Cała wystawa składa się z 23 dyptyków, czyli 46 fotografii, kolorowych, ale kilka prac jest czarno-białych. Są w różnym formacie od 1 m x 1 m, do miniatur. Ekspozycja nie tworzy linearnej historii. Należny ją oglądać poprzez idee poszczególnych zestawień, jakim są dyptyki.
O godz. 20 po wernisażu odbędzie się wykład autorski Keymo.
Zielone morze, Kraków, 2010
Czarownica, Kraków, 2011
Bez Tytułu, MIchałowice, 2013
Wyzwolenie
czy uwięzienie?
Obserwując
sztampę i nudę w fotografii mody
dochodzę do wniosku, że ten nowy obszar fotografii „pomiędzy” szybko uległ
banalizacji z powodu braku profesjonalizmu i zakłamania [...]. Dotyczy on przede wszystkim redaktorów odpowiedzialnych
za publikowanie zdjęć, jak i schlebiającym gustom fotografów i coraz częściej
fotografek. W tego typu fotografii najważniejsze nie jest ważne samo zdjęcie,
nie mówiąc już o stylu czy świadomości fotografa, lecz fotografowana osoba i
jej pozycja, która „otwiera wrota” do bycia czy pretendowania do miana świadomej
antysztuki lub, co jest prawie niemożliwe w tym obszarze znaków, do bycia
sztuką w znaczeniu np. klasycznej tzw. alternatywnej definicji Władysława
Tatarkiewicza.
Fotografie pożądania?
Wiele
z fotografii Keymo reprezentuje tzw. męskie spojrzenie, które pozwala dominować
nad fotografowanym obiektem, zniewalać a w efekcie wywoływać pożądanie. Inne
prace wpisują się w feministyczny nurt, choć do niego nie przynależą. Tym razem
opresja dotyczy mężczyzn. A fotograf/ka jest przede wszystkim wojerystką
cieszącą się ze zdobyczy, jaką jest uchwycona wyjątkowa chwila, niezwykła
pozycja, w której powstaje erotyczne napięcie, z jakim łączy się duża ilość powstającej
teraz fotografii.
Dyptyki i ich zamglone historie
Prace
Keymo z pogranicza portretu i fotografii mody przedstawiają i diagnozują z różnych
punktów widzenia figurę współczesnej kobiety, która jawi się jako fetysz
służący m.in. zabawie. Kobieta jest wyzwolona z dawnych zobowiązań i uwikłań
kulturowych lub, paradoksalnie, zniewolona, ale nie wiadomo dokładnie przez
kogo. Z pewnością także przez fotografa ukazującego jej uwikłania społeczne i
kulturowe, czasem osobiste historie, które ulegają zniekształceniu a nawet, jak
przypuszczam, zatarciu. Kto jest stwórcą, a czasami nawet oprawcą
perwersyjnych, niekiedy żałobnych w nastroju sytuacji? Pamiętajmy, że dla kilku
teoretyków fotografia jest sztuką żałobną, ale w tych akurat fotografiach jest
wyrażona raczej ironia wobec widma śmierci.
Fotografia
Keymo jest bardzo sugestywna i przypomina mi perwersyjną ekspresję w stylu
Egona Schielego – wielkiego artysty ciała, który musiał zaistnieć, aby powstała
twórczość Hansa Bellmera. Jest to jednocześnie rodzaj narcystycznego
fotografowania, w którym znajdziemy kilka wzajemnie uzupełniających się
konwencji. Jest to trochę styl zbliżony do „lekkiego” („soft”) antyfeminizmu
Helmuta Newtona. Kiedy indziej zbliża się do dokonań: Nobuyoshi Arakiego
(„znęcanie” się nad kobietą), ekshibicjonizmu Nan Goldin, amatorskości
„prawdziwego” ujęcia Juergena Tellera. Jeszcze innym razem do surrealistki
Claude Cahun, przełamującej dominujący schemat płci. Jest to także sugestywna
fotografia portretowa o charakterze fetyszu, mocno erotyczna i niezwykle silnie
przesiąknięta seksualnością. Niektórych widzów może odpychać wątek
sadomasochistyczny i perwersyjny. Całość wydaje się być na razie mocno
eklektyczna i manieryczna, ale żyjemy w takich czasach. Czyżby była to
dekadencka wersja końca pewnej epoki?
Fragmenty z mojego tekstu do katalogu
P.S. dziś w nocy licznik unikalnych wejść na bloga przekroczył magiczną liczbę 200 tysięcy. Piszę 3 czy 4 razy w miesiącu, niezbyt często. Artykułuję swoje myśli kiedy mam na to ochotę i zawsze z potrzeby. W przyszłości mój blog będzie archiwum zdarzeń, oczywiście ograniczonym do określonego spektrum.