Susana Girón od 2010 pracuje dla
amerykańskiej agencji POLARIS IMAGES. Jest absolwentką Photography and
Visual Arts na University Miguel Hernandez w Elche. Od samego początku
zainteresowana jest dziennikarstwem fotograficznym. Na swoim koncie posiada
kilka ważnych wystaw indywidualnych, w tym także w 2011 na Backlight Photo
Festival w Tampere (Finlandia), gdzie przedstawiła projekt dotyczący
londyńskich imigrantów pt. Peter
St from 4 to 6.
Susana Girón, chyba tylko oprócz
mnie(?), nie została zauważona przez krytyków w Bratysławie, którzy poszukiwali
zdjęć bardziej nowoczesnych pod względem koncepcji lub zdecydowanie bardziej
liberalnych (np. akty). Ale każdy konkurs rządzi się swymi prawami, pamiętam
jak kilka lat temu w Bratysławie Rainer Riedler był drugi, choć powinien być
pierwszy. Krytycy z Czech i Słowacji głosowali za inną artystką z Czech, a
karierę na świecie zrobił Ridler. Niedawno przeczytałem, że za prezentowany
tutaj projekt, nad którym pracuje od dwóch lat Susana otrzymała The Premio
Internacional Fototraballo 2011
Nortempo Foundation (Coruña, Hiszpania) z kwotą 6000 tysięcy Euro i
wydaniem w niedalekiej przyszłości albumu. W pełni zgadzam się z decyzją jury,
choć oczywiście nie znam innych zgłoszonych propozycji.
Susana pokazała mi zestaw, nad którym obecnie pracuje pt. Battle [Bitwa] na temat pamięci oraz przede wszystkim działania jednego człowieka, który pole bitwy z wojny domowej w 1936 pragnie nie tylko kultywować, ale zmienić w muzeum pokoju dla obecnej czy przyszłej generacji. Kapitalny pomysł i bardzo dobra realizacja, poszukująca symbolicznych portretów.
Drugim cyklem, który
zaprezentowała mi autorka, jest także nieskończony ale już nagrodzony projekt Justo
Gallego. Faith,
Passion, Destiny [Justo
Gallego. Wiara, pasja, przeznaczenie] przedstawiający w
podniosłym stylu niezwykły heroiczny wysiłek 85-letniego rolnika Justo Gallego,
który w wiosce niedaleko Madrytu od ponad 50 lat sam buduje kościół. Bez
odpowiedniej wiedzy architektonicznej, bez pomocy państwa tworzy katedrę dla
Boga. W przesłaniu artystki nie jest żadnym wariatem, co podkreśla sposób
fotografowania – spokojny, uduchowiony, podniosły. Poszukuje pogłębionego
znaczenia w bezinteresownym wysiłku Gallego.
Powiedziałem autorce, że projekt
powinna kontynuować do końca, do śmierci niesamowitego kreatora świątyni,
którego pracę nie tylko dokumentuje, ale duchowo wspomaga. Na jednym ze zdjęć,
nieinscenizowanym (pytałem o to, gdyż jest to istotne) widzimy ujęte z góry
wnętrze świątyni. W nawie głównej, wśród świetlistej mandorli utworzonej przez
padające światło stoi Galleo. Niewielka postać wkomponowała się w monumentalną
boską architekturę stworzoną jego rękoma.
Tego typu fotografia jest
przykładem religijności i, co
ważniejsze, bezinteresowności współczesnego człowieka. Jest to ważna teza i
przykład wprost z życia, który przynajmniej częściowo nie odpowiada idei
postczłowieka głoszonej już w latach 60. XX wieku przez Jacques Derridę. Nie ma
też, jak widać na tym przykładzie,
definitywnego końca fotoreportażu, chociaż np. Muzeum Sztuki Nowoczesnej
w Warszawie prowadzi na ten temat spotkania i wykłady.