Szukaj na tym blogu

sobota, 21 lipca 2012

To jest wydarzenie! "Aleksander Rodczenko. Rewolucja w fotografii" (Muzeum Narodowe w Krakowie, 22 maja-19 sierpnia 2012)

Na stronie Mediateki Muzeum Narodowego w Krakowie znajduje się mój komentarz do świetnej i całościowej prezentacji twórczości Aleksandra Rodczenki w zakresie fotografii. Zdjęcia i montaż filmu: Bogusław Sławiński, współpraca: Agnieszka Mrozowska. W ten sposób niwelowana jest luka, jaka wytworzyła się po komercjalizacji stacji telewizyjnych.

Film można znaleźć też na You Tube:




Ciekawy jest też wywiad z "GW" [Kraków] (22.05.12), który przeprowadziła z kuratorką wystawy - Olgą Swibłową Małgorzata Czerni. Oto jego fragment:

"M. Czerni: Związki Aleksandra Rodczenki z komunizmem są znane, to jeden z wielu przykładów "artysty uwikłanego". Z drugiej strony taka klasyfikacja chyba jest uproszczeniem? Wiemy o tym, że Leni Riefenstahl sympatyzowała z nazistami i kręciła filmy propagandowe - ale trudno nie docenić jej osiągnięć w zakresie techniki i estetyki filmowania. Może lepiej osobno oceniać twórcę w kontekście tego, co wniósł do rozwoju kultury, a osobno człowieka, który dał się zwieść ideologii? O. Swibłowa - Owszem, Rodczenko głęboko wierzył w komunizm, podobnie jak wielu z jego otoczenia. Oni byli szczerze przekonani, że mogą stworzyć lepszą przyszłość. Z tym że ta wiara skończyła się na początku lat 30., kiedy sytuacja polityczna dramatycznie się zmieniła. Terror objął wszystkie warstwy społeczeństwa, wliczając artystów - eksperymentalna twórczość była nie do przyjęcia przez reżim Stalina. Rodczenko, pracujący także dla prasy, został wysłany do przygotowania reportażu z budowy Biełmorkanału, przy której pracowali więźniowie Gułagu. Z jego dzienników wiemy, że miał wielkie problemy z ukończeniem tego zamówienia. Bał się o swoich bliskich, a w trakcie pracy nad reportażem codziennie musiał patrzeć na ludzi, którzy mieli wypisane na twarzy cierpienie i strach. Potem zwrócił się w stronę estetyki piktorializmu, od której sam się wcześniej odcinał, a która była źle widziana w ZSRR - jako "relikt przeszłości". Utrzymane w tej estetyce zdjęcia przedstawiające artystów baletowych i operowych nigdy nie zostały opublikowane. Od końca lat 30. można zauważyć u niego rozbrat z systemem. Nosił w sobie energię czystej wiary i w momencie, gdy tę wiarę utracił, był gotów zwrócić się ku przeszłości, bo widział ją jako coś prawdziwszego niż przyszłość kreślona ręką Stalina. Ostatnie 20 lat życia spędził na uboczu, ulegając depresyjnym nastrojom, a zrehabilitowany i przywrócony do Związku Artystów został na kilka miesięcy przed śmiercią. Oczywiście, postaci i twórczości Rodczenki nie można postrzegać wyłącznie przez pryzmat jego doświadczeń z komunizmem. Myślę, że to, co w dziełach Rodczenki ważne, co wpłynęło na rozwój fotografii jako sztuki, to pokazanie, że fotografia może być ekspresją przyszłości. Dzięki temu możemy blisko 100 lat później czerpać energię z jego dokonań. Jesteśmy dziś w tym samym punkcie co on u progu swojej artystycznej działalności. Świat potrzebuje zmiany, ale jeszcze nie bardzo wiemy, w którą stronę dążyć. Postawa artystyczna Rodczenki może dawać pewną inspirację. Jeśli to będzie zły wybór, to cóż - oceni nas historia."

Cieszę się, gdyż zgadzam się z interpretacjami O. Swibłowej zamieszczonymi w tym profesjonalnym wywiadzie. Swoje rozważania na temat twórczości Rodczenki, który wierzył, że tworzy nowy rodzaj sztuki, zawarłem w tekście Koncepcja fotografii konstruktywistycznej według Rodczenki, opublikowanym na portalu O.pl.

Jeśli ktoś nie widział tej wystawy, jest jeszcze czas, aby wybrać się do Krakowa. Takie ekspozycje pokazuje się raz na kilkadziesiąt, bądź kilkanaście lat.

I jeszcze jedna relacja m.in. z udziałem Tomasza Gutkowskiego i Katarzyny Bik, którą przy okazji pozdrawiam.

Brak komentarzy: