Sekrety
Leszek
Żurek podąża własną drogą wyznaczoną przez refleksję wspomnień dzieciństwa,
które są okruchem pamięci oraz mitologizowaniem. Artysta pracuje w zaciszu
Rumii, z dala od ideologicznych założeń modnej publicystki o Solidarności czy
nawet o Lechu Wałęsie (np. Grzegorz Klaman) i od resztek „sztuki
krytycznej”. Bardzo cenię jego
dokonania na polu fotografii i wideo, gdyż podejmuje on bliskie mi tematy w sposób
interesujący i nietypowy.
Sekrety
W
Galerii Pionovej artysta pokazał w niewielkim i trudnym ekspozycyjnie miejscu
swe przemyślenia na temat starego cmentarza, który stał się pretekstem dla
wskrzeszenia okruchów pamięci z lat 60. i 70., z czasów dzieciństwa. Wystawa
jest próbą pokazania idei zracjonalizowania śmierci, oczywiście na tyle na ile
można ją w ten sposób zinterpretować. Dlaczego tak sądzę? Oglądamy bardzo
ciekawe kadry wykonane z kilkumetrowej wysokości ukazujące wyłaniające się z
ziemi geometryczne pozostałości grobów czy nieczytelnych już płyt nagrobnych.
Odchodzimy w niepamięć? W taki sposób można zinterpretować krótki, ale bardzo
przekonywujący tekst autora pt. Sekrety: „Kiedy byłem dzieckiem (a było
to dość dawno) był czas robienia
„sekretów”. Mały dołek w ziemi, w zakamarkach podwórka, przykryty kawałkiem
szkiełka. Pod szkiełkiem zasuszone kawałki roślin. Kolorowe papierki, sreberka
z czekoladek... Wszystko przysypane ziemią.
To
właśnie sekret.
Każdy
starał się, aby jego był najpiękniejszy. Skrywał tam swoje tajemnice...
Wielką
tajemnicą dla mnie i moich kuzynów był stary cmentarz wiejski wokół ruin
XV-wiecznego kościoła. Zakaz wstępu kusił dodatkowo. W tajemnicy przed
dorosłymi wyprawialiśmy się w zakazane dla nas miejsce. Wokół resztek grobów rozchylaliśmy
chwasty, które były prawie tak wysokie jak my. Palcami próbowaliśmy odczytać
zatarte, nieczytelne dla oczu napisy. Ileż było domysłów...
Czasem
w ruinach udało się wygrzebać kawałek kafelka
z posadzki, fragment metalowego okucia czy też zardzewiały gwóźdź.
Skarby z dalekiej przeszłości.
Dziś, po trzydziestu
latach, nadal ten cmentarz jest dla mnie tajemniczym, sekretnym miejscem, tak
samo jak było to w dzieciństwie. Napisy na nagrobkach stały się jeszcze
bardziej nieczytelne. Skrywają tożsamość minionych istnień.
Czas
zamazuje pamięć o dawnych sekretach.
Powoli
w niepamięć odchodzimy.”
Sekrety
W
ostatecznym rozrachunku nie ma to jednak znaczenia, że „powoli w niepamięć
odchodzimy”. Znaczenie jest gdzieś indziej, w samym życiu i jego czynach oraz w
myśli „nie wszystek umrę”, którą trzeba powtarzać jak mantrę.
Sekrety
Leszek
pokazał konsekwentnie, że żyjemy w rytmie przyrody. Na stary cmentarz, na
którym także byłem kilka lat temu (chyba w 2006 r.), gdy już powstawał ten
cykl, przychodził wielokrotnie fotografując go w różnych porach roku i co
istotne, sam żyjąc w zgodzie z prawami natury i w witalnym "uścisku"
przyrody. Ta zasada przypomina także o pracach Staszka Wosia. Ekspozycję zamyka
dokumentalne zdjęcie rodziny artysty z czasów II wojny światowej będące jedynym
jakie pozostało. Przypomina ono o bolesnych doświadczeniach z 1939 roku, gdy w
Rumii 12.09 hitlerowcy rozstrzelali część rodziny artysty.
Sekrety
Na
koniec zacytujmy fragment wnikliwego tekstu napisanego do tej ekspozycji przez Zbigniewa Treppę pt. Niewypowiedziane i
Transcendentne: „We współczesnej refleksji nad umieraniem zaobserwować
można nasilającą się tendencję do marginalizowania wymiaru tajemnicy. Leszek
Żurek reprezentuje tendencję przeciwną: zagadnienie tajemnicy Przejścia i próbę
definiowania na czym polega istota granicy pomiędzy światem przyrody a
Nadprzyrodzonym, zdaje się sytuować w centrum swojej refleksji.”
Pamięć i nostalgia - w ten sposób można podsumować tą niezwykłą wystawę.
Pamięć i nostalgia - w ten sposób można podsumować tą niezwykłą wystawę.
Sekrety
3 komentarze:
Te fotografie zdają się być chłodne niczym typologiczne dokumenty, ale i osobiste zarazem i jakby wyjątkowo "ludzkie". Tak jak o śmierci czy pamięci można mówić skrajnie odmiennymi językami.
Dla mnie nie są chłodne, choć ich nostalgia jest skryta. Bardzo dobre jest takie nietypowe ujęcie problemu, kiedy matka-ziemia wchłania wszytsko. I świat w proch się obróci.
Dobry wieczór!
Ja też nie wyczuwam chłodu, lecz prostotę i szczerość, akceptację przemijania pozbawioną strachu przed śmiercią i rozpaczy.
Zastanawia mnie tutaj niezwykłe wyciszenie emocjonalne, surowość i prawda obrazu.
Zdjęcia są mocne i zmuszają do refleksji.
Nie każdy ma odwagę zagłębiać się w te rejony rzeczywistości.
Zamiast przemijania widzę tutaj trwanie - powrót do łona Pramatki, dawczyni życia i odrodzicielki. W tym kontekście śmierć jest tylko elementem wielkiej przemiany. ;)
Pozdrawiam,
JT
Prześlij komentarz