Wielkie słowa wdzięczności należą się przede wszystkim Robertowi Andre, prezesowi KKF Fakt w Kole, który początkowo lokalny konkurs podniósł do rangi ogólnopolskiego wydarzenia. Należy wspomnieć o pomocy WBP w Poznaniu (Władek Nielipiński) i KKF (Adam Wilk) oraz wydawnictwa Fine Grain (Jerzy Piątek - przewodniczego jury). Myślę, że trzeba zapamiętać nazwiska chociażby Karoliny Jonderko, Arkadiusza Wojciechowskiego czy Michała Zielińskiego.
Album 10 lat Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego Portret w Kole 2002-2011
Próbowałem "wyłuskać" coś interesująco w 11-letniej historii konkursu, co było zdaniem niełatwym. Zauważałem prace Piotra Rosińskiego z Łodzi. Oto początek mego tego z katalogu pt Szukanie igły w stogu siana: "Tak w największym skrócie podsumowałbym dokonania dotyczące konkursu na temat portretu, jaki od 2002 r. odbywa się w Kole. Zresztą ta sugestia dotyczy zdecydowanej większości wszystkich tego typu imprez na całym świecie. Żeby z konkursu stworzyła się historia potrzeba określonych kryteriów, wiary w konkretne zasady fotografii i sztuki portretowania, a w dalszym planie sprecyzowanie przez jury konkursu preferencji typu formalnego i jednocześnie filozoficznego. Swoje kryteria można przygotować zgodnie ze wzorcami klasycznego modernizmu albo przeciwnie - postmodernizmu, który dąży do zatarcia tożsamości i podmiotu twórczego na korzyść eklektycznego, w tym pastiszowego widzenia.
Żyjemy w czasie szczególnie zmiennym i niestabilnym, dlatego znalezienie nowych jakości portretu wydaje się prawie niemożliwe, bardziej czytelne staje się trwanie w tradycji polskiej fotografii, co widać szczególnie w nagrodzonych pracach w latach 2002-06. Może ten stan widzenia i interpretacji zmieniło otwarcie za Zachód wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej w 2004 roku.
Jakie fotografie "wpadły mi w oko?"
Jakże karkołomne zadanie postawiłem sobie, aby przeanalizować dokonania z dziesięciu lat konkursu w Kole, tym bardziej, że oglądałem tylko wystawy w latach 2010-11. Nie chciałbym definitywnie oceniać, lecz raczej wskazywać problemy estetyczne. Oczywiście bardzo duży wpływ na wybory ma skład jury i głos przewodniczącego." Co dalej napisałem? Analizę najważniejszych moich zdaniem dokonań. Proszę sięgnąć do pięknie wydanego albumu, który polecam!
Otwarcie wystawy
C. Streitz Gespisnte/Urojenia, (fot. Władysław Nielipiński)
Okładka katalogu C. Streitz Gespisnte/Urojenia, MDK Koło
Corinna, fot. K. Jurecki
Coriina, w tle biesiadnicy, fot. K. Jurecki
K.J i C.S. (fot. K. Szymoniak)
Wystawa Gespinste, fot. K.Jurecki
Wystawa Gespinste, fot. K.Jurecki
Wystawa Gespinste, fot. K. Jurecki
Odbyła się także wystawa Henryka Króla Oaza wolności, w tradycji piktorializmu i ekspresjonizmu, ale także własnej techniki fotomontażu, w którym świetnie brzmiały echa z twórczości Zero 61 (Jerzego Wardaka), także Zofii Rydet, czy grafizacji w typie Edwarda Hartwiga. Prace Króla zawsze są bardzo mroczne i symboliczne; widać w nich chęć uwolnienia się spod prymatu materii i państwa - zasadniczo socjalistycznego, ale też kapitalistycznego! Poszukuje zawsze wolności.
Przy okazji chciałbym zaznaczyć wydawanie unikalnej serii Fotografowie Wielkopolski przez WBP i CAK w Poznaniu (koordynacja projektu W. Nielipiński). W kilkunastu książkach, jakie się ukazały, Krzysztof Szymoniak rozmawia ze znanymi (np. Stefan Wojnecki, Waldek Śliwczyński) i co ważne także niedocenianymi, jak Król, czy Sławomir Skrobała, Mariusz Hertmann. Np. prace Skobały mogłby być pokazane na ważnej wystawie dotyczacej przemian ostatnich lat w Polsce, a Hertmanna o akcie, czy cielesności. Polecam to wydawnictwo WBP w Poznaniu, gdyż może być wzorem dla innych regionów w Polsce, które chcą poznać swą historię fotografii..
I na koniec dwie moje impresje z życia miasta. Zawsze można znaleźć coś ważnego, choć z pozoru tylko banalnego.
Koło, ul. 20 stycznia, nr 12-16. Szukanie tożsamości! (fot. K. Jurecki)
Zabawy/konkursy koło MDK (fot. K. Jurecki)
W podroży powrotnej, mknąc po autostradzie między końcem dnia a początkiem ciepłej nocy, rozmawialiśmy z Andrzejem Różyckim o niedoli fotografii łódzkiej, w której brak nam takich autentycznych pasjonatów, jak Robert Andre czy Władek Nielipiński.