Szukaj na tym blogu

czwartek, 23 czerwca 2011

II Międzynarodowe Biennale Fotografii Szkół Plastycznych. "Twórczość Młodych - Odbicie istnienia 2011"

Nagrodzone prace bardzo młodych osób ze średnich szkół plastycznych mogły by wygrać w profesjonalnych konkursach, jak Cyberfoto. Poziom zdjęć zależy od tego, co w nich jest, jakiego typu jest to refleksja, by nie powiedzieć literatura. Ci którzy mówią, że zdjęcie broni się samo, powinni zajrzeć do znakomitej książki  François Soulages'a Estetyka fotografii, który dokładnie tłumaczy dlaczego fotografia sama się nie wybroni. Podobnie zresztą, jak malarstwo czy film, ale fotografia zwłaszcza, gdyż wykonywanie pięknych i przekonywująych prac jest dziś bardzo ułatwiwone. Liczy się przede wszystkim to "co artysta zawrze w swym przekazie" i jak będzie o adekwatny do czasów, w których żyjemy. Może tez zostać niedoceniony!

A oto Grand Prix. Naprawdę bardzo ciekawa praca w  tradycji, takich mistrzów, jak: Andrzej Różycki, WojeciechPrażmowski, a także "archelogii fotografii" Jerzego Lewczyńkiego. Ale tytuł zestawu mógły być inny.

 
 Monika Bugla, Pod wodą, [ZSP Bielsko-Biała, nauczyciel Joanna Chudy]


Złoty medal, trochę jakby niedokończony, gdyz motyw powtarza się na drugim i trzecim zdjęciu, ale jakże pieknie, w poetycki sposób, zostały one zaprojektowane. Najbardziej przypominają mi one prace z wystawy Nad pejzaż nami jest pejzaż Jarosława Józefa Jasińskiego, o których pisałem na blogu.


Weronika Witucka, Było, nie minęło, [ ZSP Gdynia, nauczyciel P. Zabłocki]

Srebny medal otrzymała Natalia Gielata za przekreaczające tradycję dokuemntu fotograficznego trzy symboliczne ujecia.

 Natalia Gielata,  [ZSP Bielsko-Biała, nauczyciel Joanna Chudy]

Brązowy medal otrzymał Patryk Różycki za cztery prace ostrzegające przed konsumpcyjnym modelem życia  który kończy się zniszczeniem lub zapowiedzią śmierci. 



Patryk Różycki, Ostatni przystanek,  (fragment),  [ZSP Koło, nauczyciel Maciej Frydrysiak]

I wyróżnienie otrzymała Anna Neoralova z Czech za prace inscenizacyjne, świadomie sytuujące się bliżej rysunku niż fotografii!


Anna Neoralova,  Anna in Wonderland (fragment),  [Střední uměleckoprůmyslová škola Uherské Hradiště, nauczyciel Jaromira Slivova]

II wyróżnienie dla "ostry" w wymowie reportaż, ostrzegający przed syndromem rzeźni.
Monika Kutkowska, Rzeźnia, (fragment),  [ZSP Koło, nauczyciel Maciej Frydrysiak]

Czy laleczki Zbigniewa Libery z lat 90. XX w. znane są w Czechach? Pewnie tak, ale proszę spojrzeć na bardziej intymne realizacje, odnoszące się do tradycji sztuki i archiwum fotografii

Renata Muchova, Priority,  [Střední uměleckoprůmyslová škola Uherské Hradiště, nauczyciel Jaromira Slivova]

Na koniec wyróżnienie za poszukiwanie stanów duchowości na cmentarzu żydowskim



Katarzyna Łukasik, Kamienne żniwa, [ ZSP Gdynia, nauczyciel P. Zabłocki]

Zaprezentowałem tylko część prac, które były wyróżnione. Poziom biennale był zaskakująco wysoki. Zainteresowanych odsyłam do polsko-angielskiego katalogu, w którym znajduje się wiele innych zdjęć z konkursu. Wystawa czynna jest w galerii "debiut" ul. Orłowska 39 w ZSP w Gdyni-Orłowie. Kuratorem tego udanego biennale jest Piotr Zabłocki. Jury pracowało w składzie: K. Jurecki, Krzysztof Jakubowski, Waldemar Jama, Witold Przymuszała, Zbigniew Treppa.

sobota, 18 czerwca 2011

Gdańsk, Sopot, Gdynia-Orłowo (16-17.06.11)

 Owad

Najpierw po spotkaniu z Piotrem na PKP w Gdańsku poszliśmy na kilka wystaw, ale niewiele się nam podobało. Naszą uwagę przykuły pejzaże górskie bardzo zdolnej artystki. Zinterpretowałem je jako lekko Hartwigowskie, z aspiracjami i aluzjami do malarstwa Tatarczyka. Ale na jednej z prac nagle pojawił się jakiś owad i powstała zupełnie nowa struktura o postmodernistycznym żywiole. Szybko wykonałem więc zdjęcie.

Szkoda, że z wysmakowanych fotografiach M.H. było tak dużo "pustego" nieba i "nic" nie było widać ! Ale była to najlepsza wystawa, jaką widzieliśmy tego dnia w Gdańsku.  Niestety   poziom   wystawiennictwa artystycznego w Polsce jest niski! Wieje nudą, nie tylko w Gdańsku.

 Owad i my

Potem poszliśmy do Łaźni, ale tylko jedna interaktywna praca bardzo znanej niemieckiej artystki M.F. spodobała się nam. Zażyliśmy jednak wirtualnej kąpieli! Dlatego też sfotografowałem tą ulotną realizację, gdyż odwieczna zasada stosowana w kulturze - wody/lustra w dalszym ciągu jest inspirująca. Proszę zobaczyć na efekt niebieskiej wody!

 Ja i Piotr w wodzie

Piotr w wirtualnej kąpieli

Potem wraz z Leszkiem i  Piotrem byliśmy w Lalalaa, gdzie spotkaliśmy Joasię, która opowiadała o podroży do Maroka i kupionych tam kaflach. Wieczór zakończyliśmy w Papryce na wieczorku  reggae, ale nie miałem aparatu. 

Następnego dnia fotografowałem w Gdyni-Orłowie! Na niebie pławiły się delikatnie burzowe chmury. Zwrociła moją uwagę metalowa "brama" donikąd nieopodal morza i działalność kibiców z Łodzi, której nie pochwalam.

 Brama

Ile zależy od koloru i jaką sprawuje on funkcję można zobaczyć na dwóch kolejnych zdjęciach. Zdecydowanie wolę motyw baneru i mola w wersji czarno-białej, który tworzy wizję bardziej prawdomówną, gdyż odwołującą się do tradycji fotografii, niż kolorowych pocztówek, jak to widzimy w pierwszej pracy.  Druga fotografia została opracowana przez K.K., za  co jej dziękuję! Widać tu rękę mistrza! Którego, to zależy od siły i sugestii interpretacji!
  
Inspiracja znanym zdjęciem A.L.

Inspiracja znanym zdjęciem A.L., [wersja druga z udziałem K.K.]


Napis kibiców z Łodzi, niestety!

To był bardzo udany wyjazd, ale fotografie nie potrafią tego oddać! A oto bohaterowie tej opowiastki. Na pierwszym zdjęciu "szeryf" z ZSP w Gdyni-Orłowie, komisarz konkursu, o którym niebawem na napiszę P.Z., na drugim K.J. Oba portrty w stylu najnowszej fotografii czeskiej z kregu V.B., z inspiracji P.Z.  Niestety zabrakło zdjęć innych uczestników mego pobytu w Trójmieście, przede wszystkim: L. Ż. i A.W. Nie zawsze aparat mam ze sobą!

 P.Z., fot. K.J.

K.J., fot. P.Z. 

poniedziałek, 13 czerwca 2011

"Dominik Figiel. Łódź na powiekach" (Galeria Kawiarnia, Łódzki Dom Kultury, 9-30.06.11)









Portrety intencjonalne


Zamyśleni, odkryci, nie do końca ujawniający swój stan psychiczny – to łódzcy poeci portretowani przez Dominika Figla. Pragną wyglądać dostojnie i pięknie, choć cała sztuka próbuje się sytuować poza tą kategorią estetyczną, uznaną za anachroniczną i skazaną na długotrwałe zapomnienie.

Co prezentują i jaki rys charakterologiczny rysuje się na ich twarzach? W interpretacji autora, gdyż każdy świadomy dokument jest oczywiście interpretacją, jawią się jako „zwykli”, przeciętni ludzie. Nie różnią się swym wyglądem od osób mijanych przez nas codziennie na ulicy... 

Dominik Figiel nie inscenizuje, nie narzuca własnej interpretacji, lecz otwiera się na współpracę z fotografowanym. W interesujący sposób dobiera tło, namawia na częściowe roznegliżowanie, poszukuje naturalności i prostoty ujęcia, jaką operował m.in. August Sander czy fotografowie rzemieślnicy w XIX wieku działający w ramach tzw. fotografii zakładowej, aby wymienić Walerego Rzewuskiego czy Awita Szuberta.

W tej prostocie ujęcia jest próba opisania przestrzeni między słowem a obrazem, który sprowadza się także do indywidualnej charakterystyki w postaci ukazanego pejzażu, arkad, pociągu, tramwaju, czy wnętrza domu. Powoduje to, że projekt jest otwarty i swobodny. Oczywiście nie jest skończony, gdyż trudno sfotografować wszystkich poetów! Ale, nie to jest najważniejsze. Bardziej istotne jest, że z perspektywy czasowej opisana zostaje, choć fragmentarycznie, przestrzeń kultury łódzkiej, co warto kontynuować, gdyż tylko projekty rozwijane w różnych, kolejnych topologicznych strukturach, jak prace Zofii Rydet z cyklu Zapis socjologiczny, mogą przetrwać w naszej historycznej pamięci. Pamiętajmy, że żyjemy w czasach, które charakteryzują się niewiarygodną wprost nadprodukcją obrazów, zwłaszcza fotograficznych.

Czy Dominik Figiel okaże się ważnym portrecistą w fotografii polskiej? Zobaczymy, w każdym razie wkroczył już na „właściwą” drogę.

P.S. Tytuł mojego krótkiego tekstu odnosi się także do metody interpretacji Romana Ingardena, a także "istnienia" dzieła sztuki w ontologicznym bycie, który chciała zniszczyć metoda dekonstrukcji. Zwracam także uwagę na kapitalny pomysł konfrontacji portretu z poezją oraz świetny tytuł ekspozycji, którą bardzo polecam. Autora zachęcam zaś do kontynuowania cyklu i rozwijania go w innych aspektach, dotyczących środowiska: malarzy, grafików, prozaików, czy fotografów, których teoretycznie jest bez liku. Wtedy być może powstanie wizualna i  topologiczna kronika artystycznej Łodzi.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zawłaszczanie dorobku Zofii Rydet (1911-1997). W stulecie urodzin...

Dziś miałaby 100 lat. A tak balsamowała czas tak zaczyna się krótki tekst poświęcony twórczości niezwykłej i bardzo wpływowej na polskiej scenie fotograficznej, czyli Zofii Rydet z "Gazety Wyborczej" z 05.05.11, sygnowany "mwi". Jest w nim sporo nieścisłości, ale nie są one istotne. Pojawia się zdanie, z którego wynika, że dorobek Zofii Rydet do 2008 roku nie był znany i ceniony. Został odkryty przez Miesiąc Fotografii w Krakowie, który wykonał gigantyczną pracę przyjrzenia tysięcy negatywów! Przytoczmy zdanie z tekstu: "Tomasz Gutkowski, dyrektor Miesiąca Fotografii: - Przebiliśmy się przez 15 tys. odbitek i zrobiliśmy pierwszy jak dotąd tak duży pokaz tego projektu. To portrety ludzi w ich otoczeniu. Monumentalne dzieło, a nieznane w świecie, porównywalne z tym, co zrobili Becherowie, tylko że bardziej jeszcze poruszające."

Na forum "GW" starałem się częściowo wyjaśnić sprawę, że zdjęcia Rydet były wielokrotnie pokazywane, w tym Zapis socjologiczny i nie można przypisywać sobie, czyli festiwalowi w Krakowie, tego odkrycia. Napisałem więc: "Pan Tomasz Gutkowski po raz kolejny myli się i okazuje brak kompetencji. W 1999 r. odbyła wielka wystawa w Muzeum Sztuki w Łodzi z największym, jak dotąd opracowaniem historycznym. jej prace Muzeum Sztuki i galeria FF w Łodzi pokazywały wielokrotnie, chyba że pan Gutkowski tego nie wie?"

Przygotowanie ekspozycji to nie tylko wyciągniecie z archiwum i włożenie w ramki. Liczy się także i przede wszystkim interpretacja, jaka towarzyszy pokazowi, który przygotował Andrzej Różycki i Piotr Lelek. Jaka ona jest w krakowskim katalogu? Posłużono się po raz kolejny ścieżką filmową z filmu Różyckiego i opublikowano dziennikarki tekst z "Dużego Formatu" Anny Zawadzkiej, w którym nie ma interpretacji ani antropologicznej, ani z historii fotografii. Zamiast tego jest patetycznie napisana biografia Rydet.

Następnie na forum "GW" napisałem : "I jeszcze jeśli ktoś poszpera w archiwum "GW" znajdzie o tej wystawie tekst Doroty Jareckiej z 1999 r. Nieładnie przypisywać sobie odkrywanie czegoś, co dawno było odkryte. Na wystawie w Łodzi, a potem w innych miastach pokazano ok. 235 fotografii. Nigdy potem nie było tak dużego pokazu i przedstawiciele Fundacji Zofii Rydet powinni prostować rewelacje T. Gutkowskiego. Pierwszą interpretacje i porównanie do A. Sandera uczyniłem dawno temu w latach 90., z czym nie zgadzał się prof. Grzegorz Dziamski."


Na forum  szybko odezwała się m Fundacja Zofii Rydet: "Przedstawiciele Fundacji im.Zofii Rydet zgadzają się z wypowiedzią p.Jureckiego i pragną również dodać, iż fotografie Zofii Rydet od 1999r. dzięki uprzejmości i zaangażowaniu rodziny artystki, pokazywane były wielokrotnie w kraju i za granicą (Holandia,Niemcy). W chwili obecnej prace Z.R.można oglądać na trzech wystawach w Łodzi i Warszawie. Planowane są wystawy w U.S.A., Irlandii i na Ukrainie (Stanisławów). Krakowski Miesiąc Fotografii 2008, był jednak niewątpliwie pierwszą po dłuższej przerwie, dużą i ważną wystawą Zofii Rydet."

Ostatecznie dyskusja bez udziału przedstawicieli Miesiąca Fotografii i autora niezbyt szczęśliwego tekstu z "GW" zakończyła się moim wpisem: "Dziękuję za komentarz Fundacji im. Zofii Rydet. Bardzo wiele na utrwalenia wielkości artystycznej Zofii Rydet uczynili także: Urszula Czartoryska, Andrzej Różycki, Adam Sobota, Jerzy Lewczyński, Pierre Devin i Krzysztof Cichosz. A także kurator z Niigata Art City Museum w Japonii - Hitoyasu Kimura."

Jeśli ktoś zapragnie poznać historię fotografii, inną niż przedstawioną przez twórców Miesiąca Fotografii, powinien sięgać do katalogu Zofia Rydet (1911-1997). Fotografie, Muzeum Sztuki, Łódź 02.06-31.07.1999 i zawartych tam tekstów oraz bibliografii, wtedy zorientuje się, kiedy i jak był odkrywany dorobek Rydet. Krótki tekścik z "GW" i zawartą tam wypowiedzieć T. Gutkowskiego traktuję więc jako próbę "zawłaszczenia" Zofii Rydet poprzez przypisywane sobie jej odkrycia i ujawnianie dorobku twórczego. Podobnych spraw znam jeszcze kilka. Być może napiszę kiedyś, jak zawłaszcza się interpretację i historię o Łodzi Kaliskiej, tym razem przy współudziale samych artystów (!), którym wszystko jedno kto i jak pisze, aby tylko interpretował zgodnie z logiką ich obecnej wielkości, wyznawaną oczywiście przez łódzką grupę. 

czwartek, 2 czerwca 2011

Szukając obrazów. Wystawa słuchaczy AFiP w Białymstoku

Agnieszka Nalewajko 

W ładnie wydanym katalogu Szukając obrazów. Wystawa słuchaczy Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości w Białymstoku czytamy: "szukając obrazów to drugi cykl wystaw słuchaczy [...] prezentujący fotografie roczników 2009/2011 i 2010/2012, w których podejmują różnorodne tematy fotograficzne, realizowane w pracowniach szkolnych i w trakcie nauczania". Tyle wstępu, trochę mało dowiedziałem się na temat programu nauczania, ale liczą się wyniki kształcenia. W katalogu przeważa obraz fotograficzny o tradycji malarsko-graficznej, eksperyment, który ma prowadzić do znalezienia własnego stylu i metody pracy artystycznej. Przeważają realizacje, które starają się wyartykułować określony nastrój i charakteryzując się silnym składnikiem ekspresji. To bardzo dobrze. 

Norbert Radzewicz

Seweryn Maksimowski

Renata Gorolewska

Sylwia Protaziuk 

Na blogu pokazuje te prace, które wzbudziły moje zainteresowanie i są one "bardziej" fotograficzne, niż malarskie, z aurą metafory lub symboliki.  Wszystko w zakresie nauczania AFiP jest zasługą Grzegorza Jarmocewicza, absolwenta ASP w Poznaniu, którego szeroki horyzont artystyczny pozwala realizować szeroki program dydaktyczny, a efekty artystyczne są ciekawe, co stwarza nadzieję, że w Białymstoku powstanie kolejne po Suwałkach i Lublinie centrum fotografii polskiej. 

 Ewa Bobowik

 Magdalena Jankowska

Krzysztof Borawski

Ekspozycja prezentowana jest do dziś: Łomży / Galeria Pod Arkadami, a potem
19-31.08 Białystok / Centrum Zamenhofa
07-29.09 Suwałki / Centrum sztuki Współczesnej, Galeria Andrzeja Strumiłły
30.09-14.10 Ełk / Ełckie Centrum Kultury, Galeria "Ślad"

Kasia Hanusz-Oleksy, obiekt Ofiarowanie 

Performance rocznika 2009-11  Cisza

P.S. Niedawno Rada  Artystyczna ZPAF w Warszawie zadecydowała o nieprzyjęciu G. Jarmocewicza w poczet członków ZPAF-u. Fakt ten przyjąłem z najwyższym zdziwieniem(!), gdyż jego twórczość była pokazywana już w latach 90. w najważniejszych galeriach polskich, a także na międzynarodowym Miesiącu Fotografii w Bratysławie. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ponieważ traci na niej fotografia polska, w tym ZPAF, nie zaś G. Jarmocewicz! Paradoksalnie tak jest!

piątek, 27 maja 2011

10. Międzynarodowy festiwal fotografii w Łodzi (maj 2011)

 Aleksiej Titarenko, Bez tytułu, 1996

Na festiwalu w Łodzi każdy znalazł coś dla siebie. Była i fotografia tradycyjna, czyli analogowa, była w nadmiarze ta związana z modą, widzieliśmy też techniki dawne, np. ambrotyp. Ciekawy jestem jak będą wyglądały recenzje i oceny? W coraz większym stopniu spotykamy się z literacką fikcją, z informacjami, komunikatami prasowymi, które powtarzają banały lub nieprawdy. Np. w internetowym wydaniu z 25.05 "Gazety Wyborczej" odnośnie eksperymentu, który musiał się nie udać w Krakowie, w tekście pt. Krainie fotofikcji. Zobacz najlepsze zdjęcia z Miesiąca fotografii w Krakowie, sygnowanym "mwi" czytamy słowa, w które mało kto wierzy, poza organizatorami: "Trwa Miesiąc Fotografii w Krakowie, jedna z najbardziej cenionych europejskich imprez poświęconych współczesnej fotografii." A jakie są zdjęcia? Nijakie i nic nie wynika z tych rzekomo "najlepszych".




 Anita Andrzejewska, Patrząc, 2010

Na festiwalu w Łodzi, który opisałem na łamach Magazynu.o.pl w artykule pt. Przesuniecie. 10 Międzynarodowy Festiwal Fotografii w Łodzi przedstawiłem tezę, że najlepsze ekspozycje dotyczyły wystaw towarzyszących i wykonanych technice analogowej. Nie pisze, aby krytykować jak wielu sądzi, ale dyskutować, tak aby dla fotografii polskiej mogły wyniknąć istotne sprawy, aby można było kogoś wylansować, aby nastąpiła dyskusja na temat kondycji i znaczenia polskich festiwali, które zaczynają już słabnąć czy nawet obumierać.

Wiktor Jekimienko, Energia czasu. Archiwum Dalkii, 1922-1940 

 Rafał Biernicki, Genesis, 2010-11

Tomasz Sobieraj napisał mi, że na moim blogu zobaczył więcej ciekawych zdjęć w konkursie Moje Pomorze, niż na kilku wystawach w czasie festiwalu w Łodzi. Dlaczego w katalogu w festiwalu w Łodzi po raz kolejny nie ma żadnych znaczących tekstów: teoretycznych, historycznych? Refleksja o fotografii powstaje w dyskursie pisanym, a nie tylko na podstawie oglądania prac.

Zofia Rydet, z cyklu Mit fotografii, lata 80.

Na szczęście w Łodzi można było zobaczyć kilka ważnych wystaw, które ilustruję kilkoma fotografiami. Polecam do obejrzenia i refleksji ekspozycje: Aleksieja Titarenki, Transgresje. georgia Krawiec i Magda Hueckel, Andrzeja J. Lecha, Wikora Jekimienki, Anity Andrzejewskiej, Krzysztofa Cichosza, Tożsamość fotografii (2009-2011) i oczywiście Zofii Rydet. Poza festiwalem znalazła się także bardzo ważna "mała" monografia Andrzeja Różyckiego, która czynna jest do 29.05. w MGS na ul. Wólczańskiej.



georgia Krawiec, z wystawy Transgresje