierwszą po jego śmierci prezentację. Przy okazji przeczytałem, że posłużono się moim określeniem, jako mottem. Bardzo ładnie, jednocześnie "zapomniano" o przysłaniu mi zaproszenia na wystawę, co należy już chyba do tradycji tej instytucji, czyli Centrum Kultury. Przy okazji przypomnę, że z związku wystawą Leszka Żurka  Moje ogrody i po-widoki (Galeria Pusta, Katowice.23.03- 8.05.2011) posługiwano się nawet moim tekstem - bez mojej zgody, także nie przysyłając zaproszenia na ekspozycję. Dlaczego? Nie wiem i nie robię z tego problemu. To nie są przypadki, raczej niedbalstwo i brak kultury. Listę instytucji, które posługują się fragmentami czy cytatami z moich tekstów, a nie przysyłają zaproszeń odnośnie tych ekspozycji jest znacznie dłuższa, aby wymienić przyładowało: Muzeum Narodowe w Krakowie czy BWA w Kielcach, w Jeleniej Górze.... Ale dajmy już spokój tej w sumie przykrej sprawie.


Brak komentarzy: