O bardzo interesującym projekcie dokumentalnym Michała Zielińskiego pisałem już na moim blogu w kontekście X Ogólnopolskiego konkursu fotograficznego "Portret" (Koło, maj 2011). Teraz mamy jego kolejną odsłonę w Centrum Sztuki Współczesnej, w Galerii im. Andrzeja Strumiłły w Suwałkach. Ekspozycji towarzyszy ciekawie zaprojektowany katalog, który przy okazji polecam koneserom fotografii.
Najważniejszy pomysł odróżniający
prace Zielińskiego od Rydet i od całej rzeszy kontynuatorów tego typu
fotografii, polega na powrocie do miejsca fotografowania, uczynienia z niego
przestrzeni ciemni, która staje się potem nowego rodzaju egzemplifikacją
obrazu, zbliżonego do idei fresku. Naświetlona emulsja na ścianie jest nową,
nie tautologiczną reprezentacją osoby i
jednocześnie jej wizerunkiem. Pomysł jest rewelacyjny. Rozwijany w kilku
kierunkach, jakie wyznacza życie, a nawet niespodziewana śmierć fotografowanego
(Pan Zdzisław Stankiewicz).
Fot. Michał Zieliński
Fot. Michał Zieliński
Fot. Michał Zieliński
Fot. Michał Zieliński
Oczywistym jest dla mnie, że
autor sięga do koncepcji Zofii Rydet, która okazała się jedną z najważniejszych
dla najnowszej fotografii polskiej. W przypadku Zielińskiego mamy bardzo trafne
a nawet nowatorskie rozwinięcie tej koncepcji. Poprzez psychologiczny, ale
kontynuujący tradycję dawnej fotografii portret, poprzez trwanie w niej w
koncepcji fotografii czarno-białej, poprzez bycie z portretowanym autor pragnie
się zbliżyć, na ile jest to możliwe, do istoty człowieczeństwa.
A co było punktem wyjścia dla tego bardzo ciekawego projektu? Michał Zieliński w tekście bez tytułu tak go opisał: "W mojej pracy szukam innego sposobu utrwalenia wizerunku człowieka, innego niż przeniesienie go na kawałek papieru fotograficznego. Podejmuję próbę dosłownego scalenia go z otoczeniem, pozostawienia śladu w miejscu, które może się okazać najważniejszym. Klasyczny portret jest dla mnie pretekstem do poznania danej osoby, spędzenia z nią dłuższej chwili na rozmowie, a bywa że na milczeniu.Realizując swoje działania, przemierzam wiele kilometrów w poszukiwaniu ciekawych dla mnie ludzi, którzy żyją w domach, wioskach, może poza nimi. Spędzam nieraz długie godziny na rozmowach, pokazuję zdjęcia, staram się zdobyć zaufanie. Następnie, naświetlam portret danej osoby w jej otoczeniu. Wracam do domu, wywołuję film i przygotowuję się do głównego etapu mojej pracy. Pakuję niemal całą ciemnię fotograficzną do samochodu i zmierzam w kierunku danego domu. Pokój, przestrzeń którą wcześniej wybieram wraz z właścicielem, muszę zupełnie wyciemnić, zaklejam okna, drzwi – na czas mojej pracy jest ona zupełnie wyłączona z użytku mieszkańców, którzy często skrupulatnie starają się mi pomóc. Przygotowuję fragment ściany, gruntuję i nakładam na nią warstwę tradycyjnej emulsji światłoczułej. Po kilkunastu godzinach wracam, by za pomocą powiększalnika naświetlić uczulony fragment ściany, po czym w nikłym czerwonym świetle pojawia się przede mną obraz osoby, która fizycznie znajduje się w pokoju obok. Pozostawiony w ten sposób ślad jest dla mnie najistotniejszym elementem mojego działania, a także to jakie znaczenie ma on dla moich Bohaterów."
Jestem bardzo ciekawy, jak w przyszłości Michał Zieliński rozwinie swe poszukiwania? Czy starczy mu pasji, aby chwytać ślady ludzkiej egzystencji? Zobaczymy, na razie początki są bardzo ciekawe, wpisujące się w polską, nie zaś czeską czy angielską tradycję dokumentu. Tautologia i ślad człowieka są tu najważniejszymi wyznacznikami postawy artystycznej.
1 komentarz:
bardzo dojrzałe podejście do sztuki fotografii i piękne prace.
Prześlij komentarz