Czasami warto zamieścić własne zdjęcie, kiedy rozpoczyna się kolejna dyskusja o tzw. "śmierci fotografii", która po raz kolejny ożyje i zmartwychwstanie. Dlaczego nie będzie uśmiercona przez zombies czy kolejnego Terminatora? Wystarczy np. spojrzeć na ten ogród, który odżywa co roku albo przypomnieć sobie kult Dionizosa. Czy można przenosić cechy estetyczne z przyrody na fotografię? Tak, choć nie zawsze i nie do końca. Odbyła się kiedyś na ten temat nawet akademicka dyskusja między prof. Tadeuszem Pawłowskim a prof. Grzegorzem Sztabińskim.
Fotografia jako sztuka istnieć będzie dopóki działać będą artyści wierzący i poszukujący pluralistycznych wartości. Nie tylko traktujący to medium jako źródło zabawy, rozkoszy czy buntu. Wartości te istnieją w naturze, w człowieku i oczywiście w Bogu (bogach). Brzmi to oczywiście banalnie i jest truizmem.
Oczywiście w świecie art world'u dominuje od dawna postsztuka, której ojcem chrzestnym okazał się Marcel Duchamp. Ale nie przejmujmy się nim i jego kontynuatorami. Są jeszcze artyści, jest sztuka i sztuka-fotografia, przy całej umowności tego określenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz