Szukaj na tym blogu

niedziela, 23 czerwca 2013

ART READY w Galerii Spiż 7 w Gdańsku (07-08 czerwca 2013)

Adam Witkowski. Errata



ART READY w Galerii Spiż 7 w Gdańsku


Tytuł wystawy  - ART  READY -  był nawiązaniem do idei obiektów typu ready made Marcela Duchampa, od których - rzec można - rozpoczęła się właściwa historia sztuki współczesnej. W gdańskiej wystawie nie chodziło jednak o użycie gotowych przedmiotów, ale o refleksję nt. współczesnej kultury, w obszarze której odbywa się gra kodami sztuki – swoisty READY ART. Jest to niejako używanie i wykorzystywanie gotowych jednostek myślenia – zawartych w symbolach, ideach a nawet w szerszych koncepcjach kultury.

Gest artystyczny Duchampa miał zapładniający wpływ na narodziny sztuki konceptualnej i rozwój nowych form myślenia o sztuce. Koncepcja współczesnego dzieła sztuki wykroczyła poza znaczenie i funkcję "decorum". Obecnie to nie tylko artysta i jego pomysł na sztukę ale także krytyka artystyczna, miejsca i strategie prezentacji i działania, wiedza o  sztuce ale także publiczna przestrzeń społecznych interakcji, platforma Internetu, specjalistyczne artystyczne think-tanki,  jak i targi sztuki. 
  
(Opracowanie: fundacja TNS, Gdańsk. 2013)

Artyści: Katarzyna Józefowicz, Julia Kurek, Kamil Kuskowski, Robert Kuśmirowski, Kobas Laksa, Bartek Otocki, Mateusz Pęk, Marek Rogulski, Marek Targoński, Adam Witkowski, Alicja Żebrowska

Koncert: Michał Gos, Michał Górczyński, Rogulus, Tomasz Szwelnik



Anonymous



Bartek Otocki. Otoplastykon



Julia Kurek. Konsumując fikcję



Julia Kurek. Zen



Kamil Kuskowski. The Truth of Painting



Katarzyna Józefowicz.  Teren prywatny



Kobas Laksa. 12 muted man



Marek Rogulski.  Martwa Rzeźba_ postmodernizm musi zacząć wychodzić ci uszami



Michał Górczyński, Michał Gos, Marek Rogulski. Koncert


Robert Kuśmirowski. Jazda godzinna na czas

Czy prezentowani artyści działają wobec Duchampa i jego idei "antysztuki"? Niektórzy tak, większość nie w bezpośredniej myśli artystycznej. W obecnych czasach każdy musi określić się wobec prowokacji Duchmapa, która w między czasie stała się, ale nie dla wszystkich, jedną z największych idei.

Marek Rogulski jest jednym z nielicznych artystów niezależnych w Polsce, który konsekwentnie prowadzi prywatną  galerię, organizuje małe i duże wystawy. Jest bardzo ciekawym rzeźbiarzem, performerem i muzykiem jassowym oraz teoretykiem sztuki, który pragnie wyjść poza ograniczenia postmodernizmu. Powinien być pokazywany w Zachęcie w W-wie czy na Biennale w Wenecji, ponieważ jest jednym z nielicznych oryginalnych polskich twórców, którzy mogą zainteresować odbiorców na Zachodzie. Nasz rodzimy "przemysł artystyczny" jest jeden arachityczny i zainteresowany własnymi interesami, coraz bardziej finansowymi. Np. w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, kilka dni temu, widziałem ofertę sprzedaży prac dwóch artystów. Jednym z nich był Zbigniew Libera. Jeśli sprzedaje się prace przy kasie do muzeum za 2000 zł, to aż strach pomyśleć, co czyni w zaciszu gabinetów!

