Szukaj na tym blogu

sobota, 29 września 2012

"Symbioza" Igora Olesia (wernisaż 03.10.12 ul. Piotrkowska 102, Łodź)



Co napisał sam autor o swej wystawie Symbioza w tekście pod tym samym tytułem? " Symbioza, czyli współistnienie zjawisk lub osób wzajemnie na siebie wpływających.

Każdy zna taki moment w swoim życiu, w którym odcina się od całego świata. Spędza wtedy czas sam ze sobą i adaptuje swoje otoczenie, tak, aby stworzyć swój własny azyl - przestrzeń, w której odpoczywa. W moim przypadku była to przestrzeń lasu - przestrzeń natury. Symbioza opowiada o momencie, czasie, w którym czułem ogromną więź z naturą i chciałem do niej należeć - stanowić jej część. Trwając w tym stanie zmęczenia rzeczywistością, trwałem w symbiozie z otoczeniem, które podświadomie samo się nasunęło i samo mnie przyciągnęło.

Ludzie otaczają się naturą i samodzielnie adaptują ją na swoje potrzeby - w sposób mniej lub bardziej świadomy, choćby poprzez prowadzenie ogrodu, spacer po lesie czy dekorowanie wnętrz kwiatami. Stąd połączenia naturalistycznych kadrów z wykreowanymi przeze mnie obiektami-rzeźbami, które są metaforą tych tworzonych, często podświadomie, ogrodów i ogródków.

jest próbą stworzenia mojej wizji , który może z pozoru wygląda dość mrocznie i niepokojąco, jednak ja znalazłem w nim schronienie i odzwierciedlenie nagromadzonych we mnie emocji tamtego czasu." Analizując tekst można zarzucić mu brak dramaturgii czy jakiegoś szczególnego "momentu", ale pamiętajmy, że pisał to człowiek bardzo młody, który nie ma w sobie bagażu życiowego czy filozoficznego. Poczekajmy na ważniejsze konkluzje, które może powstaną w niedalekiej przyszłości.

Igor Oleś posiada wszelkie auty, aby za kilka może kilkanaście lat być ważnym artystą, tj. prezentować wysoki poziom intelektualny swych prac czy wystaw, połączonych z nową formą. Oczywiście wszystko zależy od niego i ... od szczęścia, gdyż jest ono nieodzowne, nawet przy wybitnym talencie. Fotografie, które zapowiadają ekspozycję w Łodzi są bardzo ciekawe, szczególnie polecam pierwszą z nich.

(Bardzo dobry portret maskujący tożsamość postaci, pewnie samego autora?)

(Równie ciekawa "symbioza" - nagiego ciała i przyrody)

(Zaskakująca praca!, ponieważ natura została zamknięta i uwięziona. I stała się także  konceptualnym obiektem, który bardzo dobrze został sfotografowany, tak abyśmy nie widzieli wszystkiego).


P.s. Refleksje po wernisażu. Było bardzo dużo młodych osób, także z innych łódzkich szkół. Wystawa bardzo udana, gdyż w każdym ujęciu autor potrafił utrzymać podobny, charakterystyczny "mroczny" klimat, który słusznie Ewie Bloom-Kwiatkowskiej przypominał słynny film Larsa von Triera "Antychryst", o czym powiedziała Igorowi Olesiowi. Formuła stylistyczna stosowna przez fotografa jest bardzo szeroka, od zdjęć w plenerze, poprzez studio do "obiektów", w których inscenizuje i rzeźbi. Ta wszechstronność i swoboda wyróżnia go z generacji urodzonej w końcu lat 80. XX w. Zdecydowanie wolę taki styl od popularnego coraz bardziej Polsce filmowo-teatralnego, składającego się z "dowolnych" i najczęściej sztucznie wypreparowanych obrazów, jaki dominuje w czeskiej Opavie i coraz częściej w szkole filmowej, niestety.


Brak komentarzy: