Cenny jest tekst Janusza Połoma Na 275. kilometrze. Monografia twórczości artystycznej, z którego dowiadujemy się o związkach z Zero 61 oraz znanych już związkach z Warsztatem Formy Filmowej oraz o "powrocie do domu" po długim pobycie w Meksyku. Dowiadujemy się także w jakich okolicznościach nastąpił jego powrót do fotografii. Drugi z tekstów (nazwisko niech pozostanie tajemnicą) niewiele daje, gdyż autorka nie odnosi twórczości Połoma do żadnego zjawiska fotograficznego, co powoduje, ze jest on "zwieszony w próżni", co nie wystawia autorce, znawcy sztuki średniowiecza, dobrej opinii. Czytam dalej. Znajduję tym razem tekst Trwały ślad naszej drogi profesora szkoły filmowej w Łodzi, zresztą mojego znajomego, i jest jeszcze gorzej. I tym razem nie ujawnię nazwiska, bo nie chcę być zbyt krytyczny, ale posłużę się przykładowym cytatem, aby przedstawić poetycki, pełen patosu styl (str. 24): "Potężne pnie leżą w nieładzie upadku, a a chwilę lecimy nad płaskim karczowiskiem wystających z ziemi pniaków, pnie zostały skierowane do przerobu. Finał lotu to już tylko pustynia piachu ze śladami zębów łyżki koparki, teren zniwelowany, bezduszny". Nie ma tu miejsca, czy próby usytuowania fotografii Połoma na tle fotografii polskiej czy europejskiej. Albo próby poszukiwania podobnej wrażliwości w innej twórczości, w zakresie fotografii i filmu. A trzeba to uczynić.
Czy za pomocą abstrakcji można wyrazić idee lasu, jak pokazał to na wystawie w galerii Imaginarium w Łodzi (2017) Janusz Połom i co oglądamy w albumie? Oczywiście nie, ale może to być uzupełnienie, dodatek. Czy forma realistyczna jest dobra w tej materii? Też nie, bo jest zbanalizowana. Więc jaka? Chyba czarno-biała forma, trochę zgrafizowana i poruszona, tak jak to czynił w latach 90. i na początku XXI wieku Staszek Woś. Bardzo ważny artysta, który potrafił "rozmawiać"... np. z kamieniami. W znaczeniu zrozumienia ich istoty, która jest albo może być sakralna.
Co jeszcze oglądamy w dużym polsko-angielskim albumie?
Nie przekonuje mnie seria montaży Połoma Pejzaż w zagrożeniu z wielu powodów, mi.n. dlatego, że zagrożone jest teraz życie ludzkie, nie tylko pejzaż, gdyż terroryzm staje się czymś coraz bardziej namacalnym i niestety bliskim.
Ciekawe są prace wczesne Połoma z lat 60 i początku lat 70. (np. Kamuflaż I i II). To ważne odkrycie z tej publikacji. Także już trochę znane, cykl Drogi księżyca I, (1980), czy Kamera pióro I, (1980-87), który jeśli pamieć mnie nie myli jest w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi i należy go sytuować niedaleko ówczesnej twórczości Antoniego Mikołajczyka. Dalej w albumie oglądamy bardzo rożne stylistycznie dokonania.
Pytanie podstawowe, które zdjęcia są "własnymi", z jakimi utożsamia się ich twórca. Ich stylistyka jest jednak różnorodna, co jest wadą. Mnie zaciekawiła Podróż III (1994) i IV (1996), Zipolite (2009). Także niektóre dokumentalne fotografie z Meksyku z cyklu Zwykli ludzie w mieście Meksyk. Także potencjalnie bardzo ważny jest inny cykl Święto zmarłych, fotografowany z określonym stanie emocjonalnym, w trudnych warunkach w nocy, przy świecach. Ale być może najważniejszy jest inny cykl, tym razem czaro-biały pt. Śmietniska - małe światy, który trochę w wersji Sebastiao Salgado pokazuje dumne portrety ludzi, którzy żyją w jakże upokarzających warunkach. Nie jest łatwo wykonać takie prace. Podobny charakter "dumnych ludzi" prezentuje cześć prac z cyklu Moje obejście. Ale czasami jest on zbyt cukierkowaty i kiczowaty (białe ptaki na dachu).
Podsumowanie. Autor wykonał wiele ciekawych cykli, które wciąż czekają na właściwie rozpoznanie i potem pokazanie ich, np. na tle prac Zero 61 czy twórczości Edwarda Hartwiga. Znalazłem w tym albumie duży potencjał historyczny, który powinien trafić do kolekcji fotograficznych (publicznych i prywatnych). Ale też prace są nierówne, jakby pochodziły z rożnych światów artystycznych.Sam artysta tłumaczy się, że "puszcza oko" do widza, pokazując zdjęcia bociana na dachu czy dwa gołębie. Tak, ale to trzeba jakoś zaznaczyć. Z Januszem Połomem mijaliśmy się, w sensie dosłownym, na jego czy moich wystawach (w Muzeum Kinematografii w Łodzi, w Wozowni w Toruniu). Teraz, z czego jestem rad, nasze ścieżki spotkały się.
Czy za pomocą abstrakcji można wyrazić idee lasu, jak pokazał to na wystawie w galerii Imaginarium w Łodzi (2017) Janusz Połom i co oglądamy w albumie? Oczywiście nie, ale może to być uzupełnienie, dodatek. Czy forma realistyczna jest dobra w tej materii? Też nie, bo jest zbanalizowana. Więc jaka? Chyba czarno-biała forma, trochę zgrafizowana i poruszona, tak jak to czynił w latach 90. i na początku XXI wieku Staszek Woś. Bardzo ważny artysta, który potrafił "rozmawiać"... np. z kamieniami. W znaczeniu zrozumienia ich istoty, która jest albo może być sakralna.
Co jeszcze oglądamy w dużym polsko-angielskim albumie?
Nie przekonuje mnie seria montaży Połoma Pejzaż w zagrożeniu z wielu powodów, mi.n. dlatego, że zagrożone jest teraz życie ludzkie, nie tylko pejzaż, gdyż terroryzm staje się czymś coraz bardziej namacalnym i niestety bliskim.
Kamuflaż I, 1973
Kamuflaż II, 1973
Ciekawe są prace wczesne Połoma z lat 60 i początku lat 70. (np. Kamuflaż I i II). To ważne odkrycie z tej publikacji. Także już trochę znane, cykl Drogi księżyca I, (1980), czy Kamera pióro I, (1980-87), który jeśli pamieć mnie nie myli jest w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi i należy go sytuować niedaleko ówczesnej twórczości Antoniego Mikołajczyka. Dalej w albumie oglądamy bardzo rożne stylistycznie dokonania.
Z cyklu Drogi księżyca I, 1980
Z cyklu Drogi księżyca II, 1980
Pytanie podstawowe, które zdjęcia są "własnymi", z jakimi utożsamia się ich twórca. Ich stylistyka jest jednak różnorodna, co jest wadą. Mnie zaciekawiła Podróż III (1994) i IV (1996), Zipolite (2009). Także niektóre dokumentalne fotografie z Meksyku z cyklu Zwykli ludzie w mieście Meksyk. Także potencjalnie bardzo ważny jest inny cykl Święto zmarłych, fotografowany z określonym stanie emocjonalnym, w trudnych warunkach w nocy, przy świecach. Ale być może najważniejszy jest inny cykl, tym razem czaro-biały pt. Śmietniska - małe światy, który trochę w wersji Sebastiao Salgado pokazuje dumne portrety ludzi, którzy żyją w jakże upokarzających warunkach. Nie jest łatwo wykonać takie prace. Podobny charakter "dumnych ludzi" prezentuje cześć prac z cyklu Moje obejście. Ale czasami jest on zbyt cukierkowaty i kiczowaty (białe ptaki na dachu).
Kamera pióro I, 1980-1987
Kamera pióro II, 1980-1987
I kilka zdjęć z bardzo ważnej według mnie serii Śmietniki-małe światy, lata 90. XX wieku
Podsumowanie. Autor wykonał wiele ciekawych cykli, które wciąż czekają na właściwie rozpoznanie i potem pokazanie ich, np. na tle prac Zero 61 czy twórczości Edwarda Hartwiga. Znalazłem w tym albumie duży potencjał historyczny, który powinien trafić do kolekcji fotograficznych (publicznych i prywatnych). Ale też prace są nierówne, jakby pochodziły z rożnych światów artystycznych.Sam artysta tłumaczy się, że "puszcza oko" do widza, pokazując zdjęcia bociana na dachu czy dwa gołębie. Tak, ale to trzeba jakoś zaznaczyć. Z Januszem Połomem mijaliśmy się, w sensie dosłownym, na jego czy moich wystawach (w Muzeum Kinematografii w Łodzi, w Wozowni w Toruniu). Teraz, z czego jestem rad, nasze ścieżki spotkały się.
Zipolite, 2009
z cyklu Moje obejście, od 2001
Zwykli ludzie w mieście Meksyk, lata 90.
Zwykli ludzie w mieście Meksyk, lata 90.
I na koniec jeszcze raz Meksyk i bardzo trudne do wykonania zdjęcia z serii Święto zmarłych (lata 90.) z określoną atmosferą duchową, które ma inny wymiar, niż w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz