Andrzej Dudek-Dürer. Rekonstrukcja tożsamości
22.10 - 19.11.2009
"Duma Wrocławia" - to jakże trafny tytuł tekstu ze "Sztuki.pl" (X 2009) Jerzego Truszkowskiego o Andrzeju. W bardzo dobrej galerii prowadzonej w Szczecinie przez Keda Olszewskiego mamy możliwość zobaczenia kolejnej propozycji wystawienniczej, ukazującej jak poprzez pryzmat swej osobowości, fizjonomii, poprzez zwykłe, choć już niezwykłe spodnie i buty można przedstawić "trwałość", "tożsamość", pomimo wciąż zmieniającego się świata i własnego wyglądu zewnętrznego.
Artysta zaprasza nas do wędrówki wewnątrz własnej jaźni/psyche. Być może wszystko jest mirażem, a chodzi o poszukiwanie czegoś trwałego i niezmiennego? Poszukiwanie dotyczy prawdziwej natury i istoty człowieka. Pomocna jest medytacja, skromność istnienia i wiara w moc sztuki. Także prostota w codziennym życiu oraz pomaganie innym w razie potrzeby. Nieprzypadkowo na niektórych zdjęciach i filmach zobaczymy, jak artysta medytuje niczym skromny mnich na ulicach Seulu. Pokazał to także podczas długiego, ale jakże ciekawego i scenograficznie przygotowanego performance na dziedzińcu galerii.
Artysta jest już postacią mityczną. Sam ze zdziwieniem w 2008 r. we Wrocławiu obserwowałem, jak na bankiecie zorganizowanym w związku z przyznaniem Oldze Tokarczuk nagrody "Odry", ludzie z kręgu kultury podchodzili do Andrzeja i pytali go, czy jest tym słynnym Dudkiem-Dürerem!
Andrzeja poznałem w 1994 r. na wystawie zorganizowanej w Muzeum Sztuki w Łodzi. Można było jeszcze w nim oglądać sztukę wideo-performance i aktualną fotografię - polską i czasem światową. Niestety, to już przeszłość! Ale nasza przyjaźń okazała się trwalsza niż Muzeum Sztuki, gdyż "pustka jest formą", co ma swoje głębokie znaczenie i w co razem wierzymy.