Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 maja 2014

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie lekceważy publiczność

Wczoraj o godzinie 12 będąc w Warszawie pragnąłem zwiedzić MSN. Niestety  nie było otwarte w przewidywanym czasie. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu przed zamkniętymi drzwiami w grupie kilku osób udałem się do recepcji, gdzie dowiedziałem się, że będzie otwarte dużo później,  o godz. 14.(!!!). Tylko dlaczego nie było takiej informacji na drzwiach i przede wszystkim w Internecie, przecież do tego muzeum przyjeżdżają widzowie z całej Polski? Dla mnie jest to zwykle lekceważenie widzów, które nie powinno mieć miejsca. Powstaje pytanie kto odpowiada za takie zaniedbania? Kolekcji nie zwiedziłem... O 14 byłem w Łodzi....

MSN. Wejście obok, fot. K. Jurecki, 18.05.14, godz. 12.15

Ale są też sprawy czy spotkania bardziej obiecujące i optymistyczne od tych z MSN. Niech świadczy o tym kilka zdjęć, w tym ostatnie z innego warszawskiego muzeum, otworzonego punktualnie o 10 godzinie, co do minuty.

Porównanie/odniesienie, Piotrków, 09.05.14, fot. K.Jurecki

Bartek Jarmoliński na tle swoich prac, maj 2014, Łódź, fot. K.Jurecki

Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie,  18.05.14

czwartek, 15 maja 2014

Wielki, wybitny,......(o przedstawianiu artystów w Polsce), czyli komunały prasowe

Miejsce artysty, 2014, fot. K.Jurecki

Zacznijmy od fragmentu komunikatu prasowego dobrej polskiej galerii - BWA w Zielonej Górze. Już dawno zastanawiam się czytając przez lata komunikaty prasowe z CSW w Warszawie, ilu mamy wybitnych młodych twórców? Czy ktoś ich policzył? Pewnie dziesiątki, może setki. Najważniejsza jest reklama - wystawiać zawsze najważniejszych! Tych z ekstraklasy..., nigdy "niszowych".

Wczoraj otrzymałem komunikat prasowy:

"Zapraszamy w piątek 16 maja oo godzinie 19:00 na otwarcie wystawy:
Jakub Julian Ziółkowski - Imagorea.
Wystawa będzie czynna do 8.06.2014.


 Imagorea to wystawa jeszcze nie prezentowanych, powstałych w ciągu ostatnich 12 miesięcy, obrazów Jakuba Juliana Ziółkowskiego. Artysta kontynuuje w nich wątki podejmowane dotychczas, eksploruje historię sztuki awangardowej, ale też mroczne obszary podświadomości. Odwołuje się także do przestrzeni pracowni i procesu twórczego. Wystawa będzie zaprzeczeniem modernistycznego kanonu ekspozycyjnego. 

Ważnym elementem wystawy, jej integralną częścią, jest współpraca z Bartłomiejem Dobroczyńskim, psychologiem, analizującym relacje między duchowością a psychiką, autorem książek, m.in. "New Age". Autorem koncepcji architektury wystawy jest Andreas Angelidakis

Julian Jakub Ziółkowski (1980) jest jednym z najważniejszych polskich malarzy. Ukończył ASP w Krakowie w roku 2005. W jego twórczości widoczne są  przetworzone inspiracje sztuką m.in. Hieronima Boscha, Witkacego, Brunona Schulza, James Ensora, Pabla Picassa, Andrzeja Wróblewskiego, Pieta Mondriana, Joana Miro, Neo Raucha. Tworzy własne, tajemnicze światy, przepojone cierpieniem i ekstazą, zamieszkałe przez hybrydalne, często zdeformowane postaci, ludzkie i zwierzęce. Sztuka jest dla niego obszarem autonomicznym wobec rzeczywistości, rządzącym się własnymi prawami, znanymi tylko autorowi, zależnymi od jego wyobraźni.
 W roku 2013 jego obrazy prezentowane były w ramach wystawy głównej 55. Biennale Sztuki w Wenecji "Palazzo Enciclopedico". Prace artysty znajdują się w najważniejszych kolekcjach prywatnych i muzealnych na całym świecie. "

