bez tytułu, z cyklu Humantria, 2010
Annę66 Andrzejewską poznałem w 2010 na konkursie Cyberfoto. Po moim wykładzie wymieniliśmy kilka zdań. W 2011 na tym samym konkursie otrzymała wyróżnienie. Jej prace pozytywnie zaskoczyły jury. Zaskakujące jest to, że pokazała siedem różnych estetycznie prac, a każda z nich mogłaby być wyróżniona. To jest klucz, ale i niebezpieczeństwo dla jej talentu. Obiecałem jej, że napisze kilka zdań o jej prac na blogu, ale coś mi przeszkadzało...
Słodki owoc, 2006
W tekście Trwanie czy powtarzanie historii? w katalogu ekspozycji Cyberfoto z br napisałem o Annie 66: "Artystka dysponuje bardzo dużą sprawnością panowania nad rożnymi formami obrazu fotograficznego, w tym portretu, co paradoksalnie może okazać się przeszkodą w dalszym rozwoju artystycznym. nagrodziliśmy pracę stonowaną kolorystycznie i odwołującą się do metafory lustra".
bez tytułu, 2006
O autorce pisali już m.in: Andrzej Koniakowski (styczeń 2011), ukazał się wywiad w portalu www.swiatobrazu.pl przeprowadzony w 2010 przez Annę Cymer. Z pewnością mamy do czynienia z dużym talentem fotograficznym, który być może decyduje się co do wyboru stylu i metody twórczej.
bez tytułu, 2011
Anna fotografuje od 2005 r.; najpierw były to koty (Poczekalnia), potem portret. Tak to skomentowała: "Od samego początku wiedziałam, że bliski jest mi człowiek z emocjami i ciałem, chociaż dużo w portfolio moim jest zwierząt, z tego samego powodu, że posiadają oczy i ciała, szczególnie koty są mi bliskie. [...] W ciągu nauki mojej nauczyłam się, że światło i cień są najważniejsze i tego się trzymam;) czarno-biała fotografia jest mi bliska i od niej zaczynałam, ale od razu powiem, że teraz wiem, że kolor jest mi bardzo bliski, że oglądając zdjęcia innych fotografów wiem, że mój kolor jest inny, że jest w nim coś takiego...nie umiem tego wyrazić słownie." (31.07.11). W mailu z 03.05.11 napisała do mnie: "Cóż, mój świat fotograficzny zależy od tego co sobie wymyślę i co aktualnie mnie trapi. Lubię poruszać się na granicy kiczu, nadawać moim pracom ironiczny wydźwięk, oczywiście zależnie od tematyki." Trzeba tylko uważać, aby panować nad kiczem, tak żeby on nie bawił się nami! Wielu twórców, w tym np. grupa Łódź Kaliska, nie zdaje sobie z tego sprawy. Wtedy fotografie stają się tylko trywialne.
Autorka podkreśla, że zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw kiczu, ale tworzy przede wszystkim dla siebie. Oczywiście można się bawić, czy "grać" kiczem, jak Jan Saudek, także obecnym w realizacjach autorki. Ale są także inne, moim zdaniem bardziej istotne sprawy dla artysty i jego wyobraźni. Anna Andrzejewska musi się nad tym zastanowić.
Oglądając wiele jej prac można mieć wrażenie, że sama nie potrafi dokonać trafnej selekcji. Obok siebie znajdują się prace bardzo dobre, ze średnimi czy infantylnymi. Ale wiele jest bardzo ciekawych i takie zamieściłem w tym poście. Warto zauważyć, że jest ona samoukiem, który fotografuje zaledwie kilka lat! Korzystała także z lekcji w ZPAFi-e. W sferze kompozycji, światła i cienia, podwójnej ekspozycji czy postprodukcji wszystko jest w należytym porządku. Brakuje mi jednak koncentracji i wniknięcia w problem człowieka, aktu, tak aby przedstawić własny pogląd, a nie tylko pokazać ładną ilustrację. Np. prace z cyklu Humantria przypominają międzywojenne Dorysa, inne kolorowe technikę pastelu w wydaniu Edyty Pilichowskiej, która zbanalizowała swój cały przekaz, sprowadzając go ładnych zdjęć związanych z modą, nie zaś z portretem czy wizją dotyczącą losu ludzkiego. Ale oczywiście tego typu fotografia też swoich zwolenników.
Przede wszystkim radzę Annie66, aby zdecydowała się na tworzenie w określonym klimacie czy stylu, lub co najwyżej w dwóch tendencjach. Nie można mieć chyba dziesięciu osobowości czy tylu wizji świata? Trzeba się zdecydować na ironię lub powagę, piękno albo brzydotę. Oczywiście w atelier można fotografować wszystko, ale pokazywać czy publikować tylko skończone projekty, co do których ma się pewność, co do wybranej drogi. Przede wszystkim trzeba ciągle zastanowić się "po co" i "co z tego wynika lub może wyniknąć, także dla odbiorców?
Trzeba iść po drodze sprawdzonej i pewnym szlakiem. Nie można opierać się tylko na intuicji, trzeba znaleźć mistrza, który wskaże drogę. Gdzie on jest? Wszędzie i nigdzie, jak zwykły kamień na górskiej drodze, który czasami bierzemy do ręki.. Możemy go rzucić lub schować do kieszeni. Potem znajdzie swe miejsce w naszym mieszkaniu, a może i sercu. Fotografia jest więc także tym kamieniem, a Anna66 może go odnaleźć a może już tego dokonała, tylko o tym nie wie?
Trzy gracje, 2010
Kąpiel w ogrodzie, 2011
Trzeba iść po drodze sprawdzonej i pewnym szlakiem. Nie można opierać się tylko na intuicji, trzeba znaleźć mistrza, który wskaże drogę. Gdzie on jest? Wszędzie i nigdzie, jak zwykły kamień na górskiej drodze, który czasami bierzemy do ręki.. Możemy go rzucić lub schować do kieszeni. Potem znajdzie swe miejsce w naszym mieszkaniu, a może i sercu. Fotografia jest więc także tym kamieniem, a Anna66 może go odnaleźć a może już tego dokonała, tylko o tym nie wie?
Sen nocy letniej, 2010