Szukaj na tym blogu

czwartek, 15 grudnia 2011

"Witkacy i inni. Z kolekcji Stefana Okołowicza i Ewy Franczak"


O wystawie Witkacy i inni. Z kolekcji Stefana Okołowicza i Ewy Franczak, która miała miejsce w Muzeum w Wilanowie (lato 2011), a zorganizowana była przez Fundację Profile napisano zbyt mało. Była to najważniejsza wystawa tego roku o charakterze historycznym i interdyscyplinarnym, jaką prezentowano w Polsce. Z pewnym opóźnieniem starałem się odpowiedzieć na niektóre wyzwania, jakie powstały po obejrzeniu tej znakomitej kolekcji. W szczególności interesuje mnie problem Witkacy a piktorializm, Witkacy a film Panna i chuligan  Włodzimierza Majakowskiego oraz oryginalność fotografii Józefa Głogowskiego i fotomontażów Mieczysława Choynowskiego. O tych problemach, czasami tylko naszkicowanymi, napisałem w tekście pt. Nowe odkrywanie Witkacego. I nie tylko..

Bardzo polecam także  katalog z tej bardzo dużej wystawy. Znajduje się w nim m.in. tekst Stefana Okołowicza Kolekcja losów oraz Wojciecha Sztaby Obrazy z życia monady, w którym (s. 48 ) czytamy:" Fotografia jest wszechobecna w twórczości Witkacego pod wieloma postaciami: okolicznościowa, pejzażowa, pamiątkowa, dokumentacyjna, portretowa.Występuje również w ramach jego zbioru osobliwości, który należy do ogólnego planu sztuki, teorii i życia systemu "S. I. Witkiewicz". Można by nazwać to planem realizowanej wprost w życiu powieści o artyście (Künstlerroman) albo, by posłużyć się inną metaforą - domem artysty. Nazwa jest aluzją do słynnego zbioru braci Goncourtów, którego opis-katalog ukazał się w formie książki pod znaczącym tytułem  La Maison d'un artiste w 1881 roku." 

Można też spojrzeć na fotograficzny plan życia Witkacego w jeszcze innym wymiarze - jak na artystę, który z fotografa amatora, dokumentującego rodzinę, przyjaciół i przyrodę, a  zarazem poszukującego "tajemnicy Istnienia" w formule portretu  w latach 20. przeobraził się w artystę realizującego dadaistyczno-surrealistyczny teatr życia, za którym skrywał się jednak dramat i poczucie katastrofizmu.

P.S. Dziś zerwałem kiść winogron ze swojego ogrodu... Nieprawdopodobne, ale realne w tym coraz bardziej wirtualnym świecie. Smakują pysznie!

Grudniowe winogrono, 2011, fot. K. Jurecki

Brak komentarzy: