Ja
Piotr Miazga pokazał portrety wykonane w pracowni Witolda Węgrzyna i Jadwigi Okrassy. Fotografie są proste w kompozycji, osoby pokazane na tle draperii świadomie nawiązujące do malarstwa barokowego. Zdjęcia są bardzo dopracowane pod względem kolorystycznym, są też udaną próbą odwzorowania relacji między autorem i jego znajomymi. Model i fotograf, chwila bliskiego kontaktu (niepowtarzalny moment) i efekt końcowy - fotografia, która została jeszcze "podrasowana" kolorystycznie i to w sposób wyśmienity.
Wśród kilkunastu prac znajduje się także lekko pesymistyczny autoportret. To dobrze, że Piotr Miazga potrafi oddać różne, czasami bardzo ulotne stany psychiczne portretowanych osób, ale są to jego znajomi czy rodzina, więc stosunkowo łatwo to uczynić. Trudniej będzie mu uzyskać taki efekt w momencie kontaktu z osobami nieznanymi.
Leszek
Sławek
Czy taki styl między reklamą a tradycją fotografii portretowej jest możliwy do dalszej eksploracji? Czy "podbity" kolor nie jest zbyt natarczywy? W którym kierunku rozwijać taką działalność - portretować znajomych czy może osoby przypadkowo spotkane np. na ulicy? Są to pytania do autora zdjęć, a odpowie na nie przyszłość. Ciekawa jest także kompozycja niektórych zdjęć, niby prosta, ale czasami nawiązująca do klasyki fotografii.
Ania
Dla tych, którzy interesują się portretem fotograficznym polecam ekspresjonistyczne prace pokazywane w Polsce Michaela Akermana oraz nigdy nieprezentowane w naszym w kraju (powstaje pytanie dlaczego?) kontrowersyjnego członka Magnum - Antoine D'Agaty. Jego prace po raz kolejny pokazano w tym roku na festiwalu w Arles, który konsekwentnie od lat promuje rodzimą fotografię nie przejmując się zupełnie tym, co dzieje się w Europie Środkowo-Wschodniej.
Radek
Ola