Problem niezależności, połączmy z finansowaniem prywatnych galerii przez państwo polskie w dalszym ciągu należy do najbardziej dyskutowanych. Dlatego zdecydowałem się zamieścić swój archiwalny tekst z 2000 roku. Bardzo nie spodobał się on niektórym decydentom ówczesnej artystycznej sceny gdańskiej, którzy w dalszym ciągu starają się eliminować z niej Marka Rogulskiego i jego galerię. A więc mój artykuł sprzed jedenastu lat w dalszym ciągu jest aktualny.
"Grzegorz Klaman jako kurator
wystawy pt. Forum galerii i innych miejsc sztuki w Polsce, która odbyła się w X
– XI 2000 roku w Gdańsku w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia i Galerii Wyspa
po raz kolejny w latach 90. poruszył temat niezależności. Można stawiać różne
diagnozy i próbować rozwiązywać ten problem w oparciu o różne modele
teoretyczne. W postmodernistycznej rozgrywce liczą się zupełnie inne kategorie
rezygnujące z pojęcia niezależności i alternatywności ze względu na ich
utopijność.
Ale w każdym
pluralistycznym państwie potrzebni są artyści dworscy służący określonej władzy
(prawicowej, lewicowej) za określone pieniądze. Dlatego potrzeba dodatkowych
dowodów bycia niezależnym i alternatywnym, aby działać pod protektoratem nie
tylko uczelni, ale i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i
państwowych Urzędów .
Galeria Wyspa
jest w takim samym stopniu niezależna jak np. warszawski Foksal, a Centrum
Sztuki Współczesnej Łaźnia jak Zachęta, z tą różnicą, że Zachęta decyduje co
jest ważne w najnowszej twórczości polskiej, a Łaźnia później to upowszechnia
(potwierdziła ten fakt wystawa Negocjatorzy
Sztuki).
Galeria
Koło z Gdańska jest w takim samym stopniu niezależna jak krakowski Zderzak,
który na tej wystawie został pominięty. Koło często pokazuje tych samych
artystów co Zderzak, z tą różnicą, że to właśnie galeria krakowska wylansowała
ich w II połowie lat 80. Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że malarstwo
Krzysztofa Gliszczyńskiego jest jednym z najważniejszych dokonań lat 90. w
Polsce.
Łódzka Galeria Wymiany jest od lat
galerią o charakterze konceptualnym (w
latach 90. nie odbyły się w niej żadne wystawy), lansującą wygodną dla
siebie teorię o „niepodległym ruchu artystycznym”. Owszem, prezentuje ważny
zbiór kolekcjonerski (jakich nie brakuje w Łodzi) oraz dwoje artystów
prowadzących obecnie tę placówkę. Jest ona w takim samym stopniu niezależna,
jak np. Galeria FF czy Galeria Manhattan, które w latach 90. zorganizowały po
kilkadziesiąt wystaw.
Takich wątpliwości i pytań można
było znaleźć dużo więcej. Nasuwa się pytanie o wartości samej ekspozycji ?
Ciekawie, „demokratycznie” zaprezentowała się poznańska Galeria AT, z
interesującymi realizacjami Piotra Kurki i Leszka Knaflewskiego. To samo można
powiedzieć o konsekwentnej twórczości (dla niektórych będzie ona nudna) Jacka
Mrozowicza z łódzkiego Muzeum Artystów, wiernej koncepcji Kazimierza Malewicza
i Ad Reinhardta oraz Tomka Matuszaka z Galerii Wschodniej, próbującego być
bliżej życia, ale używającego form minimal-artowskich.
Od wielu lat okazuje swą wrażliwość
działając małymi, kruchymi formami Jan Gryka (Galeria Biała z Lublina).
Największe wrażenie zrobiło na mnie malarstwo Doroty Podlaskiej,
reprezentującej bydgoską Wieżę Ciśnień. Jest to rodzaj malarstwa wywodzącego
się od Nowosielskiego, ale mówiącego wiele nt. religijności w ogóle. Prace
fotograficzne Jacka Markiewicza są, co najwyżej bardzo kiepską formą
artystyczną recepcji Jeffa Koonsa, w przeciwieństwie do rzeźby Pawła Althammera
i studenckich aktów Katarzyny Kozyry. Markiewicz jest niestety epigonem w zakresie pornograficzności, podobnie jak
nieudolne echo Toscaniego — Bruno Tode (szczecińska Amfilada), który w odpowiednim
czasie przestał być „nowym dzikim” na rzecz kolejnej polskiej mody ukazującej
problem wzwodu członka. Powstaje
pytanie czy opisywana wystawa była aż tak zła? Nie, gdyż nie różniła się niczym
in minus od ogólnego polskiego stanu
wystawienniczego. Zresztą to prowadzący poszczególne galerie decydowali, co
pokazać, a nie Klaman. Mało tego — ekspozycja prezentowała szereg nazwisk od
lat obecnych na polskiej scenie artystycznej.
Na
koniec zaznaczę, że ze zrozumiałych względów nie dano możliwości prezentacji,
czyli nie zaproszono do omawianej wystawy gdańskiej Galerii Spiż 7 Marka
Rogulskiego, która jest jedyną znaną mi
galerią rzeczywiście niezależną, tj. działającą poza strukturami uczelni,
układów towarzyskich i mecenatem miasta. Poza tym prowadzona jest za własne
pieniądze artysty. Właśnie o nie,
zgodnie z zasadami rynkowymi (a one już obowiązują) toczy się gra. Pojęcie alternatywności jest nie tyle
anachroniczne, co zupełnie nieadekwatne do modelu artystycznego lat 90. jaki
dominuje w Polsce. Warto dodać, że Galeria Wyspa wydała kolejny numer „Żywej
Galerii” za... pieniądze MKiDN, poświęcony galeriom biorącym udział w tej wystawie.
Prezentowane były następujące
galerie: wyspa (Gdańsk), amfilada (Szczecin), a.r.t. (Płock), AT (Poznań),
Biała (Lublin), entropia (Wrocław), fort sztuki (Kraków), Koło (Gdańsk), moje
archiwum (Koszalin), muzeum artystów (Łódź), otwarta pracownia (Kraków), ON
(Poznań), Potocka (Kraków), Prowincjonalna (Słubice), Wymiany (Łódź), Wieża
Ciśnień (Bydgoszcz), Wschodnia (Łódź) i QQ (Kraków)."