Michał Pikula, Na nic już, 2013
JURECKIFOTO Blog jako lustro pamięci i notatnik (szkicownik). Poświęcony jest sztuce i fotografii oraz ich implikacjom, wynikającym z życia. Najczęściej piszę o fotografii, czasem o filmie i teatrze. Niekiedy publikuję własne prace. Ważny jest dla mnie potencjał krytyczny w stosunku do mass-mediów i oficjalnej polityki kulturalnej państwa © KRZYSZTOF JURECKI, wszelkie prawa zastrzeżone, all rights reserved
Szukaj na tym blogu
wtorek, 31 grudnia 2013
niedziela, 29 grudnia 2013
Michał Pikula - malarz(!), muzyk (!), twórca wideo, fotograf, myśliciel (!)..., czyli o sztuce wysokich lotów
Michał Pikula, fot. LC (źródło Super-Nowa)
Michał jest moim wieloletnim bardzo dobrym znajomym, ale nie miałem z nim kontaktu od początku lat 80. do 2013. Długo nie mieliśmy kontaktu, ale widziałem jego prace na zbiorowej wystawie w Lublinie w 2012 roku i byłem pod wrażeniem jego malarstwa. Wiedziałem także o wystawie przygotowanej przez Jurka Truszkowskiego w BWA w Bielsku w 2009, gdzie wystawiał wraz Ireneuszem Puchaczem, jako przedstawiciele grupy, a właściwie duetu Hieny Postmoderny. Przykład Truszka pokazuje, że w dalszym ciągu należy poszukiwać zjawisko mało popularnych, ale mogących być istotnymi, ze względu na ich wartości artystyczne. Dlaczego nie zobaczymy wystaw Michała Pikuli czy Ireneusza Puchacza w Lublinie? Gdzie np. w Galerii Białej czy w Labiryncie, które powinny wręcz lansować twórczość tego rodzaju. Tym razem "przespały" sprawę.
Postanowiłem zmierzyć się z twórczością Michała, która cenię i przed którą widzę perspektywy rozwoju w tekście pt. Nieznane szczegóły biografii... opublikowanym w "Exitcie" (2013, nr 3), magazynie, który istnieje od 1990 roku. Co ciekawe malarstwa uczył się kilka lat po skończeniu studiów na UMCS w latach 90., kiedy poznawał je samodzielnie. Rozwijał wówczas
koncepcje oparte na krajobrazie (tulipany) w stylu postimpresjonizmu (van
Gogh), trochę surrealizmu i sztuki psychodelicznej, nie do końca
profesjonalnej, gdyż zawodowstwo często ją unicestwia. Jego styl, oparty o fotografie, jest jednak plakatowy i czasami pobudowany zagadkowym tekstem.
Świetne są także realizacje wideo-muzyczne tworzone przez grupę Hieny Postmoderny. Mniej podobają mi się krótsze utwory wideo Michała, prawdziwie i prześmiewczo postmodernistyczne.
Hieny Postmoderny, Życie, 2012
Hieny Postmoderny, Szukaj Pana, 2012
Michał Pikula, Bo nie ma czasu, 2009
I na koniec trochę mniej znanych obrazów, zawierających się między abstrakcją aluzyjną, ekspresjonizmem a psychodelic art, której "ślady" w dalszym ciągu są widoczne w najnowszej twórczości z ostatnich lat. Andrzej Urbanowicz ucieszyłby się z tych obrazów...
Abstrakcja, 2006
Czerwony pies, 2009
Krowa, 2008
Drzewo, 2008
Węże
P.S. Przy okazji polecam koncert z Tv Kultura (28.12.13) Waglewski, Fisz, Emade pt. Matka, Syn, Bóg. Wojciech Waglewski jest prawdziwym artystą i ma wiele do przekazania.
piątek, 13 grudnia 2013
Problemy młodej sztuki (malarstwo, fotografia, wideo)
Potencjalnych czytelników odsyłam do swego syntetycznego tekstu z portalu O.pl Młodzi artyści - biznes czy sztuka?, który jest pierwszym głosem w dyskusji. W takim tekście nie mogłem wymienić wszystkich artystów, których cenię. Można jednak zwrócić uwagę na kilka problemów do których należy arogancja wielu dyrektorów muzeów i galerii polskich oraz niebezpieczny styk sztuki i biznesu w wydaniu polskiego kapitalizmu, o czym jak najbardziej słusznie pisał Andrzej Biernacki na blogu Galerii Browarnej. Jeśli degeneracja życia politycznego stała się faktem, to podobnego efektu można oczekiwać w innych sferach życia publicznego, w tym zarządzaniu kulturą i niestety muzealnictwie. Muzea nie są neutralnym czy autonomicznym tworem, ale jak udowodnił to Michel Foucault, są odbiciem realności władzy. Każde - i to w Łęczycy i to we Wrocławiu, nie mówiąc o Warszawie.
Problemy młodej sztuki są takie same, jak wcześniej, tylko ustrój się zmienił. Ale reguły jej promowania są scentralizowane do kilku galerii i nieprzejrzyste. Np. co wyniknęło z wielkiej promocji Cezarego Bodzianowskiego przez kilka ostatnich lat? Wystawa z MS1 w Łodzi w 2013 roku, która była ewidentną porażką. Tylko nie wiem czy bardziej artysty czy jej kuratora? Czy jakaś gazeta o tym napisała czy mamy jakąś rzetelną recenzję? Nie znam, świadczy to o słabości krytyki artystycznej.
A jaki jest stan młodej sztuki - niejednoznaczny, złożony i zmienny. Tak, to banalne stwierdzenie. Potrzeba przede wszystkim dyskusji na temat, której coraz bardziej brakuje, gdyż muzea i galerie nie są tym zainteresowane. Są zainteresowanie tym, jakie są "wielkie" i wspaniałe i jaką "wielką" sztukę pokazują. Nie na tym polega pluralizm i reguły tzw. demokratycznej dyskusji.
A jaki jest stan młodej sztuki - niejednoznaczny, złożony i zmienny. Tak, to banalne stwierdzenie. Potrzeba przede wszystkim dyskusji na temat, której coraz bardziej brakuje, gdyż muzea i galerie nie są tym zainteresowane. Są zainteresowanie tym, jakie są "wielkie" i wspaniałe i jaką "wielką" sztukę pokazują. Nie na tym polega pluralizm i reguły tzw. demokratycznej dyskusji.
Keymo, Bez tytułu, 2009
sobota, 7 grudnia 2013
Agata Połeć "Emblematy" (dyplom z fotografii WSSiP w Łodzi, listopad 2013)
Kolejnym obiecującym dyplomem z 2013 r. z WSSiP w Łodzi jest cykl Emblematy wykonany przez Agatę Połeć. Można go rozpatrywać jako pendant do cyklu Tajemnice Michała Chojnackiego. Pomysł Agaty Połeć polegał na tym, aby portretowane osoby z jej generacji pokazać z różnymi istniejącymi lub symulowanymi akcesoriami, czyli tytułowymi emblematami. Widzimy dziwny gest skrzypaczki pozbawionej instrumentu muzycznego, czy autentyczną maskę na twarzy, a także trzymane w rękach drobne przedmioty (igła i nici) lub ślady po farbie, glinie - bardziej lub mniej widoczne. Wszystkie te zabiegi służą w poszukiwaniu nowego rodzaju portretu, adekwatnego do nowych czasów.
Zasada tego typologicznego portretowania opiera się na konsekwentnym stosowaniu neutralnego tła, ubrania portretowanych w tą samą białą koszulkę, ustawienia bezimiennych psychologicznie twarzy w 3/4. To wszystko powoduje silnie zaznaczoną obiektywizację. Polega ona na tym, że osoby mimo, że są metaforą różnych zawodów, wyglądają podobnie. Dopiero próba wniknięcia w zarysy poszczególnych twarzy powoduje nasze zakłopotanie, a może nie tylko. Wszystko zależy od tego, co chcemy poznać? Takie myślenie o fotografii, jak reprezentuje autorka, jest jak najbardziej ciekawe. Przypomina o konceptualnej tradycji i przybliża się do tradycji szkoły Becherów (Thomas Ruff).
Cykl w dalszym ciągu jest otwarty, tj. nieskończony. Dlaczego tak sądzę? Trudność w jego ukończeniu polega na tym, jakim zdjęciem zacząć i jakim zakończyć poszukiwanie nowych emblematów, za pomocą których można na nowo określać różne profesje i zawody. Ale pamiętajmy, że niektóre z cykli muszą być nieskończone, gdyż nie ma i nie może być ich definitywnego podsumowania. Czy tak jest w przypadku? Zobaczymy!
Agata Połeć i Michał Chojnacki oraz Piotr Kosiński należeli do pasjonatów fotografii, kiedy studiowali w WSSiP w Łodzi. Teraz swoje dokonania mogą już kontynuować na własny rachunek. Muszą pamiętać, aby nie przejmować się tzw. trudnościami i tym, że z wielu galerii nikt im nawet nie odpowie. Taka, też jest, niestety negatywna "natura" polskiego życia artystycznego.
Zasada tego typologicznego portretowania opiera się na konsekwentnym stosowaniu neutralnego tła, ubrania portretowanych w tą samą białą koszulkę, ustawienia bezimiennych psychologicznie twarzy w 3/4. To wszystko powoduje silnie zaznaczoną obiektywizację. Polega ona na tym, że osoby mimo, że są metaforą różnych zawodów, wyglądają podobnie. Dopiero próba wniknięcia w zarysy poszczególnych twarzy powoduje nasze zakłopotanie, a może nie tylko. Wszystko zależy od tego, co chcemy poznać? Takie myślenie o fotografii, jak reprezentuje autorka, jest jak najbardziej ciekawe. Przypomina o konceptualnej tradycji i przybliża się do tradycji szkoły Becherów (Thomas Ruff).
Cykl w dalszym ciągu jest otwarty, tj. nieskończony. Dlaczego tak sądzę? Trudność w jego ukończeniu polega na tym, jakim zdjęciem zacząć i jakim zakończyć poszukiwanie nowych emblematów, za pomocą których można na nowo określać różne profesje i zawody. Ale pamiętajmy, że niektóre z cykli muszą być nieskończone, gdyż nie ma i nie może być ich definitywnego podsumowania. Czy tak jest w przypadku? Zobaczymy!
Agata Połeć i Michał Chojnacki oraz Piotr Kosiński należeli do pasjonatów fotografii, kiedy studiowali w WSSiP w Łodzi. Teraz swoje dokonania mogą już kontynuować na własny rachunek. Muszą pamiętać, aby nie przejmować się tzw. trudnościami i tym, że z wielu galerii nikt im nawet nie odpowie. Taka, też jest, niestety negatywna "natura" polskiego życia artystycznego.
P.S. 07.12.13 w dzienniku TV o 19.30 poinformowano, że Łódź wydała na świąteczną iluminację ul. Piotrkowskiej 2 ml złotych, a Wrocław 1 ml. Z tego wniosek, że w mieście włókniarek nie brakuje pieniędzy na kulturę, a ....właściwie oświetlenie budynków i bombki. I wnioskuję dalej, że Łódź jest bogatszym miastem niż Wrocław. Tylko skąd tyle pustostanów i walących się ruder w centrum miasta?
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Michał Chojnacki (obiecujący dyplom z fotografii "Tajemnice", WSSiP w Łodzi, listopad 2013)
Oprócz nawiązania do koncepcji portretu renesansowego widoczne są także próby, ale jakże udane, sięgania do portretu "innego" czy antyportretu z XX w., aby przypomnieć tylko zdjęcia Zdzisława Beksińskiego. W tej koncepcji liczy się maskowanie tożsamości (Witkacy) lub jej zmiana. Prace Michała Chojnackiego są wyrafinowane, świetnie oświetlone, w plastyczny sposób uwypuklają drobny "gest", w którym zawarta jest tajemnica osoby, może "prawdy bycia". A może to tylko zwykła i ulotna chwila, jaką potrafił uchwycić czuły fotograf?
Te prace oglądam i analizuję w kontekście zdjęć Sylwii Kowalczyk, która poprzez swoje doświadczenia z chorobą oczu, portretuje swoją generację w bardziej surrealistycznym stylu. Michał Chojnacki stworzył przekonującą opowieść nie tylko o twarzach czy wizerunkach, ale o ludzkim życiu, do którego mamy jedynie ograniczony wstęp, nigdy go jednak nie poznany. Pomimo, że tak "dużo" widzimy na fotografiach i potencjalnie wiemy o naturze człowieka.
Właśnie ta praca przypomina mi jedno ze słynnych zdjęć Beksińskiego. Fotograf świetnie panuje w tych pracach nad gestem ułożenia rak. Dodają one dodatkowych aspektów symbolicznych.
Życie ludzkie zatacza krąg, od urodzin po kres. Fotograf-portrecista może wiele pokazać, może tez mamić. Te fotografie przypominają mi jednak przede wszystkim malarstwo włoskiego odrodzenia, kiedy portretowani ludzie przestawiani byli godnie, jako piękne istoty. To świetne fotografie, świadczące o bardzo dużym talencie. Jestem pod ich wrażeniem.
piątek, 22 listopada 2013
Piotr Kosiński, W kręgu religii, czyli odpowiedzialność wobec innych...
Bez tytułu, 2011
Co pokazują nam "proste" zdjęcia Piotra Kosińskiego? Śmierć, modlitwa, wiara a może samotność i starość są tu dominantą? Nie chcę i nie mogę rozstrzygać. Dla są to prace autentyczne, które wyrażają najbardziej autentyczne potrzeby człowieka. patronem takiej humanistycznej i religijnej fotografii jest Marian Schmidt, który prowadzi Warszawską Szkołę Fotografii.
Bez tytułu, 2013
Na blogu pokazuję tylko mały fragment jego działalności. Ogólne uwagi dotyczą tego, że wole jego realizacje czarno-białe i bez rozbudowanej metafory. Jest czułym portrecistą i ten rodzaj fotografii powinien rozwijać.
Mała modlitwa, 2012
P. Kosiński niedawno napisał do mnie w mailu ważne zdania (14.11.13): "Również uważam, że sama sztuka jest wejściem w sferę duchowości i jest czymś nadprzyrodzonym jak religia. Te mroczne zdjęcia również zaliczam do tej sfery, jednak to przeciwległy biegun. Jest to dla mnie rodzaj ostrzeżenia i pokazywania świata, który istnieje i jest zagrożeniem dla człowieka, szczególnie nieświadomego. Może to odpowiednia rola dla tych zdjęć."
Bez tytułu, 2013
Spotkanie na Anioł Pański, 2012
Różaniec, 2012
Sakrament, 2012
Samotna modlitwa, 2012
Środa Popielcowa, 2012
http://www.kosipiotr.pl
Są to chyba najważniejsze fotografie religijne, jakie powstały w Polsce po śmierci Zofii Rydet. Mało tego cześć z nich kontynuuje jej wczesny styl.
Strona www
Dwie Wieże. Śladami Tomasza Sobieraja, 2013
P.s. Może warto pójść śladami Tomasza Sobieraja? Istnieją one w prozie, poezji, nie tylko w fotografii.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Relacja z Portfolio Review w Bratysławie (listopad 2013)
Gabriela Huk, (Wo)mandala, 2013
Gabriela Huk, (Wo)mandala, 2013
Eikon, 2009
Eikon, 2009
Eikon, 2009
Eikon, 2009
Atmosfera była przyjemna, czas płynął szybko. Zadziwiające było to, jak homogeniczne wrażenie sprawiały prace 80-ciu uczestników przeglądu, pochodzących zresztą z różnych części Europy. Wykazywali oni bardzo podobne podejście do fotografii. Brakowało indywidualistów, niewielu wykształciło swój unikalny język. Przeważał dokument. Widać taka panuje teraz moda, gdyż jedną z uwag, jakie usłyszałam odnośnie moich prac było to, że nie nadążam za trendami fotografii współczesnej – cóż, nie chcę zabrzmieć zarozumiale, ale chyba jednak bardziej mnie to cieszy niż martwi.
Przegląd portfolio jest tylko jednym z wydarzeń Miesiąca fotografii w Bratysławie. Niestety z powodu ograniczonego czasu i napiętego grafiku spotkań nie udało mi się zobaczyć zbyt wielu otwieranych właśnie wystaw. Miałam okazję dokładnie obejrzeć jedynie ekspozycję festiwalu OFF, gdzie młodzi twórcy mieli wypowiedzieć się na temat swojego „straconego” (sic!) pokolenia. I choć wizja kuratorów była przejrzysta, to w różnorodności prezentowanych prac nie udało mi się doszukać tego, co socjologowie wymieniają jako cechy charakterystyczne pokolenia Y (do którego zresztą sama się zaliczam).
Tak czy inaczej spodobała mi się formuła tego typu przeglądów i mimo drobnych niedociągnięć organizacyjnych wróciłam do domu z dość dobrym wrażeniem ogólnym. Wiem, że potrzebuję krytyki i możliwości dyskusji jakie dają takie imprezy. W przyszłym roku będę musiała podjąć decyzję, czy podtrzymywać kontakty zawarte podczas tegorocznej edycji w Bratysławie, czy nawiązywać nowe w Alres, Wiedniu, Londynie lub Sztokholmie.
W tym roku w przeglądzie portfolio w Bratysławie wzięło udział 80 uczestników i 35 recenzentów. Zwycięzcami konkursu na najlepsze portfolio zostali:
1. Magnus Cederlund http://www.magnuscederlund. com/
2. Maarten Boswijk http://www.maartenboswijk.nl
3. Jacek Fota http://jacekfota.com/
Prace Gabrieli Huk z cyklu (Wo)mandala wydają się zbyt znaną strategią (Konrad Kuzyszyn, Zofia Kulik, Dominik Pabis,etc), aby mogły się spodobać recenzentom. Pozostałe z lustrami nie są do końca wyartykułowane Na ile, mogę je tu ocenić. Ale autorka posiada duży potencjał intelektualny z kręgu fotografii i semiotyki i w tym kierunku może rozwijać swą twórczość.
Krzysztof Jurecki
czwartek, 7 listopada 2013
Andrzej Dudek-Dürer w "Krytyce Literackiej" i w Lublinie (finisaż wystawy "Andrzej Dudek-Dürer - Wciąż się zmieniając", 05.11.13, godz. 19)
okładka "KL"
Ukazał się nr 2/2013 "Krytyki Literackiej" unikatowego pisma literackiego wydawanego w Łodzi. Wśród autorów: Maciej Świerkocki, Józef Baran, Tomasz Sobieraj - redaktor naczelny pisma, Bolesław Faron, Magdalena Fabiś i i inni. Na okładce i w środku zamieszczono kilkanaście prac graficznych i blisko fotograficznych (technika druku cyfrowego) Andrzej Dudka-Dürera, któremu poświeciłem kolejny esej Medytacja jako sztuka. Sztuka jako forma schronienia. Od początku lat 90. jestem zafascynowany jego twórczością.
Gesty. Andrzej Dudek-Dürer jako żywa rzeźba, 2004
Kilka dni temu odnośnie "KL" napisałem na Facebooku: "Na okładce A. Dudek-Dürer nasz wielki/skromny artysta. Już postać mityczna, zupełnie poza zainteresowaniem np. MSN w Warszawie. Dlaczego?". Pytanie jest zawieszone wirtualnym świecie i pewnie nie uzyskamy satysfakcjonującej odpowiedzi. Oczywiście ilość ważnych instytucji, które zupełnie nie interesują się wrocławsko-norymberskim artystą jest zdecydowanie dłuższa: CSW w Warszawie, Zachęta w Warszawie czy Muzeum Sztuki w Łodzi (po 2005 roku). A powinny to czynić m.in. z powodu unikatowej czy wręcz genialnej koncepcji "butki butów", która jest realnym połączeniem życia i sztuki, o której marzyło tak wielu artystów awangardy i modernizmu. Ale tylko nieliczni potrafili ten postulat zrealizować!
Dzień przed finisażem przeczytałem ciekawy tekst Marty Czyż pt. Nisza i mainstream z "Obiegu", w którym analizie poddana zostały dwie instytucje i wystawy. Dlaczego autorka nie skonfrontowała Galerii Labirynt (dawnego BWA) z Galerią Białą, która przez lata była w opozycji do koncepcji BWA, co byłoby bardziej zasadne, tego nie wiem? Porównanie giganta a może Goliata, jaki jest Labirynt z Dawidem, czyli z ACK Chatka Żaka UMCS jest mało zasadne. W Labiryncie obejrzałem mało przekonującą wystawę Krzysztofa Wodiczki w czarno-białych wydrukach i bardziej czytelną w kolorowych. Zupełnie pozbawioną tego co najważniejsze - koncepcji. Zdecydowanie lepiej prezentowała się ekspozycja Dominika Lejmana, ale znam ją tylko z reprodukcji. Nie zdążyłem, spóźniłem się kilka godzin. Twórczość Wodiczki po wielkich dokonaniach z lat 70., 80. i 90. w XXI wieku utknęła jednak w jakimś martwym punkcie powtórzenia. Powtarzania siebie samego.
A sam finisaż bez udziału Andrzeja Dudka-Dürera? Miło było wiedzieć i rozmawiać o sztuce z: Jolantą Męderowicz, Henrykiem Kusiem, Marcinem Sudzińskim, Lucjanem Demidowskim, Michałem Pikulą. Z tymi dwoma ostatnimi w okolicach Galerii Białej, gdzie serdecznie przywitała nas Anna Nawrot i oprowadziła po swoim królestwie. (Trzeba dodać jakże pięknym, w kolorze bieli!).
Idea Kioskartu (nazwa od specyficznego miejsca i jego wystroju) stworzona została przez przez dyrektorkę Chatki - Barbarę Wybacz, która do współpracy zaprosiła ważnego lubelskiego fotografa M. Sudzińskiego, jeśli będzie utrzymana i rozwijana, może być ciekawą alternatywą dla oficjalnej i uznanej działalności Labiryntu. Nie można tych galerii porównywać do końca ze względu na diametralnie inne możliwości finansowe, choć efekt finalny można.
Andrzej Dudek Dürer przekazuje nam wiele problemów z najnowszego obrazowania (grafika, fotografia, wideo), w którym modernistyczna podmiotowość mierzy się rzeczywistym i symulacyjnym światem. Nad tym wszystkim jednak dominuje medytacyjna postawa artysty, utrzymująca istnienie i trwanie świata... oczywiście według buddystów... albo osób wierzących. Jeszcze innym problemem jest zagadnienie reinkarnacji, w które wierzy artysta. Jak się do niego odnieść, kiedy w Europie religia umiera albo zamiera?
Wehikuł... skupienia energii, 2010, fot., druk cyfrowy, 49,5 x 64 cm
p.s. Serdeczne pozdrowienia dla M.S. i J.M., niewykorzystanej szansy krytyki lubelskiej.
sobota, 2 listopada 2013
Dziś na tym cmentarzu... (photo by Bogdan Konopka, 01.11.13)
Dziś w nocy Bogdan Konopka przesłał mi zdjęcie z lakonicznym komentarzem: "Dziś na tym cmentarzu paliły się tylko dwa małe znicze. Drugim był Becket."
Bez tytułu, Bogdan Konopka
Smutne jest "życie po życiu" na paryskich cmentarnych. Kiedy u nas tak będą wyglądały cmentarze. Za lat kilkadziesiąt, kilkaset, a może nigdy?
p.s. Oczywiście jedyne świeczki na grobach postawił B.K.
p.s. Oczywiście jedyne świeczki na grobach postawił B.K.
środa, 30 października 2013
Piotr Kosiński (dyplom magisterski w WSSiP w Łodzi, czerwiec 2013)
Zdecydowana większość prac Piotra Kosińskiego nie pasuje do najnowszej fotografii polskiej. Nie mieści się w schematach najczęściej zabawowego w treści i w formie "nowego dokumentu". Zupełnie różni się "od tego" co określamy mianem ponowoczesności i modernizmu. Jest to twórczość wynikająca z humanistycznego i religijnego odczuwania świata. Jest to tradycja stylu Zofii Rydet i w mniejszym aspekcie także Andrzeja Różyckiego.
Prace z dyplomu pod tytułem Ogniskowa obiektywu, a psychologiczne przedstawienie postaci. "Zwykli" ludzie - cykl 13 dyptyków są bardzo poruszające i nietypowe. W formacie prostokąta zawarte jest zwykłe życie, najczęściej religijne. Być może autor pokazuje także coś więcej, a mianowicie, ocalenie niektórych z nich... Po prawej w innym formacie ukazana jest twarz postaci z lewego - podłużnego kadru. Tym razem dominują przerysowane, ekspresyjne i zdeformowane portrety, przypominające, ale bardzo daleko, tradycję Krzysztofa Gierałtowskiego. Tylko w niektórych dyptykach dostrzegamy "równowagę" emocjonalną dwóch ujęć.
Prezentuję cały dyplom, ponieważ zapowiada on bardzo wiele. Ale jeden zestaw mi przeszkadza i nie pasuje do pozostałych. Zastanawiam się czy jego pokazanie nie było błędem? Być może, ale to nie jest najważniejsze. Liczy się dla mnie odwaga autora. Piotr Kosiński w nietypowych ujęciach zarejestrował bardzo szerokie spectrum ludzkich zachowań i uczuć, które nie tak łatwo fotografować. To bardzo delikatna i krucha materia. Niektóre z portretów [z prawej strony] są bardzo ciekawe (1,4, 10, 11, 12). Udało się pokazać i połączyć w formie dyptyków kilka różnych koncepcji, w tym fotografię uliczną, portret we wnętrzu . A także pokazać, że życie religijne ma swój sens... Może być ocaleniem.
Prezentuję cały dyplom, ponieważ zapowiada on bardzo wiele. Ale jeden zestaw mi przeszkadza i nie pasuje do pozostałych. Zastanawiam się czy jego pokazanie nie było błędem? Być może, ale to nie jest najważniejsze. Liczy się dla mnie odwaga autora. Piotr Kosiński w nietypowych ujęciach zarejestrował bardzo szerokie spectrum ludzkich zachowań i uczuć, które nie tak łatwo fotografować. To bardzo delikatna i krucha materia. Niektóre z portretów [z prawej strony] są bardzo ciekawe (1,4, 10, 11, 12). Udało się pokazać i połączyć w formie dyptyków kilka różnych koncepcji, w tym fotografię uliczną, portret we wnętrzu . A także pokazać, że życie religijne ma swój sens... Może być ocaleniem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)