Co z tego wynika? 12 miesięcy pracy... i już powstała Imagorea. Artysta eksploruje sztukę awangardową, a dalej wymieniono: Boscha, Schulza... Czy to zasadne? Odwołuje się do "przestrzeni pracowni" i....."procesu twórczego". Chyba każdy artysta tworzy w pracowni lub w domu i każdy musi określić czy odnieść się do "procesu twórczego"...., przynajmniej w malarstwie. Sięga do awangardy i jednocześnie "wystawa będzie zaprzeczeniem modernistycznego kanonu ekspozycyjnego." - ślisko się robi w tej terminologicznej żonglerce.

I uwaga, proszę zapamiętać, artysta jest "jednym z najważniejszych polskich malarzy" (uwaga rocznik 1980). Tworzy... "własne, tajemnicze światy" - dla mnie jest to twórczość bardzo blisko kiczu, która z przesłaniem np. Boscha nie ma nic wspólnego, nie mówiąc o Witkacym i kilku innych przywołanych artystach. Ważne jest zaistnienie w dobrym kontekście, najlepiej przy Witkacym. Ale życzymy powodzenia. I na końcu częsty zwrot: "Prace artysty znajdują się w najważniejszych kolekcjach prywatnych i muzealnych na całym świecie. " Tylko jakich i gdzie? Te państwowe światowe muzea warto wymienić....

Takie komunały, nazywane komunikatami, publikuje większość ważnych instytucji w Polsce. Na czym polega kariera polskiego nowego surrealizmu? Czy nowi surrealiści są anarchistami atakującymi skorumpowany system polityczny i analogiczny w instytucjach kultury? Czy też spijają śmietankę w galeriach BWA?


Jakub Julian Ziółkowski, bez tytułu (Refleksje), 46x55, olej na płótnie, 2013

czwartek, 8 maja 2014

Keymo. Perwersja jest poezją ciała (Piotrków Trybunalski, ODA, ul. Sieradzka 8, wernisaż 09.05.14, godz. 19)


Cała wystawa składa się z 23 dyptyków, czyli 46 fotografii, kolorowych, ale kilka prac jest czarno-białych. Są w różnym formacie od 1 m x 1 m, do miniatur. Ekspozycja nie tworzy linearnej historii. Należny ją oglądać poprzez idee poszczególnych zestawień, jakim są dyptyki. 

O godz. 20 po wernisażu odbędzie się wykład autorski Keymo.


Zielone morze, Kraków, 2010

Czarownica, Kraków, 2011


Bez Tytułu, MIchałowice, 2013


Wyzwolenie czy uwięzienie?

Obserwując sztampę i nudę w fotografii mody dochodzę do wniosku, że ten nowy obszar fotografii „pomiędzy” szybko uległ banalizacji z powodu braku profesjonalizmu i zakłamania [...]. Dotyczy on przede wszystkim redaktorów odpowiedzialnych za publikowanie zdjęć, jak i schlebiającym gustom fotografów i coraz częściej fotografek. W tego typu fotografii najważniejsze nie jest ważne samo zdjęcie, nie mówiąc już o stylu czy świadomości fotografa, lecz fotografowana osoba i jej pozycja, która „otwiera wrota” do bycia czy pretendowania do miana świadomej antysztuki lub, co jest prawie niemożliwe w tym obszarze znaków, do bycia sztuką w znaczeniu np. klasycznej tzw. alternatywnej definicji Władysława Tatarkiewicza. 

Fotografie pożądania?
Wiele z fotografii Keymo reprezentuje tzw. męskie spojrzenie, które pozwala dominować nad fotografowanym obiektem, zniewalać a w efekcie wywoływać pożądanie. Inne prace wpisują się w feministyczny nurt, choć do niego nie przynależą. Tym razem opresja dotyczy mężczyzn. A fotograf/ka jest przede wszystkim wojerystką cieszącą się ze zdobyczy, jaką jest uchwycona wyjątkowa chwila, niezwykła pozycja, w której powstaje erotyczne napięcie, z jakim łączy się duża ilość powstającej teraz fotografii. 

Dyptyki i ich zamglone historie
Prace Keymo z pogranicza portretu i fotografii mody przedstawiają i diagnozują z różnych punktów widzenia figurę współczesnej kobiety, która jawi się jako fetysz służący m.in. zabawie. Kobieta jest wyzwolona z dawnych zobowiązań i uwikłań kulturowych lub, paradoksalnie, zniewolona, ale nie wiadomo dokładnie przez kogo. Z pewnością także przez fotografa ukazującego jej uwikłania społeczne i kulturowe, czasem osobiste historie, które ulegają zniekształceniu a nawet, jak przypuszczam, zatarciu. Kto jest stwórcą, a czasami nawet oprawcą perwersyjnych, niekiedy żałobnych w nastroju sytuacji? Pamiętajmy, że dla kilku teoretyków fotografia jest sztuką żałobną, ale w tych akurat fotografiach jest wyrażona raczej ironia wobec widma śmierci.
Fotografia Keymo jest bardzo sugestywna i przypomina mi perwersyjną ekspresję w stylu Egona Schielego – wielkiego artysty ciała, który musiał zaistnieć, aby powstała twórczość Hansa Bellmera. Jest to jednocześnie rodzaj narcystycznego fotografowania, w którym znajdziemy kilka wzajemnie uzupełniających się konwencji. Jest to trochę styl zbliżony do „lekkiego” („soft”) antyfeminizmu Helmuta Newtona. Kiedy indziej zbliża się do dokonań: Nobuyoshi Arakiego („znęcanie” się nad kobietą), ekshibicjonizmu Nan Goldin, amatorskości „prawdziwego” ujęcia Juergena Tellera. Jeszcze innym razem do surrealistki Claude Cahun, przełamującej dominujący schemat płci. Jest to także sugestywna fotografia portretowa o charakterze fetyszu, mocno erotyczna i niezwykle silnie przesiąknięta seksualnością. Niektórych widzów może odpychać wątek sadomasochistyczny i perwersyjny. Całość wydaje się być na razie mocno eklektyczna i manieryczna, ale żyjemy w takich czasach. Czyżby była to dekadencka wersja końca pewnej epoki?

Fragmenty z mojego tekstu do katalogu

P.S. dziś w nocy licznik unikalnych wejść na bloga przekroczył magiczną liczbę 200 tysięcy. Piszę 3 czy 4 razy w miesiącu, niezbyt częstoArtykułuję swoje myśli kiedy mam na to ochotę i zawsze z potrzeby. W przyszłości mój blog będzie archiwum zdarzeńoczywiście ograniczonym do określonego spektrum.


czwartek, 1 maja 2014

Czy warto być w setce? Negatywne aspekty komercjalizacji najnowszej fotografii w Polsce

Wczoraj na Facebooku odbyła się dyskusja zapoczątkowana moim wpisem na profilu Marty Wapiennik a potem kontynuowana na moim. jest ona interesująca z powodu różnej oceny inicjatywy pt. Debuts o 100 najlepszych debiutach w fotografii polskiej oraz możliwości promocji młodych fotografów. Projekt Doc.Photo.Magazine postaram się w przyszłości ocenić, bo nie można uczynić tego obecnie. Przestrzegam jednak młode osoby przed tego typy publikacjami, z których najczęściej niewiele bądź nic nie wynika - dla nich samych i fotografii, podobnie jak z mistrzostw Polski w fotografii, bo takie tez się odbywają, ale chyba nikt nie traktuje ich poważnie.


1Lubię to! ·  · Promuj ·