Z obecnego wyboru Marka zawracam uwagę na Julię Kurek, która staje się czołową przedstawicielką najnowszego polskiego performance oraz Bartka Otockiego. Jego Otoplastykon generuje obrazy znalezione w sieci Internetu. Ale są one nadzwyczajnej urody estetycznej!

wtorek, 18 czerwca 2013

Galeria Wielkich Krasnali (Łódź, ul. Piotrkowska). 2013

Dziś w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, które co ciekawe, ma jeszcze socrealistyczną nazwę, odbędzie się debata o rzeźbach, których pomysłodawcą jest artysta kabaretowy i animator kultury z wielkimi wpływami wśród włodarzy miasta Łodzi - Marcel Szytenchelm. Dlaczego tak twierdzę? Nie znam innego dużego miasta w Polsce, czy na świecie, które pozwoliłoby jednemu twórcy na tak dalekosiężny eksperyment polegający na postawieniu w centrum miasta kilku rzeźb, które omijam z daleka. Centrum miasta niczym bożonarodzeniową choinkę przystrojono wątpliwymi ozdobami w postaci Galerii Wielkich Łodzian, z których największym unicum i kuriozum jest pomnik (przepraszam za szczerość) Artura Rubinsteina, przypominający husarza w stanie spoczynku. Długo można debatować nad jego proporcjami. Jest to zdecydowanie "najlepszy" wykwit artystycznej myśli pana Szytenchelma.

Oczywiście wielu łodzianom krasnale na ul. Piotrkowskiej podobają się. Można je pociągnąć za nos,  dotknąć lub przede wszystkim pośmiać się. Kina upadają, ale ludyczna forma rozrywki pozostanie. Spełniają je pomniki z Łodzi i wielu innych miast. Natomiast w centrum Krakowa, nieopodal Wieży Ratuszowej, znajduje się rzeźba Igora Mitoraja, nawiązująca do dziedzictwa antyku. Można więc zaprosić do realizacji rzeźb plenerowych artystów wybitnych, znanych na świecie.

W Łodzi realizuje się zaś dużo graffiti o bardzo wątpliwych jakościach wizualnych, zupełnie pozbawionych artyzmu czy nawet idei. Kto je zleca, kto i za ile finansuje? Mnożą się pytania. Widoczny jest brak wizji z zakresu kultury wizualnej. Miasto, podobnie jak inne jego tkanki (zajezdnie tramwajowe, wille, stacje kolejowe) obumierają, pozostawione same sobie. 

Rzeźby wg pomysłu Szytenchelma spełniają walory z kategorii lunaparku i gabinetu z krzywymi lustrami, które także są potrzebne, ale w innym miejscu, np. w parku na Zdrowiu. Mają rację członkowie Fundacji Ulicy Piotrowskiej (Włodzimierz Adamiak, Marek Janiak) i przedstawiciele ASP, że protestowali przeciw panoszeniu się krasnali. 

Za te rzeźby odpowiadają przede wszystkim wadze miasta. To one wystawiają sobie świadectwo!

Krasnalom na ul. Piotrkowskiej mówimy NIE!

czwartek, 6 czerwca 2013

Pokolenie 80. (IPN Warszawa, 13.06.2013) oraz III Międzynarodowe Biennale Fotografii Szkół Plastycznych (Gdynia, 14.06.13)

Jeszcze raz o latach 80. Wyszedł duży album, w którym znajdziemy wiele analiz o sztuce niezależnej lat 80. Wystawa i katalog opracowany został wg koncepcji Tadeusza Boruty. Ekspozycja miała miejsce w Rzeszowie w 2012 roku a wcześniej w Muzeum Narodowym w Krakowie. Będzie o czym dyskutować!


Proszę obejrzeć, jeśli ktoś może zdjęcia z Gdyni, ponieważ niczym nie odbiegają od znanych postaci pokazanych na rożnych festiwalach fotografii. Zaciera się granica pomiędzy poziomem artystycznym, czy fotograficznym. Młodzi uczniowie, pod kierunkiem swoich pedagogów (np. Joanna Chudy) wykonują prace na bardzo przyzwoitym poziomie. Niedługo zamieszczę niektóre z fotografii.





 Natalia Patrzykąt, cykl “Autoportret”, 

A tymczasem polecam do obejrzenia festiwale fotografii w Krakowie i w Łodzi. Od pewnego czasu brak profesjonalnych recenzji na ten temat, a jeszcze kilka lat temu, np. 2009, artykułów o festiwalach było aż nadmiar. Teraz mamy raczej tzw. tekst sponsorowane, z których oczywiście nic ciekawego nie może wyniknąć.

PROTOKÓŁ JURY Gdynia, 19 kwietnia 2013 r.
III Międzynarodowego Biennale Fotografii Szkół Plastycznych
“TWÓRCZOŚĆ MŁODYCH - WOBEC ŚWIATA 2013”

  Katarzyna Góralczyk, cykl “Bez tytułu” 

Jury Biennale złożone z uznanych osobowości świata fotografii w składzie:

Przewodniczący:
mgr Krzysztof Jurecki - Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania w Łodzi.

Członkowie:
art. fot. Krzysztof Jakubowski - twórca i wieloletni kurator Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego
“Twórczość Młodych” ZSP w Gdyni

art. fot. Witold Węgrzyn - przewodniczący Komisji Artystycznej Okręgu Gdańskiego ZPAF
prof. dr hab. Witold Przymuszała - Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu
prof. UG dr hab. Zbigniew Treppa - Uniwersytet Gdański, ASP w Gdańsku
mgr Marek Noniewicz - sekretarz Okręgu Kujawsko-Pomorskiego ZPAF


 Maja Jezusek, zestaw “Wspomnienia” [fragment]

w dniu 19 kwietnia 2013 roku oceniło 348 prace (861 zdjęć) 348 autorów
nadesłanych z 28 szkół z Polski, Czech i Słowacji. Jury postanowiło zakwalifikować do
wystawy pokonkursowej 155 fotografii 61 autorów oraz przyznało nagrody:

Grand Prix Natalia Patrzykąt, za cykl “Autoportret”, ZSP Koło
Złoty Medal Katarzyna Góralczyk, za cykl “Bez tytułu”, ZSP Bielsko-Biała
Srebrny Medal Maja Jezusek, za prace z zestawu “Wspomnienia”, PLP Olsztyn
Brązowy Medal Natalia Witasik, za cykl “Obok nas”, ZSP Koło
Nagroda Specjalna za pracę w technice klasycznej :
Wiktoria Drelicharz “Ciało”, ZSP w Tarnowie
I Wyróżnienie Martyna Chmura za prace z zestawu “Zaburzenie”, ZSP Gdynia
II Wyróżnienie Natalia Walasiak, “Bez tytułu”, ZSP Gdynia
oraz wyróżnienia:
1. Martyna Królikowska, za cykl „Widoki z okna”, ZSP Koło
2. Dominik Urbański, za cykl “Matka i córka”, ZS nr 18 Zabrze
3. Natalia Niemczyk, za cykl “Struggle within”, ZSP Gdynia
4. Kamila Barambas, za dyptyk “W ciemności”, ZSP Bydgoszcz
5. Joanna Kołakowska, za zestaw 2 prac “Świat w trójwymiarze”, ZS nr 18 Zabrze





 Natalia Witasik, cykl “Obok nas 

W opinii Jurorów prace przedstawione na tegorocznym Biennale nie odbiegały poziomem od zgłoszonych na wcześniejsze edycje. Nagrodzone fotografie wyróżniły się bogactwem spojrzenia, specyficzną wrażliwością i konsekwencją w zastosowaniu form plastycznych. Zaskakiwała dojrzałość wypowiedzi połączona ze świadomością medium fotografii. Na wzmiankę zasługuję wzorowa organizacja obrad Jury.

 Martyna Chmura zestaw “Zaburzenie”





Natalia Walasiak, “Bez tytułu”

Wiktoria Drelicharz ,“Ciało"

Jury III MBFSP. Od lewej: Marek Noniewicz, K. Jurecki (przewodniczący), Witold Przymuszłała, Witold Wegrzyn i Krzysztof Jakubowski. (za K. Jureckim nn i Alicja Walczak). Fot. Piotr Zabłocki

poniedziałek, 27 maja 2013

"Halucynacje pamięci. Najnowsze wersje fotorealizmu w Polsce" (wernisaż 31.05.2013). ODA, Piotrków Trybunalski


Dlaczego na konkursach i wystawach malarstwa pokazuje się i nagradza(!)  fotografie i wideo? Nie potrafię w racjonalny sposób odpowiedzieć. Wszystko zależy od jurorów, którzy są zapraszani do takich przedsięwzięć, coraz bardziej biznesowych (najczęściej skrytych), niż jawnych. Zawód krytyka sztuki, który poszukuje, nie pieniędzy, ale artystów czy wartości lub odpowiedzi na podstawowe pytania niestety znika. Zastępuje go handlowiec, który sprzedaje towar. Ten proceder, w tym zmianę świadomościową oraz oczywiście jakością w sztukach wizualnych, jako pierwszy, zapowiedział w Pożegnaniu z krytyką (1966) prof. Mieczysław Porębski. 

W dalszym ciągu zastanawiam się dlaczego duże instytucje muzealne (poza MN w Krakowie czy Zachętą w Warszawie) nie prezentują dużych problemowych wystaw malarstwa? Kiedy taka ekspozycja miała miejsce np. w CSW w Warszawie, chyba w latach 90. czy w Muzeum Sztuki w Łodzi lub w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi? Dlaczego nie pokazuje się pokazów problemowych z zakresu abstrakcji, np. konstruktywizmu, czy realizmu w jego różnych przejawach. Łatwiej wyświetlać kilka czy kilkanaście prac wideo? Oczywiście, że łatwiej!

Montaż. Prace Magdy Samborskiej

W 2012 r. koncepcyjnie przygotowałem ekspozycję, która pokazuje tylko malarstwo, ale z zakresu inspirowanego różnorodnym przekazem fotograficznym. Paradoksalnie w fotografii, użytej do malarstwa, dostrzegam ostatnią jego szansę, o czym piszę w katalogu wystawy w tekście pt.  Ostatnia szansa malarstwa?, w którym czytamy: "Jedyną możliwością szansy przetrwania malarstwa w czasach przesytu obrazem, przede wszystkim wizualnym i przeobrażania się go w formę reklamową, która potencjalnie nie ma nic wspólnego ze sztuką w tradycyjnej dystynkcji, wydaje się sięgniecie do tradycji niepodważalnego malarstwa, jaką jest twórczość klasyków renesansu, a przede wszystkim twórców nowożytności: Caravaggia,  Rembrandta, Goi, a następnie modernizmu: Maneta, Toulouse-Lautreca, Degasa, a potem Balthusa, wczesnego Dalego, Hoppera, Bacona. Ważna jest w tym wymiarze twórczość figuratywna i poszukująca własnego języka formy.  Dlaczego wymieniłem tych twórców? W dużej mierze ich malarstwo opierało się na różnorodnym, ale reinterpretowanym w określony ideowo sposób materiale fotograficznym pochodzącym z gazet, z własnej twórczości czy posiłkującej się camerą obscura.
Jak wygląda sytuacja fotorealizmu w I i II dekadzie XXI wieku w malarstwie polskim, w której patronem jest dla mnie sztuka Łukasza Korolkiewicza tak, jak dla wcześniejszych generacji, przede wszystkim dla grupy Wprost i Gruppy była twórczość Andrzeja Wróblewskiego, co znamienne, również odwołującego się do zdjęć i pamięci fotograficznej, będącej podstawą jego traumatycznego i jakże dramatycznego malarstwa.  Była to też twórczość na wskroś autentyczna i przejmująca, jeśli patrzeć na jej zaangażowanie egzystencjalne i idee. Właśnie tych cech brakuje najnowszemu malarstwu polskiemu." Więcej informacji i interpretacji znajduje się w katalogu.

Montaż. Prace Zofii Błażko, Bartka Otockiego, Ewy Bloom-Kwiatkowskiej (w głębi)

Prace Małgosi Malinowskiej

Prace  Beaty Ewy Białeckiej

Prace Łukasza Korolkiewicza


ODA, ul. Sieradzka 8:
Łukasz Korolkiewicz

ODA, ul. Dąbrowskiego 5:

Beata Ewa Białecka
Ewa Bloom-Kwiatkowska
Zofia Błażko
Julia Curyło
Małgosia Malinowska
Małgorzata Wielek-Mandrela
Bartłomiej Otocki
Magdalena Samborska


K. Jurecki, Umierający pejzaż w środku miasta, 29.05.13, godz. 15.43

piątek, 17 maja 2013

Michał Arkusiński - "Order of", czyli co wynika z malarstwa?

 

Order of, 2013


Order of Death, 2013

Autor "akcji" w starych bunkrach Michał Arkusiński należy do łódzkiego undergroundu. Jego prace tworzone przy wykorzystaniu szablonów atakują stereotypy religijne, epatują ekspresjonistyczną formą. W tych pracach malarskich jest na pewno bezinteresowność, poświęcone się gestowi sztuki. Jest też umiłowanie wolności i niezależności. Zachęcam artystę, którego dawno temu uczyłem na ASP w Łodzi, aby część swych prac przeniósł w inną przestrzeń i estetykę - rysunku i malarstwa. Myślę, że warto.

Pick your King, 2013

Oto komentarz na temat filmu Michała Arkusinskiego: "a film to raczej wypadkowa pewnych kompromisów: technicznych, organizacyjnych, wizji montażysty, mojej i ogólnie możliwości oraz (jak to w moim przypadku bywa mimo planowania) przypadku. dość ważny był wybór miejsca do malowania: 2 lokacje to poniemieckie bunkry pod Tomaszowem, które już w chwili ukończenia były niepotrzebne w związku z szybko przesuwającym się frontem na wschód oraz budynek chyba jakiejś szwalni która zbankrutowała i stoi zupełnie niepotrzebna. czyli idealne miejsca dla moich malunków, które też nikomu prócz mnie nie są do niczego potrzebne :))))))".

Eat the Rich, 2013

Film jest ciekawy, ale zbyt mocno epatuje formą zbliżoną nastrojem do słynnego Blair Witch Project (1999), a każdemu prawie filmowi, jak rybie woda, potrzebna jest odrobina ciszy i statycznego kadru. Wówczas jego strona malarska być może zyskałby na znaczeniu. Zwraca uwagę bardzo ciekawy pokład muzyczny (Wiktor Skok).

A tu poniżej samoistne prace artysty, które "trzymają" tę samą energię, co nie jest łatwe, gdyż często zmiana techniki czy kontekstu powoduje, że prace tracą na znaczeniu. Tak działo np. z obrazami, jakie widziałem,  słynnego Jean-Michel Basquiata. W tym przypadku nie ma takiego zagrożenia. Ale przydałby się artyście także optymizm, tylko gdzie go poszukiwać? Na pewno nie w heavy metalu! Może u Andy Warhola albo w kinie? Zresztą, czas faktycznie mamy smutny - apokaliptyczny.

Pick your King,

Intifada

Intifada

Made in China

wtorek, 7 maja 2013

WIKTOR SKOK. TEO \\ ZBNC – INGERENCJA (wernisaż 10.05.13)


Na wystawie  Wiktora Skoka, która otworzy się 10.05.13 w przejściu podziemnym, prowadzącym m.in. na perony przy dworcu Łódź-Żabieniec wszystko, albo bardzo wiele wymyka się obowiązującym schematom w sztukach wizualnych.  Skok jest to artystą o określonych poglądach, świadomie wpisującym się w tradycję kultury niezależnej, mającej swój początek w punk-rocku, a nie np. konstruktywizmie.  Nie mam wątpliwości, że ta ekspozycja dla przyszłości Łodzi ma większe znacznie niż otwarte kilka dni temu Triennale Tkaniny, gdyż ta, jako forma artystyczna dawno temu "umarła". Możemy tylko dyskutować czy w latach 90. czy trochę później. Czy będzie to ostatnie triennale? Zobaczymy.


W zaproszeniu internetowym Skoka czytamy: "Przejście podziemne zostało wybudowane w latach 80. jako część dworca kolejowego Łódź Żabieniec służąca podróżnym i mieszkańcom niedalekich okolic. Natychmiast po oddaniu do użytku, surowy obiekt skazano na zniszczenie. Do dziś tunel pozostaje przestrzenią opuszczoną, niczyją. Obecność w przejściu podziemnym dworca kolejowego Łódź Żabieniec jest dokładnie związana z charakterem miejsca - jest akcydentalnym wkroczeniem w terytorium „dziewicze”, dotąd obojętne wszelkim przejawom aktywności twórczej.

Status porzucenia, obojętności odnieść można wprost do aktualnej sytuacji pobliskich osiedli, takich jak Teofilów, Żabieniec, Żubardź. TEO \\ ZBNC przywołuje łódzki Teofilów jako modernistyczny projekt, którego planowy rozwój został przerwany, zaniechany. TEO \\ ZBNC to konfrontacja / integracja obrazów, znaków świetnej przeszłości i sygnałów nadchodzącego chaosu, braku i skreślenia."

Co zobaczymy w przejściu podziemnym? Prace o tradycji montażu, wyznaczające jego nowe możliwości, odwołujące się także, poprzez użytą fotografię, do tradycji lat 70., z jego socjalistyczną architekturą dla mas. Na ekspozycji artysta analizuje oraz pyta o "tożsamość" osiedla i jego mieszkańców, o ich pozycję kulturotwórczą. Jaka ona była w latach 70. i 80. i czy jeszcze istnieje. Pragnie ją nawet ożywić, na ile jest to możliwe, na ile zaś utopijne, choć bardzo ważne dla określenia statusu i potencjału świadomościowego mieszkańców nie tylko Teofil owa czy Łodzi..

W tych trudnych dla Łodzi chwilach, a nawet całych latach, pojawia się artysta, który w niezależny sposób ożywia tradycję awangardową. Przeprowadza diagnozę i realizuje trudny projekt względem artystycznym i społecznym, ze względu na formę prac przeznaczonych na zniszczenie oraz zdegradowane miejsce ekspozycji prac. Czy wystawa wywoła dyskusję o kulturowej łodzi, zapomnianych osiedlach, fabrykach, budynkach.... Zobaczymy? 

Będzie to także kolejne pytanie o status artysty w Łodzi oraz jego rolę w "budzeniu" społeczeństwa i wysyłaniu komunikatów do władzy, z którą nie ma już trwałego porozumienia, można tylko negocjować w stanie permanentnej katastrofy.

piątek, 26 kwietnia 2013

Krzysztof Szymoniak, "Fotografioły 2. Okołofotograficzne ćwiczenia umysłowe", Gniezno 2013

Autor od kilku lat obserwujący życie fotograficzne Wielkopolski wydał drugą książkę, która jest dla mnie spojrzeniem z "boku", z innego punktu widzenia. Ma przedstawiać przestrzeń fotografii, jaka pojawia się między  WBPiCAK w Poznaniu (Władysław Nielipiński) a domem kultury czy Towarzystwem Fotograficznym w Gnieźnie czy w Kole. Co wynika z takiego oglądu? Pojawia się rzadko dziś penetrowany obszar życia fotograficznego, które rządzi się innymi zasadami estetycznymi i prawami rozumienia twórczości w typie techne. Z tego co przeczytałem i obejrzałem w/w książce, najbardziej zainteresował mnie Kolektyw Fotograficzny Świetlica i jego projekt Ostatni mieszkańcy Starego Rynku w Poznaniu. W tym innym sposobie oglądu prowincji i nieznanego obszaru fotografii polskiej ciekawie wyglądają także zdjęcia Henryka Króla, ale nie dostrzegam w jego myśleniu o fotografii "istotnego namysłu nad rzeczywistością", wszystko, czyli całe życie zmieniane jest w sztukę, czy raczej dostrzegamy taką próbę. Każdy aspekt swego doświadczenia i bycia w życiu potrafi zmienić w ciemny pejzaż, w znaczeniu estetycznym i psychologicznym.


Bardzo spodobał mi się pomysł rozmowy z Anną Ignasińską-Zjeżdżałką na temat fotografii Eryka. Efekt jest zajmujący, gdyż zarysowane jest spojrzenie z innego, nie historycznego czy krytycznego punktu. A są tu ciekawe spostrzeżenia (s. 299). To ciekawa droga opisywania świata fotografii, którą w przyszłości szczególnie polecam Krzysztofowi. Warto podkreślić, ze ten autor jest twórca unikalnego zespołu kilkudziesięciu rozmów o fotografii. Właśnie w  2009 roku podjął współpracę z WBPiCAK w Poznaniu jako twórca serii wydawniczej FOTOGRAFOWIE WIELKOPOLSKI , która, czego jestem pewien (rzadko się mylę Waldku!) znaczenia, gdyż nie ma takiego drugiego opracowania w całej polskiej historii, nie tylko fotografii.

Na końcu pozycji zamieszczono długą rozmową z niżej podpisanym. Wcześniej, bo 21 lat temu rozmawiałem o fotografii i postmodernizmie ze zmarłym niestety w 2012 r. Krzysztofem Michalskim. Nasz wywiad ”Zmiana warty”, czyli o młodej generacji w fotografii polskiej, ukazał się w: ”Hydra” [Toruń] 1992, nr 4. Czy moje poglądy się zmieniły? Chyba nie! Zachęcam do lektury.

Książkę pod dziwnym tytułem Fotografioły 2. Okołofotograficzne ćwiczenia umysłowe można pobrać bezpłatnie ze strony   WBPiCAK w Poznaniu, która spełnia bardzo ważną rolę w zakresie edukacji.

Na koniec przytaczam fragment naszej rozmowy na tematy różne, w tym filozoficzne, będące dla mnie podstawą fotografii rozumianej jako forma sztuki,  i na temat ponowoczesności.  Dodam, ze tzw. kultura wizualna mnie nie interesuje, bo jest nudna, albo nijaka, w tym "łopatologiczna", oczywiście jako forma wypowiedzi okołokulturowej.

[K. Szymoniak] – Nie mnie to oceniać. Wróćmy na moment do poprzedniej twojej myśli. Otóż o aspekcie religijnym fotografii Zofii Rydet zazwyczaj nie mówi się przy omawianiu jej twórczości?

[K. Jurecki] – A co teraz mamy w Polsce? Krytycy, młodzi filozofowie nie wierzą w wartości, pewnie więc rozbawiłaby ich moja teza dotycząca twórczości Zofii Rydet. Jej ideę w udany sposób podjęła między innymi Katarzyna Sawicka w pracy licencjackiej „Czy umiesz przestać widzieć by dostrzec?” (2010). A wracając do tematu – zatem w ramach przełomu postmodernistycznego i socjologicznej kultury wizualnej szuka się intrygujących obrazków, w tym relatywizmu pojęć. Szuka się zdjęć, które będą ekstrawaganckie, będą przekraczały jakiegoś rodzaju tabu, będą prowokacyjne [sytuację dobrze zdiagnozował Stefan Morawski w książce „Niewdzięczne rysowanie mapy...O postmodernie(izmie) i kryzysie kultury”, UMK, Toruń 1999]. Prowokacyjne w stosunku do Kościoła katolickiego, albo do religii jako takiej. Osobiście, pomimo że jestem osobą wierzącą, a w ramach tej wiary nie jestem jakimś ortodoksem (powiedziałbym, że znajduję się na jakimś pograniczu katolicyzmu, prawosławia i buddyzmu; ale tylko niektóre aspekty buddyzmu są dla mnie bardzo ważne), to jednak dopuszczam „sztukę krytyczną” w znaczeniu Andresa Serrano i Zbigniewa Libery, czy niektóre wytwory nawet atakujące Kościół katolicki jako instytucję. Nie znoszę natomiast napaści personalnych na Jana Pawła II, czy Benedykta XVI. Tylko od razu dodam, że jeśli już, to powinien być to wyłącznie atak odpowiedzialny, czyli wyważony. Artysta sam w sobie powinien znajdować odpowiednie granice artystyczne, żeby nie powodować na przykład płaczu innych osób. Oczywiście to wszystko jest bardzo delikatną materią, czego nie chcieli rozumieć dadaiści, a od lat 90. Łódź Kaliska, czy także mniej znany malarz Krzysztof Kuszej, którego w latach 90. wybroniłem od rozprawy sądowej. On obraził się na mnie, bo jednocześnie skrytykowałem jego malarstwo, jako stojące na niskim poziomie, nie tylko technicznym.

wtorek, 16 kwietnia 2013

The FOTOSEPTIEMBRE USA International Photography Festival (od 1995) oraz ODA w Piotrkowie

O Michaelu Mehlu opowiadał mi jeszcze Eryk, który na SAFOTO WEB GALLERIES miał swoją wystawę. Od niedawna możemy tu oglądać  monografię Signs Of The Promised Land Tomasza Sobieraja

Festiwal, który istnieje od 1995, organizowany przez M. Mehla i Ann Kinser, prezentował już setki wystaw. Od niedawna SAFOTO WEB GALLIERIES mam tu możliwość prezentowania wybranych artystów (Robert Kiss, Katerina Mistal), w przyszłości będą kolejne prezentacje. 

Polecam do pooglądania wystawy: Chang Chaotang, Alex & Felix: 13 Queens, Nathalie Daoust: Tokyo Hotel Story, Daniel Lee: Animal Instinct, Wu Cheng-Chang: Vision Of Taiwan i wiele innych, które można pobrać w formacie pdf. 

Od kilku dni jestem także "kuratorem goscinnym" tego festiwalu. Moje idee mogę zatem realizować w San Antonio a nie np. w Łodzi czy Bielsku-Białej. Nigdy takiej propozycji nie złożył mi żaden z polskich festiwali fotograficznych, co jest ciekawym zjawiskiem z zakresu socjologii, ale nie tylko.

W ostatnim czasie związałem się także z Ośrodkiem Działań Artystycznych w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie dzięki uprzejmości dyrektora Piotra Gajdy miałem wykład Czy sztuce potrzebna jest cenzura? (11. kwietnia, godz. 18.00, ODA, ul. Dąbrowskiego 5). Wykład i dyskusja, m.in. z radnymi z PO, podejmowały próbę przyjrzenia się funkcjonowaniu cenzury w sztuce współczesnej.

Niedługo Piotrków stanie się bardziej znanym ośrodkiem artystycznym  niż Łódź.... Już widzę te roześmiane miny, ale tu od 05.05 będzie kolejny międzynarodowy festiwal performance, potem duża wystawa malarstwa fotorealistycznego, a na koniec II Biennale Sztuki w Piotrkowie. Piszę tylko o maju i czerwcu br. A w Łodzi co? Poza spotkaniami i dyskusjami w Muzeum Sztuki w Łodzi szykuje się bardzo zminiaturyzowany festiwal fotografii. Ciekawie działa galeria Manhattan, czyli potencjał artystyczny Łodzi chyba zbliżony jest do potęgi Piotrkowa! Cieszyć się czy płakać - oto jest pytanie? Ale na to pytanie odpowiedzieć powinni sobie przede wszystkim decydenci miasta, włącznie z dyrektorem Wydziału Kultury. Co dzieje się w innych muzeach i galeriach? Niewiele, albo zgoła nic. Od bardzo wielu lat, gdyż Łódź nie przeszła w tym zakresie w okolicach 1989 transformacji ustrojowej. Pozostało stare "status quo".