Na Fotofestiwalu w Łodzi w tym roku wszystko odbyło się zgodnie ze staropolską zasadą "od Sasa do lasa", czyli oglądalismy bardzo przypadkowy zestaw ekspozycji, od bardzo ważnych (Ballen, Hueckel, Evgenia Arbugaeva) poprzez ciekawe/istotne (Brian Griffin, Anita Andrzejewska (tu mam wewnętrzny problem, bo może była to wystawa bardzo ważna?), Michał Chojnacki, Katarzyna Majak, Igor Omulecki (tu też mam problem z oceną, ale wynika to z innego, UA w Poznaniu), poprzez przecięte (Volker Hinz, Kuba Dąbrowski, wystawy łódzkiej filmówki, choć jedna z nich była bardzo atrakcyjna wizualnie i jeszcze jedna Tomasza Wysockiego w galerii Opus świadczyła o dużym talencie. Pokazywała wyrafinowany zestaw od prac modowych po rzeźbę), po zupełnie niepotrzebne, ulokowane gdzieś na obrzeżach miasta. Tak, aby podać w komunikatach, że było ok. 40 wystaw, jakby to miało jakieś znacznie.
Zdjęcia o bardzo różnym stylu i charakterze (np. z pracowni Konrada Kuzyszyna UA w Poznaniu z wyrafinowanymi wideo) ideowo skonfrontowano np. ze zdjęciami Bolesława Augustisa z okresu międzywojennego. Tylko, że tej ostatniej ekspozycji nie towarzyszyły żadne daty i podpisów, co uczyniło tą ekspozycję zupełnie nieczytelną. Łatwo w taki sposób organizować nawet duże festiwale. Trudniej wyznaczyć byłoby aktualny problem artystyczny i dodatkowo filozoficzny. Takim mogłoby zagadnienie np. dawnej i współczesnej "animy" połączone z pytaniem o kondycję duchową człowieka.
Zdjęcia o bardzo różnym stylu i charakterze (np. z pracowni Konrada Kuzyszyna UA w Poznaniu z wyrafinowanymi wideo) ideowo skonfrontowano np. ze zdjęciami Bolesława Augustisa z okresu międzywojennego. Tylko, że tej ostatniej ekspozycji nie towarzyszyły żadne daty i podpisów, co uczyniło tą ekspozycję zupełnie nieczytelną. Łatwo w taki sposób organizować nawet duże festiwale. Trudniej wyznaczyć byłoby aktualny problem artystyczny i dodatkowo filozoficzny. Takim mogłoby zagadnienie np. dawnej i współczesnej "animy" połączone z pytaniem o kondycję duchową człowieka.
Nie oceniam Fotofestiwalu źle..., w porównaniu do innych festiwali fotografii w Polsce (zwłaszcza z dużym budżetem Kraków) i w Łodzi, jak Łódź Czterech Kultur 2014 Łódź Czterech Kultur 2014, której budżet miał ponad 1,5 ml złotych, nie wypada wcale źle. Ale czy coś osiągnał? Czy na tego typu masowych i rozrywkowaych impreach jest to możliwe? Nikt o tym nie rozmawia otwracie, Ale należy! W przypadku fotografii w Łodzi jest o czym mówić i dyskutować, choć zawodów było sporo. A jeszcze więcej niewykorzystanych szans dla promocji fotografii polskiej. Przy okazji włos jeży się na głowie kiedy czytam jakie pieniądze przeznaczone były na festiwal 4 Kultur w Łodzi! Tak niestety wydaje się od lat publiczne (czytaj niczyje) pieniądze. A jaki uzyskano efekt artystyczny!
Wracając do sceny fotografii w Łodzi, czyli Polsce. Magda Hueckel jest artystka juz wybitną, którą nalezało umiescić w programie głownym a nastepnie lansować na świecie, jako wybór polskiego fotofestiwalu, Pomimo 10-lecia pracy artystycznej jej wystawy były pokazywane wielkokrotnie za granicą, takze publikowane w waznych wydawnictwach. W 2005 roku chciałem, aby trafiły do kolekcji Muzeum Sztuki, ale się nie udało. Nie zobaczyliśmy jej prac w Warszawie na słynnej ekspozycji"Co słychać?", bo widać było bardzo niewiele i to nie tylko z zakresu fotografii.
O wybitnych już pracach oraz świetnie opracowanym albumie M. Hueckel można poczytać, w konfrontacji z inną eksploracją problemu animy, w moim tekście W poszukiwaniu afrykańskiej animy z O.pl. Przy okazji polecam uwadze zamieszczone prace Andrzeja Zająca, który jest ważnym dla mnie twórcą.