Prace Andrzeja Lecha na aukcji
Wiele razy słyszałem kasandryczne opowieści, że fotografie Andrzeja Jerzego Lecha mają się nijak do osiągnięć klasycznego modernizmu amerykańskiego lat 30. XX wieku spod znaku grupy f 64. Podkreślano, że jego fotografia jest anachroniczna w stosunku do fotografii inscenizowanej i cyfrowej.
Ekspozycja w The Salmagundi Club
Kilkukrotnie w swoich tekstach pisanych systematycznie od lat końca lat 80. XX wieku podkreślałem, że jest on jednym z najważniejszych dokumentalistów polskich coraz bardziej powracający do korzeni fotografii z połowy XIX wieku. Inni pisali, że w latach 80. i 90. nie było w Polsce dokumentu, a pojawił się on wraz z „dzikimi” polskiej fotografii, czyli „nowymi dokumentalistami”. Śmiem twierdzić, że prezentują oni bardziej inscenizację niż dokument.
W The Salmagundi Club na Fifth Avenue w Nowym Jorku miała miejsce aukcja fotografii otworzona 28 stycznia 2010 zorganizowana przez Dom Aukcyjny Be Hold. Przy jej okazji odbył się indywidualny kilkudniowy pokaz zdjęć Lecha z „Dziennika podróżnego”, o którym w materiałach do aukcji napisano, „że kontynuuje on wielką tradycję mistrzów z Europy Wschodniej połączoną z delikatną współczesną wizją, która także wyraża jego uwielbienie Ameryki.” Jest to wielkie wyróżnienie dla naszego fotografa. Po raz pierwszy chyba w historii prace Polaka zapowiadały aukcję i sprzedaż zdjęć, tak znanych fotografów, jak: Julia Margaret Cameron, Carleton Watkins, Rudof Eickemeyer, Clarence White, Doris Ulmann, Berenice Abbott, Henri Cartier-Bresson, Paul Strand. Lola Alvarez Bravo, Horst, Cindy Sherman. Aukcja koncentrowała się jednak na fotografii prasowej, przedstawiając m.in. oryginały („vintage”) zdjęć z wojny w Hiszpanii w 1936 Roberta Capy.
Aukcji towarzyszyły także wykłady, m.in. dotyczące zdjęć z Hollywood czy Briana Wallisa, kuratora z International Center of Photography pt. "Zagubiona walizka Roberta Capy."
To wielki sukces Andrzeja i jednocześnie polskiej fotografii. Sukces autentyczny, na który artysta pracował przez długie lata. Nie pozorowany, jak w przypadku nagród na World Press Photo Tomasza Gudzowatego.
W tekście pt. „Dziennik podróżny”, „Exit”, 2006 podkreśliłem zmianę, jaka dokonała się w stylistyce Lecha na początku XXI wieku. W książce „Słowo o fotografii” (Łódź 2003) zamieściłem długi wywiad z artystą. Zachęcam do jego lektury.