Szukaj na tym blogu

czwartek, 4 października 2012

Andrei Liankevich - "Pogaństwo" w Galerii Punctum w Łodzi (14.09-31.10.12)


Marta Szymańska i  Andrei Liankevich , fot. K. Jurecki

Wiele spodziewałem się po prezentacji Andreia Liankevicha (ur. w 1981 r. w Grodnie), który mimo młodego wieku jest bardzo znanym fotografem białoruskim w Europie. I nie zawiodłem się. 

Ekspozycja pt. Pogaństwo jest bardzo interesującym spojrzeniem kulturowym, etnograficznym, ale także czy przede wszystkim fotograficznym, ponieważ autor operujący tylko (i bardzo dobrze) fotografią czarno-białą nie tylko ukazał prawdziwe i domniemane relikty pogaństwa, ale nadał im własną wizje - trochę tajemniczą, trochę surrealistyczną i dokumentalną, podkreślając obrzędowość i ceremoniał. Nie epatował poszczególnymi ujęciami. Umiejętnie niczym filmowiec tworzył nastrój niejednoznaczności, ale czasami także ironii poszczególnych scenek.


(Świetne zdjęcie pod światło, które jest plakatowym ujęciem, lekko demoniczno-ironicznym)

(Podobną radosną obrzędowość pokazywał w latach 30. XX wieku Józef Szymańczyk, o którym mówiłem autorowi po wernisażu)

(W tym zdjęciu  Andrei Liankevich trochę ironizuje i bardzo dobrze...)

(To zdjęcie wygląda jak "obiekt surrealistyczny", a jest portretem z użyciem liści)


Sukces tej wystawy oraz albumu, jaki opublikował autor polega na wszechstronnej analizie zadziwiającego tematu, jakim jest tradycja pogańska we współczesnym, teoretycznie ponowoczesnym społeczeństwie, wyzbytym wszelkiej tradycji religijnej i zabobonów. Ale na wsi życie toczy się innym rytmem czy nawet czasem. Jest wciąż w tradycji patriarchalnej i chyba XIX wiecznej?  Mało tego, po obejrzeniu wystawy, uświadomiłem sobie, że w bardzo podobny sposób "żyje" ona w Polsce i innych krajach słowiańskich. Tylko w Polsce nikt się tym nie zajmował. Może teraz, po swoistej lekcji  Andreia Liankevicha.  



Wernisaż. fot. K. Jurecki


Ekspozycja niech będzie także dowodem na to, ze bardzo ważna jest koncepcja i wnikliwe zgłębianie jej, we wszelkich możliwych kontekstach, czego niewątpliwie dokonał autor. Co prawda jedno zdjęcie pochodzi z Ukrainy, a nawet z Karpat, ale nie przeszkadza to w niczym oryginalności pokazu. Wystawa jest zdecydowanie ciekawsza, choć teoretycznie mniej atrakcyjna od poprzedniej pokazanej w tej galerii. Pokaz Phillipa Toledano posiadał także błędy techniczne, zauważalne dla wnikliwego obserwatora. Moze ktoś wie, co mam na myśli?

Ekspozycja była bardzo ciekawie zaaranżowana przy użyciu wypchanych ptaków, co podkreślało jej "pogański", czyli barbarzyński charakter

Prezentowany jest także ciekawy film, zrealizowany w oparciu o zdjęcia  Andreia Liankevicha 

Brak komentarzy: