Co napisał sam autor o swej wystawie Symbioza w tekście pod tym samym tytułem? " Symbioza, czyli współistnienie zjawisk lub osób wzajemnie na siebie wpływających.
Każdy zna taki moment w
swoim życiu, w którym „odcina się od całego świata”. Spędza wtedy czas sam ze
sobą i adaptuje swoje
otoczenie, tak, aby stworzyć
swój własny azyl - przestrzeń, w której odpoczywa. W moim
przypadku była to przestrzeń lasu - przestrzeń natury. Symbioza
opowiada o momencie, czasie, w którym czułem ogromną więź z naturą i chciałem do niej należeć - stanowić jej część. Trwając w tym stanie zmęczenia rzeczywistością, trwałem w symbiozie z
otoczeniem, które podświadomie samo się nasunęło i samo mnie przyciągnęło.
Ludzie otaczają się naturą i samodzielnie adaptują ją na swoje potrzeby - w
sposób mniej lub bardziej świadomy,
choćby poprzez prowadzenie
ogrodu, spacer po lesie czy dekorowanie wnętrz kwiatami. Stąd połączenia naturalistycznych
kadrów z wykreowanymi przeze
mnie obiektami-rzeźbami, które są metaforą tych tworzonych, często podświadomie, ogrodów i ogródków.
Igor Oleś posiada wszelkie auty, aby za kilka może kilkanaście lat być ważnym artystą, tj. prezentować wysoki poziom intelektualny swych prac czy wystaw, połączonych z nową formą. Oczywiście wszystko zależy od niego i ... od szczęścia, gdyż jest ono nieodzowne, nawet przy wybitnym talencie. Fotografie, które zapowiadają ekspozycję w Łodzi są bardzo ciekawe, szczególnie polecam pierwszą z nich.
(Bardzo dobry portret maskujący tożsamość postaci, pewnie samego autora?)
(Równie ciekawa "symbioza" - nagiego ciała i przyrody)
(Zaskakująca praca!, ponieważ natura została zamknięta i uwięziona. I stała się także konceptualnym obiektem, który bardzo dobrze został sfotografowany, tak abyśmy nie widzieli wszystkiego).
P.s. Refleksje po wernisażu. Było bardzo dużo młodych osób, także z innych łódzkich szkół. Wystawa bardzo udana, gdyż w każdym ujęciu autor potrafił utrzymać podobny, charakterystyczny "mroczny" klimat, który słusznie Ewie Bloom-Kwiatkowskiej przypominał słynny film Larsa von Triera "Antychryst", o czym powiedziała Igorowi Olesiowi. Formuła stylistyczna stosowna przez fotografa jest bardzo szeroka, od zdjęć w plenerze, poprzez studio do "obiektów", w których inscenizuje i rzeźbi. Ta wszechstronność i swoboda wyróżnia go z generacji urodzonej w końcu lat 80. XX w. Zdecydowanie wolę taki styl od popularnego coraz bardziej Polsce filmowo-teatralnego, składającego się z "dowolnych" i najczęściej sztucznie wypreparowanych obrazów, jaki dominuje w czeskiej Opavie i coraz częściej w szkole filmowej, niestety.